Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2017, 19:23   #28
pi0t
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Akolitka Shallyi po wyjściu z gospody wydawała się zatroskana. Dogoniona przez szczurołapa uśmiechnęła się delikatnie.
- Witaj Sveinie myślałam akurat o Tobie. - Kobieta gestem ręki zaprosiła Cię do przytułku. W środku przybytku panował spokój, tej nocy bezdomni mieszkańcy Fortenhaf bawili się na święcie. Jedynym pacjentem był Vincent, który jeszcze spał.
- Boisz się konkurencji? Czy chodzi o coś innego? Postaram się pomóc, ale jestem tylko prostą służką miłosiernej Shallyi. Potrzebowałbyś raczej alchemika, ale wróć po święcie. Nie chcesz chyba przegapić przeganiania ducha polnego do słomianej figury. Widać Ernie nie przeszkadzały wiejskie zabobony, traktowała je jako niegroźny element tradycji.


Otto Widdenstein stał przy uchylonym oknie. Mimo jego krzyków nikt mu nie odpowiedział. Wyczul natomiast nieprzyjemny zapach. Wejście do środka nie powinno być trudne, jednak może przyciągnąć wzrok przechodniów. Wędrowny czarodziej wrócił do drzwi, szarpnął za klamkę te jednak nie ustąpiły.
Otto postanowił wykorzystać otwarte okno. Za dnia z pewnością ktoś by go zauważył. Teraz gdy zapadłą noc, a mieszkańcy spieszyli na zabawę mało kto zwracał uwagę na takie szczegóły. Tak mu się przynajmniej zdawało. Mag wszedł do środka siedziby Josefa Kawohlusa. W mieszkaniu było ciemno, oczy potrzebowały chwili aby przyzwyczaić. Otto starał się być ostrożny, poruszał się jednak prawie po omacku. Kierując się zapachem, który powodowa odruch wymiotny dotarł do głównej izby. Nie był w stanie dostrzec szczegółów, ale z pewnością ktoś siedział przy stole. W żaden sposób nie reagował on na intruza, w pokoju słychać było tylko bzyczenie muchy.



Gospodarz donosił strawy ciepłe i pachnące. Towarzystwo akolity Morra wzbudziło jeszcze większy strach i uniżenie u karczmarza. Oskar von Hohenberg i jego "słudzy" stali się najważniejszymi gośćmi, obsługiwani w pierwszej kolejności wzbudzali zazdrość u reszty biesiadników. Gdy Roel Frietz postanowił poszukać strażnika miejskiego nie miał z tym problemu. Tej nocy patrole były częste. Zatrzymany mężczyzna udzielił prostej odpowiedzi. Kapłan Ulryka najpewniej będzie na głównym placu wraz z Burmistrzem, a cmentarz znajduje się poza miastem. Chyba jedyne miejsce gdzie nie rozłożyli się przyjezdni dla których zabrakło miejsc noclegowym w miasteczku.

Chłop słysząc słowa Lennarta aż podskoczył z radości.
- Tak, tak było. A potem on się wami zajął. Później my się przenosili, ale tak było przecie jak mówcie.
Sierżant Hannes Hebel zmarszczył brwi
- U starego barona, Karla von Trescov. Większość chłopaków nie dostała potem złamanego szylinga. Z jego syna była straszna pizda, nie warta rodowego nazwiska. Wygląda czy nie mało ważne. Ich sołtys też zatrzymaliśmy. Zostańcie po święcie to sami zobaczycie jaki wyrok nad nimi zapadnie. Takiego procesu tu jeszcze nie było. Zresztą żołnierzu co Was do Fortenhaf sprowadza?
Odniosłeś wrażenie, że kapitan straży jest lekko podejrzliwy i chyba nie spodobała mu się Twoja znajomość z chłopem.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!

Ostatnio edytowane przez pi0t : 25-07-2017 o 10:24.
pi0t jest offline