Logan stanął, jak wryty, kiedy Gretshien rzuciła kosturem. Cofnął się o krok i skrzywił patrząc na pomarszczoną twarz kobiety.
- No nie na takie znajomości liczyłem - odezwał się zrezygnowany do podbiegającego brata. Kiedy jednak starowinka zaczęła się wydzierać, jak kundel w obejściu, Logan szybko podszedł bliżej unosząc dłonie.
- Wielkie szczęście, wielkie, zaiste ale nie krzykaj na nas, my młodzi, dobry słuch mają - uspokajał kobietę niepewnie zerkając z górę zwaliska. - A dokąd to Gretshien zmierza takim urwistym szlakiem? - zagadną kobietę schylając się do porzuconego kostura, by zwrócić go właścicielce.
Ostatnio edytowane przez Morel : 22-08-2017 o 17:08.
|