Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-07-2017, 23:49   #9
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
- Przysięga pewnie jakaś. Driady czy inne coś co tylko dziewczęta biorą. Zapłacił im pewnie za coś na ten sposób. Jak masz jakiś pomysł mów prędko i zwięźle. Po ich słowach może rozpoznajesz z czym mamy do czynienia. - odpowiedział Jan Chorotce. Ten był spokojny, zbyt spokojny jak na gust Jana. Po czym przemówił do pozostałych.
- Rzeknij Glande jeśli mam krew za ciebie przelewać. Czemu miałeś córkę oddać Lasowi? - zapytał spokojnie zdecydowanym tonem. Emocje które w nim buzowały starał się trzymać na wodzy.
- Obiecała, że synów mi urodzi, jeślić córki oddam - odburknął Dzik odstręczająco, znać, że mu pytanie Jana w słabiznę trafiło. - Jeno że mniej było tych synów niz córek!
Jan pomyślał, że na ilości i podział to się pewnie nie umawiali. Więc Glande dał się zrobić lub miał pecha zwyczajnego.
- Dziwożony nie porywają mężatek - wymamrotał na stronie Chorotka. Tłum wydzierających się na siebie i szczerzących kły wojów onieśmielał go i Jan widział, że przyjaciel o krok jest od tego, by się po cichutku ulotnić.
- Spokojnie Chorotka, bezpiecznyś ze mną zawsze. - miarkował do przyjaciela dłoń mu na ramieniu oparł - Mówiłeś, że dopomóc możesz. Rzeknij jak?
- Zaczarować mogę. W pole wyprowadzić - poddenerwowany Chorotka wił się jak glista, unikając Janowego wzroku - Po pokładzinach dziewka, co według tego człeka słów jest z ich krwi, będzie mężatką. Bliżej jej będzie do śmiertelniczki niże leśnej panny. Winny odstąpić. Mogę, emmm… pomówić z nimi?
- Mścić się nie będą? Wyprowadzim ich w pole, zdobyczym pozbawim. Jest jakiś zwyczaj sposób na pakt czy chociaż rozmowę?
- Reguły obowiązują wszystkich - Chorotka poruszył długimi wąsami - Mężatek brać im nie wolno. Dziewka ze ślubnym zdążyła lec? A to się było pospieszyć. Umowy umowami, ale kto swego nie pilnuje, ten stratny z własnej winy. Pewnikiem dlatego teraz przyszły… o zaślubinach wywiedziały się.
- Oni z kolei - wskazał na wojów głową. W szeptach między nimi - Mogą cię nie posłuchać. Wojowie dumni, tyś dla nich muzykant w dodatku starzec. Nie mądry przyjaciel jak dla mnie. Ja im to rzeknę jeśli pozwolisz? - Jan poczekał na zgodę. Nie chcąc sobie przypisywał słów czy zasług Chorotka bez zgody. Starzec kiwnął głową, tuląc do siebie swoją kobzę, jakby mu tarczą była. Jan wyszedł do przodu.
- Słuchajcie i zaufajcie Diabelskim sztuczkom. Teraz gdy wiem więcej o naturze problemu. Walka wda nas w konflikt to ostateczność marna. Wyrwę uczyni między nami a leśnym ludem nie do wyleczenia. Glande, córa ma mieć pokładziny natychmiast. Dziwożony brać mężatek nie mogą. Odpuszczą twej córce, ułożym się z nimi potem jakoś. Chorotka je oczaruje w pole wyprowadzi da ci czas. Ja z nim pójdę pleców jego pilnować. - Jan był spokojny, bo spokój przybrał niczym maskę. Jego pierwsze emocje minęły. Przemawiał naśladując ojca swego. Tonem nie za głośnym, zdecydowanym choć chłodnym.
