14-08-2017, 10:39
|
#7 |
| Anna zajęła jedno z wolnych miejsc i w ciszy oczekiwała przybycia gospodarza. Dwie nowe kobiety były w świeckich strojach. Pewnie były kimś takim jak Gerge. Uśmiechała się do nich życzliwie. Była ciekawa kim są oraz w jaki sposób Bóg umieścił je w szeregach inkwizycji. To była nietypowa grupa, zaskakująca, jednak głęboko wierzyła, że była to grupa zgodna z wolą Pana.
Gdy do sali wszedł starszy mężczyzna obróciła się i uśmiechnęła do niego szeroko, delikatnie schylając głowę na powitanie. Był postawnym rycerzem, bo Anna była pewna, że był to człowiek, który ofiarował Bogu nie tylko swą duszę ale i wszelkie siły jakie dane mu było posiąść podczas tułaczki przez życie. Odpowiedziała z entuzjazmem:
- Na wieki wieków. - Po czym przyglądała się z zaciekawieniem co też starszy mężczyzna robi. Wydawał się być rozczarowany tym kogo zobaczył. Prawdą było, że gdy dostały do niej wieści, o tym iż poszukują w Płocku wsparcia, odniosła wrażenie, że powinno być to wsparcie wojaków. Silnych ludzi gotowych stanąć w obronie Dobra.
Jednak któż jest w stanie osądzić wybory Boskie?
Wysłuchała go z zaciekawieniem. Nie była pewna gdzie dokładnie znajdują się wymienione miejscowości. Gerge był zawsze w tym lepszy. Gdy skończył mówić przymknęła oczy i sięgnęła do krzyżyka na swej piersi. Pod palcami wyczuła bruzdy i rysy. On cierpiał razem z nią trudy podróży. Ta myśl dodała jej otuchy. Zgodnie z tradycją zakony rozpoczęła modlitwę, prosząc Ducha Świętego by zesłał na nich swe łaski.
- Veni, Creator Spiritus, mentes tuorum visita, imple superna gratia quae tu creasti pectora... - Jej cichy głos wypełnił salę. Chleb mógł poczekać, głód mógł poczekać. To czego potrzebowali, to mądrość, odsunięcie od siebie świata doczesnego by mogli w prawdzie dostrzec to co zaplanował dla nich Pan. - ...Deo Patri sit gloria, et Filio, qui a mortuis surrexit, ac Paraclito, in saeculorum saecula. Amen.
Podniosła wzrok Waltera.
- Bracie... - Powiedziała poważniejąc. - ... widziałam wiele ciał. Ich krew łączyła się w wielką rzekę płynącą tutaj, do Płocka. Widziałam katedrą w Płocku na końcu tej rzeki. - Jej głos był cichy, lekko drżący. Nie lubiła opowiadać o swych wizjach, ale wiedziała że to ważne. Że Bóg daje jej znak, którym powinna się podzielić. - Czy naprawdę sądzisz, że powinniśmy rozglądać się po okolicy gdy Zło zdaję się czaić, właśnie tutaj? |
| |