Widdenstein podniósł lewą brew po słowach Oskara. Widocznie szlachcic chciał grać w tą grę z karczmarzem. No cóż. To on jest w tych sprawach obeznany bardziej.
- Przygotuj teraz izbę gdzie możemy towarzysza wnieść.- Zwrócił się do właściciela tego przybytku i zamaszyście odwrócił się do drzwi wyjściowych tak ich szaty zaszumiały przy tym.
Biały mag wszedł do stajni i klęknął przy Norinie.
- Jak się ma?- Zwrócił się do siedzącego z nim kompana.
- Izbę już mamy więc możemy go przenieść.- Dodał i zabrali się za wniesienie krasnoluda do lokum.
Otto dość szybko jadł. Wiedział, że sprowadzenie pomocy dla khazada może trochę potrwać i wolał mieć pełne kiszki.
Gdy skończył wstał i zwrócił sie do kompanów.
- Idę do Josefa Kawohlusa. Może będzie wstanie pomóc naszemu Norinowi.- Podszedł do lady i skinął na karczmarza.
- Gdzie znajdę Josefa Kawohlusa? Wskażesz mi drogę?- Zapytał opierając się o szynkwas gdy w drugiej ręce dzierżył lagę.
Otto miał nadzieję, że zastanie maga u siebie i okaże się, że wszystko z nim porządku. Oczywiście przed wejściem do siedziby maga przygotował się. Sprawdził czy ma wszystkie składniki czarów na miejscu a swoim wiedźmim wzrokiem badał okolicę.