Michal nie trzeba było dwa razy powtarzać.
Smukła, drobna dłoń o nieco brudnych i połamanych paznokciach wystrzeliła ku połamanemu bochenkowi.
„Panie dziękuję za ten chleb...” - zdążyła pomyśleć nim zaczęła łapczywie pożerać pieczywo z przymkniętymi oczami. Kawałki zbóż zgrzytały pomiędzy zębami gdy Kamil przypominała sobie smak chleba. Wspomnienia podsunęły jej pewność, że spożywany właśnie kawałek byłby o niebo lepszy od najwystawniejszej uczty Dragana.
Z trudem przełykając kleistą kulę, westchnęła jak szczenię co w końcu nasycone zostało ... w sam raz by ujrzeć jak inkwizytor otwiera skrytkę.
Dziękowała swemu Aniołowi Stróżowi, że zdążyła już przełknąć inaczej z pewnością udławiłaby się strawą.
„Wyjeżdżać? Jak to? Przecież te wszystkie zlecenia to jakieś bzdury! Zasłona demoniczna by odciągnąć ich uwagę od klasztoru. To tu znajduje się siedlisko zła. To i ogary powinny stać się ich głównym celem.”
Poruszyła się gwałtownie, czując się niekomfrotowo pod spojrzeniem starego Waltera. Odsunęła skołtunione włosy i przysiadła półdupkiem na skraju stołu.
Zastukała dwa razy w drewniany blat, by zwrócić na siebie uwagę.
Odruchowo otworzyła usta do wypowiedzenia swego zdania. Mimo upływu czasu wciąż w chwilach podniecenia zapominała o swym ograniczeniu.
Miast stanowczego:
- Popieram zakonnicę! – zebrani usłyszeli jedynie ciche „yyyyyhhhheee” przerwane wskazaniem na Annę. Cienki paluszek Cyganki wskazał kolejno podłogę pomieszczenia. Wyraz twarzy był stanowczy, a usta ściągnięte w cienką kreskę.
Kolejno przyłożyła złożone dłonie do policzka, przekrzywiła głowę i zamknęła oczy, by zaraz je otworzyć szeroko. Następnie przyłożyła do uchylonych ust dwa wskazujące palce skierowane w dół. Ponownie przyłożyła dłonie do policzka, przetarła oczy jak przy przebudzeniu. Kolejne zdecydowane puknięcie w stół zakończyło popisy dziewczyny, która spojrzała po zebranych sprawdzając czy zrozumienie w nich znajdzie.