Wątek: Protetyka
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-05-2005, 14:34   #1
diabolique
 
diabolique's Avatar
 
Reputacja: 1 diabolique jest godny podziwudiabolique jest godny podziwudiabolique jest godny podziwudiabolique jest godny podziwudiabolique jest godny podziwudiabolique jest godny podziwudiabolique jest godny podziwudiabolique jest godny podziwudiabolique jest godny podziwudiabolique jest godny podziwudiabolique jest godny podziwu
Protetyka

Radosław "Khelekin" Galus

Cybernetyka to prawdziwe błogosławieństwo dla każdego cyberpunka, a substytuty kończyn są chyba na szczytach popularności. Można w nich zmieścić tyle "użytecznego" sprzętu - inteligentne bronie, wyrzutnie mikro pocisków, kaburę na ukochanego Maloriana... no i oczywiście pozwalają ciosem pięści przebić pancerne drzwi a kopniakiem skruszyć zbrojony mur. Najlepsze jest zaś to, że kiedy coś je urwie, rozbebła po całej ulicy, my po prostu pójdziemy sobie kupić nowe. Zero bólu, zero szoku, nie więcej niż gdyby ktoś rozdeptał nam niedopitą puszkę coli.

Ale zostawmy może sarkazm i przejdźmy do rzeczy.

Czy ktokolwiek z was zastanowił się kiedyś dokładniej nad wizją c-netyki protetycznej, którą serwują nam w podręcznikach i dodatkach do CP2020 autorzy? Jest to ciekawy temat rozważań szczególnie, że krytyczne spojrzenie na tę kwestie wyciąga na światło dzienne wiele dziwnych nieścisłości. Pierwszą sprawą jest potencjał niszczący tych cacuszek. Uścisk standardowej dłoni zadaje "skromne" 2k6 obrażeń, czyli, jakby na to nie patrzeć, tyle co pistolet kalibru .38 lub 9mm. Kopnięcie nogą jest równie niebezpieczne. Pomińmy mechanikę CP2020, w której 9mm gorącego ołowiu nie jest czymś co budzi jakikolwiek respekt (a powinno budzić niemały lęk), bo kaliber taki w rzeczywistości wystarcza by zabić. Jednym strzałem. Bum! - mamy trupa. Jeśli więc podstawowy model c-kończyny posiada porównywalne możliwości to aż strach brać pod lupę wszelkie wzmocnienia myomarów i modyfikacje hydrauliczne. Łatwość z jaką taki "zwykły" model może być dozbrojony i to w świetle prawa, jest doprawdy przerażająca. Należy też pamiętać, że c-kończyna jest całkowicie nieczuła na obrażenia - jej właściciel nie doznaje zmęczenia, bólu, nie pada ofiarą szoku pourazowego, kiedy zostaje uszkodzona. Biorąc wszystkie powyższe fakty pod uwagę klasyfikacja tej kategorii implantów jako broni, nawet bez dodatkowego "osprzętu", wydaje się jak najbardziej na miejscu, a to znowu prowadzi do wniosków, iż podobnie jak nasza przykładowa 9-ka, wymagałaby ona rejestracji i posiadania odpowiedniej licencji (ten temat mam nadzieję niedługo rozwinąć w osobnym artykule).

Druga wyjątkowo frapująca kwestia, nad którą należałoby się zastanowić to popularność cybernetycznych kończyn i związana z nią ich cena. Przyjrzyjmy się rynkowi zbytu tego towaru. Kim są jego odbiorcy? Na pewno jest nim wojsko, chcące niektóre oddziały wyposażyć w dodatkowe możliwości. Myliłby się jednak ten, kto uważałby, że takich jednostek będzie dużo. Wojsko bazuje raczej na dobrej organizacji, przeszkoleniu i, odpowiednim do sytuacji, uzbrojeniu / sprzęcie (niekoniecznie cybernetycznym). Wspomniane zcybrogizowane oddziały będą najczęściej grupami przeznaczonymi do zadań specjalnych, a jeśli chodzi o zwykłych żołnierzy, nie należy się spodziewać by nawet co 20-ty piechociarz (przykładowo) posiadał ulepszenia w postaci cyberkończyn. Jeśli już, będzie to najprawdopodobniej osobnik, który został okaleczony w walce, który miał zamiar kontynuować służbę, i który prezentował się na tyle obiecująco, że opłacało się w niego zainwestować. Tyle o wojsku.

