Oleg ze zmarszczonymi brwiami i wydętymi ustami wpatrywał się w Barona, jakby tłumaczył w głowie jego słowa z obcego języka, na zrozumiały dla siebie. Trwało na tyle długo, że Baron zdążył odejść, zanim włóczęga rozdziawił jadaczkę chcąc coś powiedzieć, lecz zaciął się i znów zamyślił marszcząc czoło. - Jak to? Mamy go ścigać? PO co? Przecież nic nam nie zabrał - Spojrzał pytająco na Detlefa i doznał olśnienia - A! no tak! Jebany ukradł konia. - Początkowa radość z objawienia z ostatnimi słowami zmieniła się w śmiertelną powagę. - Spokojnie Kapitanie. Odzyskamy wierzchowca. - Uderzeniem pięści w otwartą dłoń zasygnalizował gotowość do działania i determinację - Zbiorę swoje rzeczy i ruszam.- rzucił i odwrócił się na pięcie. |