Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-07-2017, 17:00   #2
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
- Wiem ojcze, choć ta prawda nie w smak. Mej duszy, memu sercu... a nawet rozumowi co wiele sprzecznych myśli mi poddaje. - ściskał ojca oddanie. Po tych wspólnych latach, miał już go nie tylko za mentora. Tych można mieć wielu, Bożywoj był dla niego już prawdziwym ojcem. Ich relacja była burzliwa, pełna sprzeczności... jednak szczera, honorowa i przepełniona miłością. Choć śmiertelnik mógłby mieć na ten temat inne zdanie. - Nie martw się jednak, postaram się rozumu słuchać. Rodzinę godnie reprezentować i uczyć się pilnie. - gdy ojciec uścisk zwolnił, wskoczył na konia.

Jan pomyślał o zabawnym porównaniu. Uczucia jakimi darzył swego stwórce, który był ojcem choć nim nie tym pierwszym... Były równie intensywne co do Biruty. Inne choć równie mocne. Ciekawy argument gdyby przyszło się tłumaczyć przed ojcem z obaw jego.

Jan gwizdnął i spod murów dziedzińca zjawił się Wąchacz.. Młody spokrewniony pomyślał, że w tak długiej wyprawie... lepiej mieć więcej niż mniej. Pies wyczulone zmysły ma, wzmocnione jeszcze jego wampirzą krwią. Opijał go już od tygodnia. Gdyby ktoś się do obozowiska zbliżał pierwszy larum podniesie. Wąchacz ponadto od swego imienia miał jeszcze pewien oczywisty talent. Tropem szedł wartko... ponoć za wartko, zawrócić go niemożliwością niemal. To jednak Janek rozwiązał unikatową więzią miedzy nimi.

Spojrzał jeszcze po swoich ludziach. Krzesimir był spośród nich najważniejszy. Rzec by można o nim wiele. Jednak Janek był pewien, rozsądku i słuszności tego wyboru. Głównie dlatego, że wybór ojcowy.

Dwóch konnych łuczników znał dobrze. Kamir był zwiadowcą w drużynie ojca. Jednym z lepszych ponoć.

Agabek był człekiem doświadczonym. Jedynym który w stronach Kurów bywał. Zbrojny lata świetności, miał już za sobą. Zresztą był bardziej człekiem od spytek. Niepozornym dziadkiem w obecności którego, ktoś powiedzieć może coś nieostrożnego. Który wie gdzie zapytać i jak zapłacić. I fachu tym nieliche ma doświadczenie. Kamir zwykł go nazywać zwiadowcą innej natury. Do czasu aż burę dostał za zbyt długi język. Nawet wśród swoich...

Był jeszcze Krzysztof zwany dużym. Człek nielichej postury. Pewny w ręku i słowie.

Jan wiedział, że generalnie jego grupa była mocno mobilna. Wszyscy konno, każdy konny łucznik i przywykły do drogi. Nieliczni co prawda ale jeśli będzie trzeba... uderzą i odskoczą.

Na końcu był jeszcze Hamsa Vlaszy. Podopieczny i sługa. Uczeń i osobiste wyzwanie. Miał być w przyszłości tym dla Jana czym Krzesimir dla ojca. Obecnie był namiastką rodzicielstwa bez mała. Bo choć miał talenta i zalety. Miał i wady i był jeszcze młody... Ukształtować należało go... należycie. Jan co prawda talentów klanu w dziedzinie kształtowania jeszcze nie rozwijał. Jednak krew zobowiązuje, należycie do sprawy podejść.

Jan w głowie odhaczał punkty przygotowań do podróży. Prowiant i rzeczy błahe spadły na Krzesimira. Co prawda pewne nie bezpośrednio, jednak to on odpowiadał. Uzbrojenie własne, Jan sprawdził pod okiem rodzica. Zbroja, łuk, kołczany, miecz, szabla... Nie lichy arsenał. Dwie skrzynie ubrań, jedna praktyczna. Rzeczy podróżne, solidnej jakości. Druga skrzynia, reprezentatywne. Solidna szkatuła kosztowności. W niej sygnety i ozdoby maści wszelakiej. W reszcie dobytku zdał się na sługi. Ponoć nawet jakieś podarki dla gospodarzy przygotowano.

Pożegnania w Skrzynnie odbył wszystkie, wiele ich nie było. Wuj Włodek ledwo zauważył, był oszczędny w słowach i gestach. Później jednak poprzez sługę dał prezencik dla Biruty. Tomiszcze opasłe, ponoć o tematyce dla niej ważnej. Czyli jednak pamiętał...

Żywą swą rodzinę Jan obejrzał z rodzicem. Pod inną twarzą i mianem. Radzili sobie dobrze, więc był spokojniejszy. Ciekawił się co prawda czy sami doszli do tego czy pchnięci... Jednak nie zapytał rodzica. Stwórcę pożegnał przed chwilą, dziadka zeszłej nocy. Co prawda w śnie pogrążony, jednak wypadało.

Jan czuł przed podróżą niepokój i ekscytację. Co uważał za normalne w tych okolicznościach. Ciekawił jeszcze środek podróży... co ochroni go przed słońcem w razie czego w drodze.
 

Ostatnio edytowane przez Icarius : 17-07-2017 o 17:28.
Icarius jest offline