Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-07-2017, 17:15   #3
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Morn nie tęsknił zbytnio za Waterdeep, ale musiał przyznać, że w mieście było nieco ciekawiej niż na pustym trakcie. Poza tym, nie da się ukryć, że chociaż nie po raz pierwszy wędrował drogami i bezdrożami, to nie był 'leśnym' człowiekiem i wolał mieć w nocy dach nad głową, a na talerzu coś, czego nie musiał sam upolować i przyrządzić. No ale skoro nie było tego, co się lubi...

Jak się okazało, nie należało chwalić (ani też granic) dnia przed zachodem słońca. Monotonia wędrówki została zakłócona przez osobniki, których Morn nie chciałby spotkać na swej drodze podczas samotnej wędrówki. Teraz na szczęście nie był sam, ale powodów do zachwytu i tak nie było. Zachwycony za to były hobgobliny, które (miast rzucić się do ucieczki) żwawym kłusem ruszyły do ataku, chociaż były w mniejszości.
Morn nie pchał się do pierwszej linii - wprost przeciwnie - uważał, że inni bardziej zasługują na ten zaszczyt. Poza tym uważał, że najpierw należy przeciwnika 'zmiękczyć' strzałami z dystansu, a dopiero później brać się za broń białą.
Problem na tym polegał, że hobgobliny miały w łapskach oszczepy, którymi można było rzucać. Może i zasięg był mniejszy niż łuku, ale taki hobgoblin miał więcej siły, niż na przykład Morn, więc z pewnością rzucały dalej, niż człowiek.
Drugi problem w tym się krył, że ciężkozbrojni (i czasami równie ciężko myślący) kompani z pewnością rzucą się do przodu, przesłaniając cel i utrudniając życie strzelcom.

Plan Modna był prosty - strzelić do jakiegoś widocznego hobgoblina, a potem obejść całą grupę i spróbować wpakować stopę lub dwie stali w plecy któregoś z przeciwników.
 
Kerm jest offline