- Zaatakują, jak zwąchają, co święci się - Montwił szarpnął brodzisko. - Ale dziewki i tak strzec trza… można i mężatki. Dawaj córę mężowi, Glande, niech drzwi od wewnatrz podeprze belką i bierze co jego, teraz. My wokół chaty ustawim się.
Jan kątem oka dostrzegł, że Chorotka krok po kroczku, rakiem cofa się z kręgu radzących.
- Chorotka miałeś mylić i czarować. Róbmy to zatem, szkoda panny i awantury nam nie trza. Będę tuż przy tobie. - wspierał przyjaciela gdy tego strach ogarniał.
- Dopomogę, dopomogę… jeno żeby to do jaśniepani uszu nie doszło - uzupełnił szeptem. Janka zawsze zdumiewało, jak ktoś tak bojaźliwy mógł wieść trudny i pełen niebezpieczeństw żywot wędrowca, zamiast dzięki swemu talentowi przytulić się przy jakim dworze. - Nie bocz Janku się, ale klan twój wielce ubogi w poczucie humoru…
- Prawda to, to i co się boczyć. Mnie ty humorem zarażasz. Później rzekniesz o co chodzi z tą panią. I co tam słychać na Jawnutowym dworze. Nim zaczniemy prawić o innych niewastach, uratujmy najpierw tę pierwszę. - rzekł Janek ze śmiechem dla rozładowania atmosfery.
- Hm...em… no… tak - zgodził się Chorotka i palcem pokazał.
- O, panna młoda.
Nim Janek zdążył zobaczyć cokolwiek ponad zarys smukłej sylwetki, dziewczyna prowadzona przez liczne towarzyszki zniknęła w głębi jednej z chat. Montwił i Miłek przetoczyli obok się, by każden u innego węgła stanął, wachtę trzymając.
Vlaszego którego Jan trzymał do tej pory za kołnierz należało przed zajściem gdzieś odprawić. Chłopak był podatny na dziwne moce. Jan skinął na Agabka.
- Trzymaj chłopaka. Odpowiadasz za niego - zdzielił Jan w policzek i samego Hamsę. - Słuchaj uważnie, coś dziwnego na ciebie wpływa. Zatkaj uszy i siedź przy Agabku co by się nie działo. Kamir pilnuj ich, poradzę sobie. Dziwożony postronnych raczej nie zaatakują. Na chatę naprą. - Chorotkę trzymał Jan już bez przerwy w zasięgu wzroku. - Ruszajmy, stań tak bym i ich widział. Wolałbym nie stracić Hamsy ratując dziewkę. - rzekł do staruszka. Gdy swoich ludzi zabezpieczył.
- Przez łeb i przywiązać gdzie do słupa - poradził mu wampir od serca. Kobzę przez ramię przewiesił i wyłamał palce pomarszczonych dłoni.
- Rzeknij Janku osiłkom, ażeby pamiętali, że cokolwiek obaczą, to dziewka w środku pod mężem bezpieczna leży. I że… em…. no… nie widzieli niczego.
Gdy przy chacie stanęli Jan faktycznie w wielkim pośpiechu rzekł tu każdemu strażnikowi chaty. Ufał Chorotce jak bratu.
- Młoda panna w domu, wiecie o tym sami. Widzieć zaraz może jednak coś innego, to element fortelu. Ni pary o tym coście zobaczyli. - Jan podejrzewał już teraz, że Choratka był Ravnosem lub znał klanu tego sztuczki. Tzmisce rodu Jawnuty natomiast, surowo zakazali mu za pewnie używania mocy w ich domenie lub szerzej obecności w ich domenie spokrewnionych tej krwi. Ciekawe czy skoro był na ziemiach dawnych Leszego a obecnie Jana. Ten mógł mu zezwolić w wielkiej potrzebie? Co jakby sprawa się wydała? Wolał tego zapewne nie sprawdzać bard, ni.. Jan sam.
 

Ostatnio edytowane przez Icarius : 23-07-2017 o 13:15.
Icarius jest offline