Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2017, 13:29   #26
Morel
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Roel Nie mógł się napatrzeć na krzątającą się akolitkę. Starał się nie dać tego po sobie poznać, ale kilka razy został przyłapany przez szmaragdowe oczy Erny i musiał ratować się niezgrabną ucieczką - że niby patrzył na to tam za nią, na tą... ścianę? Kiedyś taki nie był, ale od momentu, gdy włożył czarne szaty strasznie się stał nieporadny w kontaktach międzyludzkich. Może i wcześniej też nie był duszą towarzystwa, ale musiał wyzbyć się wyuczonych zachowań, które dziś mu nie przystojną, a nawet napawają go wstydem.

Gdy kobieta zwróciła się do Roela wcale nie było lepiej, a wpatrywanie się w jej poruszające się wargi nie mogło pozostać niezauważone. Walka z samym sobą skończyła się nagłym otrząśnięciem, jak po uderzeniu w twarz, na szczęście zanim doszło do tego na prawdę. Sługa Morra ukorzenie streścił swoją sprawę i odłożył zdobyczne jabłka kładąc między nimi wyciągnięta ukradkiem spod płaszcza złotą monetę.

W drodze do gospody, gdzie czekał chory przyjaciel, Roel postanowił przerwać niezręczną ciszę wypytując służkę Shallayi o ostatnie wydarzenia w mieście. W momencie jego podejście do kobiety uległo zmianie. Zakłopotanie zniknęło sama rozmowa odbyła się w poważnym tonie.

Przed dotarciem do drzwi karczmy Roel wyprzedził akolitkę o krok by otworzyć dla niej drzwi. W środku wypatrzył towarzyszy i podszedł do nich by dowiedzieć się gdzie znajduje się Norin i od razu zaprowadzić do niego Ernę. Kobieta zrobiła, co mogła i jak słusznie zauważyła, reszta leżała w rękach bogów.

Roel po wszystkim odprowadził Ernę do drzwi karczmy i przysiadł do raczących się jadłem kompanów.
- Pozostało się modlić i mieć nadzieję. - Mężczyzna przysunął do siebie miskę ze strawą, która zdawała się być dla niego po prostu zbyt mała. Po krótkiej chwili cała jaj zawartość zniknęła przerzucana kopiastymi łychami do opuszczonej nisko nad stół gęby akolity, który po skończonym posiłku złożył ręce w podziękowaniu, odsunął naczynie i oparł się łokciami o stół.
- A gdzie nasz "czarujący" przyjaciel? - zapytał z wyraźną, acz pozbawioną wrogości ironią. - Magowie nie muszą jeść? - dodał rozglądając się po sali.
Widział ludzi rozpoczynających świętowanie i wznoszących naczynia wypełnione alkoholem. Skwitował to jedynie tęsknym uśmiechem.
- Odpocznę chwilę i znowu was opuszczę niestety. Mam przykrą sprawę do załatwienia, także pewnie mam noc z głowy. Jakiś bluźnierca żeruje na tutejszym cmentarzu, więc sami rozumiecie. Muszę skontaktować się z kimś ze straży, może będą w stanie mi pomóc. No i muszę znaleźć Herberta Dröge.
To Kapłan ze świątyni Ulryka. Gdyby udało wam się go spotkać powiedzcie mu, że go szukam.
. - W głosie akolity słychać było zdecydowanie i hardość, choć dla niego nietypowe to w pewnym sensie przystające do mrocznego wizerunku sługi boga umarłych.
 

Ostatnio edytowane przez Morel : 25-07-2017 o 13:51. Powód: poprawione powtórzenia
Morel jest offline