Znacznie częściej cyberkończyny będą "na stanie" grupek najemników - solo, którzy pracują w małych oddziałach lub pojedynczo i muszą oferować maksimum możliwości zarówno jako grupa jak i jednostka. Tylko znowu trzeba zastanowić się ilu ich właściwie jest - kilkadziesiąt, kilkaset tysięcy na świecie (wliczając elitę korporacyjną)? Nawet jeśli tak, jest to definitywnie zbyt mało by podtrzymać masową produkcję syntetycznych kończyn na skalę globalną, a co za tym idzie, otrzymać tak drastycznie niskie ceny jak to przedstawia system. Zapewne zakrzykniecie teraz, że przecież "cyber" jest w modzie, i że cała subkultura cyberpunków jest na nim oparta, poza tym są jeszcze ofiary wypadków... Zgoda. "Cyber" jest na topie, każdy dzieciak chce pokazać, że jest "na krawędzi", ale nie wynika z tego, że pozwoli sobie ot, tak dla szpanu odjąć rękę i zastąpić ją metalem. 99% zadowoli się drobiazgami - gniazdami łącz, tech-tatuażami, zegarkami podskórnymi, kolorówkami... Aby kazać sobie oderżnąć ramię trzeba mieć albo jaja jak kokosy i niezłego świra, albo bardzo dobry powód (i jaja jak kokosy ). Uliczny samuraj pewnie taki powód będzie miał (i no wiecie, co ), 16 letnia panienka chcąca zaimponować chłopakowi już raczej nie (hm... ;>> ). Do tego jest to bardzo kosztowne a nie powiecie mi chyba, że ulice NC spływają eurodolcami. Co zaś do subkultury c-punków to stanowi ona naprawdę marginalny odsetek społeczeństwa i mimo, że jest bardzo istotna jako serce "szarej ekonomii", to w rozrachunku ilościowym stanowi wartość pomijalną. Ofiary wypadków? tych będą miliony, owszem, ale powiedzcie mi szczerze, kto normalny po utracie naturalnej kończyny zastąpiłby ją śmiercionośną bronią, która nie czuje jak oryginał, nie działa jak oryginał i może dodatkowo doprowadzić na skraj niebezpiecznego schorzenia psychicznego? Jaki przeciętny, zdrowo myślący człowiek borykałby się z problemami jakie przedstawia broń, której nie można zostawić w domu, czy przy wejściu do banku? Chyba żaden...

Jak więc widać rynek zbytu w przypadku tej kategorii wszczepów prezentuje się raczej mizernie, a to z kolei oznacza, że ceny muszą być znacznie wyższe niż zaprezentowali to autorzy w podręcznikach gry. Wyższe ceny oznaczają natomiast jeszcze większe zawężenie się grupy potencjalnych odbiorców... i tak w kółeczko... (fakt ten pozwoli zapewne niektórym MG odetchnąć z ulgą ).

Co więc robi wspomniana przed chwilą ogromna grupa ludzi, którzy nieszczęśliwym trafem losu postradali członki w wypadkach samochodowych, w przypadkowych strzelaninach, czy pracując w niebezpiecznych warunkach? No cóż, mogą oni oczywiście skorzystać z banku ciał, choć wizja wszczepiania sobie kończyny kogoś obcego, najczęściej już martwego, może budzić w niektórych odrazę. Klonowanie jest drugą możliwością, ale wymaga czasu i znacznie większych nakładów finansowych. Jest jeszcze trzecia możliwość, którą chciałem tutaj właśnie dokładniej omówić - można skorzystać z dobrodziejstw oferowanych przez...

...protetykę klasyczną.
I tu przechodzimy do dziedziny jakby pominiętej przez autorów systemu (przy przyjętych przez nich założeniach nie było zresztą potrzeby nawet o niej wspominać), chociaż moim zdaniem, co w poprzednich akapitach próbowałem udowodnić, jej istnienie jest naprawdę dobrze uzasadnione. Wymaga tego logika i spójność świata gry, i żaden gorącokrwisty gracz-rambo, któremu nie podoba się nagły skok cen c-kończyn, nie ma tu nic do gadania.

