Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2017, 21:10   #3
Cattus
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Wolfgang z dezaprobatą wpatrywał się w nadchodzący sztorm. Zanim wszedł pod pokład, splunął przez burtę i powiedział coś, marszcząc przy tym brwi. W tej samej chwili, jakby w drwiącej odpowiedzi, nagły podmuch wiatru zagłuszył i porwał wypowiadane słowa.

***

Deiter na pokład Ladacznicy wszedł oficjalnie. Z symbolem Kolegium Ognia na zapince peleryny, kosturem stylizowanym na prostą głowę smoka, zrobioną z nieco poczerniałego, wypolerowanego jedynie miejscami mosiądzu i sporawym tobołkiem przytroczonym do pociągowego kuca. Wyraźnie nie miał zamiaru ukrywać pełnionej profesji, dumnie prężąc tors.
Ramiona miał odsłonięte, a na rozpiętej do połowy koszuli nosił czarną, również zwykle rozchełstaną kamizelkę. Lewą rękę aż do ramienia całkowicie pokrywała paskudna blizna, na prawej zaś wytatuowano zawiłe, geometryczne wzory. Pomimo pozornego niedbalstwa, ubrania wykonane miał porządnie i z dobrych materiałów, a wzdłuż szerokiego pasa przytroczył szereg mieszków i manierkę, obok których zawiesił dodatkowo miecz i parę sztyletów.

Fakt bycia magiem nie przysporzył mu zbytniej popularności, choć z drugiej strony nikt mu głowy bez potrzeby nie zawracał. Z tego powodu najpierw trzymał się z innymi magami płynącymi na Ladacznicy, lecz szybko zaczęła go nudzić ograniczona kompania i zaczął szukać znajomości pośród reszty podróżników. Typową niechęć pomogła przełamać wieść, że Wolfgang jest w stanie przepędzić niemal wszystko na nadający się do spożycia alkohol, którego nie zwykł odmawiać spragnionym i zamiłowanie do gry w karty, kości czy cokolwiek innego w co można wygrać. Pomimo zwykle twardego spojrzenia, po paru partiach i kolejkach zawsze się rozchmurzał i nie wiadomo kiedy, wesołe noce zmieniały się w ciężkie poranki.

***

Do kajuty wszedł jako jeden z ostatnich, stukając podkutymi butami. Zaparł się na swoim kosturze obok stołu i w ciszy wysłuchał Barona, spojrzeniem świdrując pokazaną mapę.

- I ile dni marszu jest do tego Quetza? Trzeba będzie mieć się na baczności z miejscowymi, skoro wchodzimy na teren lokalnej wojenki. Przynajmniej z nudów nie umrzemy. Skomentował żartobliwie. - Wiemy coś konkretnego o zagrożeniach, czy trzeba uznać że zabije cię pokrzywa jeśli źle wybierzesz miejsce na sranie? W końcu nazwy Krwawe Mokradła i Wybrzeże Wampirów nie wzięły się znikąd. Jak przestanie już bujać to skopiuje sobie tę mape. Nie jestem pewien czy wszystko zapamiętałem. Zakończył, przenosząc wzrok na Kratenborga.

 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline