Za górami, za lasami żył sobie motylek
Gdy złamano mu serduszko wziął tetraetylek
Bezlitośnie pomścił śmierć swej narzeczonej Helgi
Co zginęła przy udziale pewnej, prędkiej felgi.
Kierowcą był pasikonik, co miał piękne skrzypce
Które zbrzydły, gdy je wzięły rak i jego szczypce
Przekupione przez motylka pękatą kopertą
Pełną czeków i dukatów, a dolarów stertą
"Pozdrowienia od motylka!", krzyknęła ropucha
Doskoczyła do owada, by wyzionął ducha
Wpakowała do przełyku wielkiego buraka
Zatrutego przez etylek, zgładziła próżniaka
Choć motylek spełnił zemstę, to mu nie pomogło
Na grobie Helgi się złożył, tęsknienie go zmogło
"Moja lubo, czekaj na mnie!", poprosił motylek
Zmówił pacierz, potem załkał, zażył garść pastylek.