A więc do dzieła.

Protetyka klasyczna różni się od protetyki cyborgizacyjnej jednym zasadniczym szczegółem. O ile pc ma głównie na celu ulepszenie człowieka poprzez fuzję z maszyną, co dzieje się często kosztem czynnika ludzkiego, o tyle pk ukierunkowana jest przede wszystkim na przywrócenie okaleczonym ludziom pełnej sprawności fizycznej. Oczywiście jest to dokonywane na drodze zastąpienia utraconych części ciała syntetycznymi odpowiednikami, ale odpowiednikami takimi, które jak najlepiej odwzorowują oryginalne "elementy". Tak więc nie chodzi o to by nowa kończyna była precyzyjniejsza, silniejsza czy wytrzymalsza od pierwowzoru, lecz by była maksymalnie do niego zbliżona pod każdym względem. Wszelakie "poprawki" są bardzo niewskazane, gdyż stanowią czynniki zakłócające psychiczną akceptację protezy i powodują brak kompatybilności z układem nerwowym "właściciela" (ale o tym później).

A czy protetyka klasyczna korzysta z cybernetyki? Oczywiście, musi. Wykorzystuje jednak tę gałąź nauki z zupełnie innej strony niż protetyka cyborgizacyjna. Większość rozwiązań technicznych spotykanych w pc (którą dla ułatwienia będę nazywał po prostu cybernetyką, lub cyborgizacją) będzie nieodpowiednia dla pk (zwyczajnie, protetyki). W protetyce klasycznej z mniejszą uwagą traktowane będą osiągi siłowe, wytrzymałość komponentów na uszkodzenia mechaniczne, błyskawiczny czas reakcji, czy wreszcie potencjał niszczący i możliwość modyfikacji i rozbudowy. Można powiedzieć, że są to w tym przypadku właściwości drugoplanowe, zbędne lub wręcz niemile widziane. Rzeczami na które będzie kładziony nacisk są przede wszystkim sensoryka, konstrukcja szkieletu, waga, pokrycia, motoryka i naturalność reakcji. Zadbanie o odpowiednie (odpowiednie, nie najwyższe) parametry wszystkich tych elementów składowych ma na celu jedna, jedyną rzecz - utrzymanie...

...kompatybilności neuralnej.
Pod tym wyszukanym naukowym terminem kryje się stosunkowo proste do zrozumienia zjawisko. Kompatybilność neuralna to inaczej stopień w jakim sygnały odbierane przez mózg z substytutu kończyny pokrywają się z tymi, które zazwyczaj przesyłają doń organiczne członki.

Faktu, że jak najwyższa wartość owej zgodności jest podstawową sprawą w protetyce nie trzeba chyba zbytnio argumentować. W końcu chodzi przecież o to by użytkownik protezy mógł całkowicie zapomnieć o tym, że jakaś część jego ciała została zastąpiona syntetyką. Jedyny moment kiedy powinien sobie o tym przypominać to, połączony z procesem autodiagnostyki, moment ładowania ogniw zasilających.

Wahania kompatybilności mogą być spowodowane wszystkim, poczynając od założeń samej konstrukcji. To w jaki sposób rozwiązano mechanizm poruszania poszczególnymi elementami kończyny i w jaki wykonano jej szkielet ma tu kluczowy wpływ. Przede wszystkim musi zgadzać się waga. Proteza nie może być ani zbyt lekka, ani zbyt ciężka. Jej właściciel będzie miał i tak wystarczająco dużo kłopotów podczas rehabilitacji, żeby jeszcze dodatkowo przyzwyczajać się do różnicy ciężaru. Także samo to, czy mięśnie zastępują myomary (syntetyczne włókna mięśniowe, wiązki kurczliwego plastiku z pamięcią kształtu), czy siłowniki elektromagnetyczne i servo-mechanizmy jest niezwykle ważne. Chociaż mózg ludzki jest na tyle elastyczny, że przy pomocy odpowiedniego programowego "tłumacza" poradzi sobie i z tym, i z tym, to jednak różnica będzie dlań zawsze wyczuwalna. Myomary gładko podszyją się pod mięśnie, działają w końcu na tej samej zasadzie, ale gdy ich miejsce zajmą silniki krokowe i hudraulika, nawet najlepsze przejściówki i software nie skompensują różnic. Normalnie czujemy przecież kiedy mięśnie są zrelaksowane, kiedy są napięte do granic wytrzymałości, kiedy pracują luźnym tempem i kiedy pieką z wyczerpania. W przypadku siłowników takie odczucia trzebaby całkowicie syntetyzować. W efekcie input sensoryczny, czy raczej jego symulacja byłby po prostu nienaturalny.

