Gdy oboje wpadli do środka, Terry obszedł domek, stanął w drzwiach opierając się o futryne. Patrzał na oboje z lekkim uśmieszkiem na twarzy, to było pewne że to się zawali od cieżaru dwóch osób. Wogole cud że Jose nie wpadł do środka sam. - Może byś pomógł? Jak widzisz, wszystko nam zasypało.
Uśmiechnął się jeszcze bardziej po czym nacisnął kapelusz bardziej na głowe i odparł. - Radzicie sobie. - zamilkł na chwile, rozejrzał się po pokoju i odparł.
Na drugie pytanie nie chciał odpowiadać, mógłby powiedzieć coś i ich obrazić, a jak to z ludzmi bywa lepiej żyć z nimi w zgodzie. Terry nie wiedział co sam do siebie mówi. "Żyć w zgodzie" - hmm nie należał on do osób które pozwalają sobą pomiatać, a jak to zwykle bywa u takich ludzi bardzo często przez to ma na pieńku z gangerami. Mimo iż często zostaje przez to ranny, lubi to, bo przecież fajnie jest komuś nakopać do dupy.
Terry w czasie gdy Jose bandażował jej ręke myślał o przeszłości, gdy skończył zapytał. - Było coś widać z K1 ? - uśmiechnął się, jednocześnie mając nadzieje że w końcu znajdą cywilizacje.
__________________ "I never make the same mistakes twice" -- by Me :P
Ostatnio edytowane przez Lavi : 14-06-2007 o 09:58.
|