Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2017, 08:52   #10
Asenat
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację
Do chaty obstawionej niby skarbiec królewski kilku druhów wśród śmiechów i przygadywań, sypiąc złotymi radami, kilku druhów prowadziło pana młodego. Jan zamrugał… albo Krzesimir rację miał, chuć i tęsknica mąciły mu pojmowanie… albo młodzian naprawdę podobnym był dawno nie widzianej Birucie.

Chorotka nie planował zastawiać córki Glandego własną wątłą piersią. Wywinął się Janowi jak piskorz przy pierwszej okazji, i nim się Janek obejrzał, zdążył niespiesznie dodreptać do kłody, na której rozsiedli się grajkowie z piszczałkami i gęśliczkami. I stamtąd, zdrajca, pomachał wesoło młodemu Diabłu. Dwa głosy, sprzeczne całkiem, rozbrzmiały w głowie Jana. Skoro ktoś nie spełnia twych oczekiwań, zmień go, choćby pod batogiem, mówił ojciec. Jeśli nie pozwolisz sługom być sobą, kiedy to nie zawadza, pouczała Biruta, nie staną ponad własnymi słabościami, gdy będziesz w potrzebie prawdziwej.

Stary kobziarz pomachał Jankowi raz jeszcze. W struny uderzył, wpletli się w podaną nutę gęślarze i fleciści. Tańczący przyspieszyli kroku. Ktoś wznosił tubalnie toast za młodą parę. Jan zaś dostrzegł dziewkę, co się przystawiała do niego, gdy zjechał, szła ku chacie z napięciem na twarzy, od tancerza do tancerza… i Jan miał wrażenie, że momentami znika, by pojawić się bliżej. Nagle przystanęła skonfudowana. Pośród tancerzy wirowała bowiem panna młoda w objęciach swego bogdanka. Jeśli Chorotka faktycznie twórcą był owego zwidu i wiernie oddał cześć urodzie córy Glandego, musiała w niej zaiste płynąć krew leśnego ludu. Jej krasa miała w sobie coś nieludzkiego, oczy lśniły czarownie, każdy ruch pełen był nadzwyczajnego wdzięku. Przyciągnęła ku sobie głowę wybranka, pocałowała głęboko i namiętnie. Zaś Jan dostrzegł swój zagubiony skarb.

Krzesimir lazł w poprzek korowodu z niezwyczajnym zagubieniem na twarzy, potargany jak nieszczęście, w kaftanie rozchełstanym i pasie przekrzywionym, tak że falchion chwiał mu się nad tyłkiem na podobieństwo krowiego chwosta.
 
Asenat jest offline