Podobnie jest ogólnie z pokryciami zewnętrznymi. Nie ma tu miejsca na kolorowy plastik czy chrom. Takie rozwiązania można włożyć miedzy bajki jeśli mamy na uwadze kompatybilność neuralną. Problemy jakie sprawia zainstalowanie na zimnym, gładkim metalu tak gęstej siatki czujników jaka oplata nasze ciało, czyni grę nie wartą świeczki. W najgorszym przypadku będziemy mieli do czynienia ze specyficznym rodzajem gumy (w najlepszym oczywiście z RealSkinem(tm)) - elastycznym tworzywem polimerowym dowolnego koloru, opinającym elementy protezy. Pozwala ono na zainstalowanie prawie pełnego, standardowego kompletu sensorów. Czujniki nacisku wymagają bowiem pewnej elastyczności podkładu by działać (poza tym zainstalowane na twardej powierzchni ulegałyby notorycznie uszkodzeniom mechanicznym), czujniki temperatury natomiast pewnej jego ciepłoty właściwej (aby właściciel nie musiał się borykać z ciągłym uczuciem chłodu protezy, znowu należałoby się uciec do sztuczek programowych) a od dobrego współdziałania obu typów czujników zależy odczuwanie np. wilgoci.

A właśnie, czujniki. W pierwszych modelach jakie pojawiały się na rynku cała sensoryka ograniczała się do czujników nacisku na opuszkach palców lub podeszwie stopy. W roku 2020 podobne konstrukcje nie noszą już nawet miana protez, nazywane są raczej manipulatorami i jeśli można je gdzieś jeszcze dostać to są to naprawdę stare modele z drugiej lub trzeciej ręki. Produkowane obecnie protezy prezentują się znacznie lepiej. Standardem jest dokładne pokrycie dłoni lub stóp czujnikami nacisku i temperatury, może nie tak doskonałe jak naturalne, ale pozwalające interpolować takie odczucia jak wilgoć, śliskość czy miękkość dotykanych przedmiotów. Zazwyczaj resztę kończyny wyposaża się trochę gorzej, tak jednak by w codziennym życiu o różnicy łatwo było zapomnieć. No a dla tych, których na to stać jest jeszcze kategoria "deluxe", czyli dokładnie taka sama "rozdzielczość" czucia jak w przypadku organicznej kończyny. Możesz nawet zwilżyć palec i podnieść do góry by sprawdzić w którą stronę wieje smog.

Co ważne odczuwany musi być także ból, jako że stanowi on jeden z istotniejszych sygnałów na które zwraca uwagę mózg.

Podsumowując warto wspomnieć, że batalia o kompatybilność neuralną, ma na celu nie tylko ułatwienie użytkownikom protez życia i przywrócenie im 100% sprawności. Chodzi też o ich obronę. Obronę przed zaburzeniami psychicznymi jakie mogą się pojawić kiedy mózg borykać się musi z sygnałami do których obróbki nie został przez naturę przygotowany, z zaburzeniami jakie niesie ze sobą często cyborgizacja. Tak, mówię o...

... cyberpsychozie,
o pladze XXI wieku.

Na samym początku chciałbym tylko zwrócić uwagę, że cyberpsychoza jako taka, została przez autorów CP2020 zwyczajnie zbanalizowana. Szkoda teraz wchodzić w szczegóły, jest to temat na osobny artykuł (i to długi), powiem tyle że w takiej formie jak przedstawiono ją w podręczniku równie dobrze mogłoby jej wcale nie być. Jedynym usprawiedliwieniem jej istnienia wydaje się być to, że pełni ona rolę hamulca dla zbyt narwanych graczy. Z własnego doświadczenia wiem, że jej idea ma więcej przeciwników niż zwolenników.

Wracając jednak do protetyki...

