Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-07-2017, 19:44   #4
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację

INNE MIEJSCE, INNY CZAS
Prawie sto pięćdziesiąt lat później i wiele, wiele staj od Fortenhaf, dziadyga znany także jako Caspar Niederlitz, bajarz, został schwytany przez Inkwizytorów podczas opowiadania o losach dawnej drużyny bohaterów: Lennarta Schatza, Oskara von Hohenberga, Otto Widdensteina, Norina Ragnarssona i innych, o których imionach pamięć zaginęła. Przerwana opowieść domaga się kontynuacji...

LOCHY INKWIZYTORIUM, ALTDORF, 2673KI


Przesłuchanie trwało. Sala była wyposażona we wszystkie udogodnienia o jakich tylko oprawca... przepraszam, członek zakonu Poszukiwaczy Prawdy mógł sobie wymarzyć, albo jakie torturo... przesłuchiwany mógł wyśnić w koszmarach. Niemniej na razie jedynym sukcesem było zmuszenie Caspara Niederlitza do wydeklamowania słów plugawego nekromanckiego rytuału:

Był sobie człowiek, co samotnie
żył niby słup z kamienia,
lecz nigdy, choćby i przelotnie
nie rzucał wkoło cienia.
O jego głowę białe sowy
nierzadko dziób wytarły,
sądząc, że w księżycowe noce
stąpają po umarłym.
Nadeszła kiedyś biała pani
świecąca się o zmroku,
kwiaty we włosy swe wplatała
i przystanęła z boku.
A on przebudził się i skoczył,
zrywając czar zaklęcia.
Cieniem Jej cały się otoczył
i porwał Ją w objęcia.
Ona nie kroczy już swą drogą
lecz mieszka gdzieś pod ziemią
tam gdzie już dla nikogo
ni dni, ni nocy nie ma.
Lecz raz do roku, gdy zakryte
otworzą się kamienie,
tańcują razem aż do świtu
jednym się stając cieniem.
J. R. R. Tolkien - Cień narzeczonej. W przekładzie Agnieszki Kreczmer



Twierdził co prawda, że to nonsensowny wierszyk z jego dzieciństwa, opowiedziany dla rozrywki póki czekają, ale kto by w końcu wierzył nekromantom?

Tymczasem bardzo niedaleko stąd i do tego na kursie kolizyjnym znajdował się pewien człowiek.
Nie wiadomo kto był bardziej zdziwiony: czy człowiek z drągiem, klatkami i małym, ale sądząc po bliznach zajadłym pieskiem, który jak gdyby nigdy nic wparował do Izby Tor...Sali Przesłuchań czy też ci, którzy byli w niej zgromadzeni. W sumie obecność szczurołapów nie była niczym dziwnym w lochach - wilgotne i podziemne miejsca często stawały się ich domami, a Inkwizytorzy nie chcieli się dzielić swoim. Szczurołap zapewne pomylił sale, miał jednak wrażenie, że coś go tutaj przyciągnęło. Zatrzymał się za progiem zmieszany. Inkwizytor na chwilę zaniemówił, a zanim zdołał wydać rozkaz wyrzucenia stąd przybłędy stało się coś co sprawiło, że zmienił zdanie.

- Skoro jesteśmy już wszyscy - zaczął nagle Caspar - Za pozwoleniem Szanownego Pana ponownie podejmę opowieść przerwaną przez Waszą niefortunną interwencję w gospodzie - mówiąc to spojrzał na Inkwizytora, ale ten nie dał się sprowokować. Ruchem ręki dał znać by nowy uczestnik przesłuchania stanął pod ścianą i nie przeszkadzał.

- Jeśli mnie pamięć nie myli, to było w 2530 albo 2527... Jakoś tak. W mieścinie nazywanej wtedy Fortenhaf miało akurat miejsce święto, na które przybyło sporo ludzi. Oj tak. A wśród nich znana już Wam czwórka...

- Nazwiska! - sucho rzucił Inkwizytor.

- Czemu nie, czemu nie, oni przecież już wszyscy dawno nie żyją - Dziadyga uśmiechnął się patrząc na maga, szlachcica i żołnierza - Lennart Schatz, Oskar von Hohenberg, Otto Widdenstein i Norin Ragnarsson, choć ten był już wtedy nieprzytomny.
Ale i kilku innych. Targany wątpliwościami Roel Frietz, Akolita Morra z mroczną przeszłością
- słysząc to asystujący w przesłuchaniu Kapłan drgnął wyraźnie. ~Czyżby... Czyżby te sny nie były zsyłane przez Morra? - pomyślał.
- Svein Dahr, szukający odkupienia szczurołap starający się ukryć fakt, że przez lata zajmował się porywaniem zwłok - nowoprzybyły człowiek starał się udawać, że wcale go tu nie ma. Ale został. Chciał się dowiedzieć, dlaczego ma poczucie winy za rzeczy, których nie zrobił. Nie w tym życiu, w każdym razie.
- Oraz cny rycerz poszukujący rodzeństwa - Erich von Kurst.
Taaak. Chcący wiedzy często ją uzyskują. Ale każda wiedza ma swoją cenę.
Być może i Ty usłyszysz o swojej siostrze.
- spojrzał na jednego ze strażników, a ten z przerażeniem odkrył, że czarownik wie o snach jakie go nawiedzają od pewnego czasu. Snach, w których przesypywał popioły domu, który był jego domem, choć nigdy tam nie był, w których szukał siostry i brata, których przecież nigdy nie miał... tak jakby jego obecne życie nie było jego pierwszym.

- A zatem posłuchajcie - rozpoczął opowieść, przerywaną jedynie skrzypieniem pióra zapisującego wszystko skryby.


Wraz z nadejściem nowego dnia święto dobiegło końca. Zmęczeni ale i szczęśliwi ludzie udali się na spoczynek. Nie wszystkim dane było jednak zasnąć. W jednym z domów, w małym, ciemnym pokoiku ktoś płakał. Był to mały, liczący może osiem lat chłopiec. Po jego bladych policzkach spływały łzy. tata zawsze mówił mu, że mężczyzna nigdy nie powinien robić dwóch rzeczy: łamać raz danego słowa i srać w gacie. Za nieprzestrzeganie tych dwóch zasad groziła surowa kara - kilka godzin w ciemnej komórce albo baty.
Zapach kału, unoszący się w powietrzu nie pozostawiał cienia wątpliwości co do powodu żalu chłopca - malec czuł się winny i bał się reakcji ojca. Przerażała go perspektywa wizyty w ciemnym, śmierdzącym odchodami szczurów pomieszczeniu.
- To nie moja wina, to naprawdę nie moja wina - szeptał do siebie cichutko - to się już więcej nie powtórzy, obiecuję.
Nie dotrzymał jednak słowa. Już po raz drugi tej nocy poczuł ból w okolicach brzucha. Wodnisty, śmierdzący płyn spłynął po jego nogach i rozlał się na koc...


 
hen_cerbin jest offline