W jaki sposób niska kompatybilność neuralna może wywołać tak drastyczne zmiany w psychice (ale niekoniecznie zamieniając człowieka od razu w ziejące nienawiścią do wszystkiego monstrum) i prowadzić do c-psychozy? Słyszeliście kiedyś o bólach fantomowych? A o deprywacji sensorycznej?

Pierwsze zjawisko występuje często (w naszej rzeczywistości, oczywiście) u ludzi z amputowanymi kończynami. Ludziom tym często wydaje się, że kończyna wcale nie została odjęta, że nadal ją czują. Często skarżą się na to, że bolą ich palce, których w rzeczywistości już nie ma. Ich mózgi same tworzą złudne sygnały, ogłupione brakiem naturalnych.

Deprywacja sensoryczna jest jeszcze ciekawsza (i również jak najbardziej prawdziwa). W skrócie oznacza pozbawienie człowieka wszelkich sygnałów jakie dostarcza mu jego ciało. Można to uczynić np. unieruchamiając go w dźwiękoszczelnym pojemniku, nie dopuszczającym światła, wypełnionym galaretą o temperaturze równej temperaturze ludzkiego ciała. Może to zaskakujące, ale tak potraktowany osobnik najprawdopodobniej zupełnie oszaleje w przeciągu kilku godzin. Doskonała metoda bezkrwawych tortur.

Oba te zjawiska udowadniają to, że ludzki mózg po prostu musi otrzymywać z ciała informacje sensoryczne aby poprawnie funkcjonować. I muszą te informacje być podane w takim formacie, do jakiego obróbki został stworzony. W przeciwnym wypadku może błędnie je zinterpretować, nadać im jakieś dodatkowe, podświadome znaczenie, połączyć z reakcją emocjonalną (stany lękowe, agresja)... możliwości są niezliczone i bardzo nieprzyjemne. To właśnie jest jedno z oblicz c-psychozy...

Szczęśliwym trafem rozważamy tu protetykę, a nie cybernetyczne substytuty kończyn, nie może więc być mowy o jakichkolwiek zaburzeniach. W przypadku protetyki można darować sobie liczenie UC i zmniejszanie Empatii.

Płacimy.
Na początku artykułu zaproponowałem znaczne podniesienie cen cybernetyki. Jeśli MG zdecyduje się na to, będzie miał spore pole manewru dla protez, które cenowo będą się lokować trochę niżej od podręcznikowych c-kończyn. Jak bardzo powinno się podnieść ceny tych drugich pozostawiam w kwestii każdego MG, sugeruje tylko, że powinno być to przynajmniej zdublowanie kosztów (nie licząc licencji, czy prowizji czarnorynkowego fixera).

Protetykę klasyczną natomiast wyceniłbym mniej więcej tak (różnice zależnie od jakości, pokrycia, sensoryki itp.):

Dłoń/stopa Przedramię/podudzie Ramię/przedbiodrze Bark/biodro
Ręce 350-550e$ 500-800e$ 750-1200e$ 1000-1600e$
Nogi 300-450e$ 400-700e$ 650-1000e$ 900-1300e$

Jak widać nie są to zbyt wygórowane stawki i istnieje w tym pewne niebezpieczeństwo. Patrząc na te ceny, każdemu przemądrzałemu Schwarzeneggerowi przyjdzie zapewne do chytrej główki pewien pomysł. Skoro na cybernetyczną rękę potrzeba teraz papiery i kilkanaście tysięcy e$ to czemu by nie kupić za grosze jednej zwykłej protezy, nie zanieść jej do ripdoca i nie kazać...

...podrasować.
Pomysł jest rzeczywiście ciekawy, gorzej kiedy przychodzi do jego realizacji. Owszem jest to możliwe, ale...

Po pierwsze, wszelkie tego typu przeróbki są nielegalne i jako potencjalnie niebezpieczne dla otoczenia podlegają podobnym restrykcjom prawnym co czarnorynkowa cybernetyka i broń automatyczna. Ograniczenia są nawet ostrzejsze bo nie ma żadnego sposobu na zdobycie licencji na posiadanie takiego sprzętu. Tego typu licencje po prostu nie istnieją. Jedynym wyjątkiem są tu łącza interface'u i ew. wyświetlacze LCD, o których instalację można poprosić przy zamawianiu kończyny.

Po drugie, należy pamiętać, że protezy nie są projektowane z myślą o modyfikacjach i rozbudowie. Nie dość, że przeróbka będzie wymagała od technika wysokich umiejętności i sporego nakładu finansowego, to efekty nigdy nie dorównają cybernetyce. Można wbudować układ odcinający ból, wzmocnić konstrukcję szkieletu, wymienić myomary na mocniejsze - stosowane w cyborgizacjach, wbudować siłowniki magnetyczne, a nawet pokryć całość pancerzem... mimo tego będzie to nadal tylko zmodyfikowana proteza. I to proteza pozbawiona swojej największej zalety - kompatybilności neuralnej. Po przeróbce może się nawet okazać, że wartość UC skoczyła tak drastycznie, że przewyższyła wartości cybernetycznych kończyn o przeznaczeniu czysto bojowym.

Dla tych, których to nie odstrasza i którzy mimo wszystko chcieliby sfinansować sobie taką tanią cyberręke / nogę przedstawiam kosztorysy przykładowych modyfikacji (w UC i e. Nie jest to oczywiście lista kompletna, ale na jej podstawie MG powinien bez trudu dać sobie rade z innymi przeróbkami (radziłbym jednak nie przesadzać i z góry zapomnieć o takich cudach jak wysuwane PM, granatniki, ukryte kabury, dłonie-młoty, etc. do których nawet zmodyfikowane protezy nie będą przystosowane).

Aha, standardowa proteza posiada WS 12 i mieści dwie "opcje". Większość z nich wymaga zdjęcia blokad bezpieczeństwa, montowanych standardowo we wszystkich protezach (oznaczone przez '!'). Opcje zaznaczone '**' zależne są cenowo od powierzchni kończyny, wynoszą procentowo 100% dla całej kończyny łącznie ze stawem barkowym, 75% dla ramienia / przedbiodrza, 50% dla przedramienia / podudzia i 35% dla dłoni / stopy.

Typ modyfikacji (opcje) Efekt UC Koszt
Edytor bólu (!) Możliwość odcięcia uczucia bólu, zmęczenia, zimna, gorąca, etc. K6 250e$
Zdjęcie blokad bezpieczeństwa Umożliwia wykorzystanie "nadprogramowych" możliwości. K6+3 300e$
Wzmacniane pokrycie Real-skin (1) (**) Opancerza kończynę do WB8. 4 400e$
Pokrycie chromem (1) (**) Błyszczy . K6+2 300e$
Pokrycie pancerne (WB 14) (2) (**) Opancerza do WB14. K6+4 200e$
Wzmocnienie myomarów (1) (!) (**) +5 WS, cios k6OB, kopnięcie 2k6OB. K6+3 500e$
Wzmocnienie szkieletu (**) +5 WS. K6/2+2 600e$
Siłowniki mag. (2) (!) (**) Cios k6+2, kopnięcie 2k6+3. 3k6 400e$
Pusta przestrzeń (1) 5x10 cm kieszeń. K6 100e$
Wymiana dłoni / stopy (1) (!) Pozwala zamocować na kończynie niestandardową dłoń / stopę (dodatkowo do jej kosztów). K6/2+1 150e$
Wymiana palców (!) Jak wyżej. 2 / szt. 50e$ / szt.
Łącza, wyświetlacze podskórne (*) Wyjścia łącz, wyświetlacze (koszt podręcznikowy). różne różne

Na zakończenie...
...muszę stwierdzić że powyższy artykuł rozrósł się ponad moje oczekiwania. Wydaje mi się jednak, że warto było włożyć trochę pracy i zaprezentować coś, co może urealnić świat lat dwutysięcznych i co jest alternatywą dla spuszczania na niesfornych graczy stad cybernetycznych słoni. Osobiście preferuję takie rozwiązania, bo zamiast tłamsić graczy w trakcie sesji, eliminują z wizerunku świata te elementy, które podżegają do munczkinizmu. Mam nadzieje, że nawet jeśli nie wykorzystacie tego pomysłu bezpośrednio, to wyciągniecie zeń coś, co przyda się wam w waszych sesjach. Dobrej zabawy.
 
__________________
eMIEJoteSCe eNA PeODePyIeS
old desingn(tm)'s man
diabolique jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem