Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-08-2017, 14:33   #10
Hakon
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
PIĘKNO IMPERIUM UNGOLSKIM OKIEM


Czanbars Akmat od kilku lat podróżował szlakami i bezdrożami Imperium. Czym dalej zagłębiał się na południe tym bardziej zachwycała go ta kraina i ludzie. Ze stepów pochodząc gdzie tylko lud koczowniczy i ciągłe starcia z najeźdźcami z północy czy to z hobgoblinami życie wędrowca było normalną sprawą. Tu ludzie osiedlali się i uprawiali ziemię lub mieszkali w wielkich, bogatych miastach. Nie raz młody wojownik ungolski myślał jakby to było najechać na takie jedno z miast wraz ze swoim plemieniem. Z drugiej strony cieszył się, że na świecie są takie spokojne tereny.

Na ofertę pracy u Barona w celu ochronienia wioski Czanbars przystał z lekkim oporem. On był dzieckiem stepów. Kochał otwarta przestrzeń a odkąd zapuścił się w ziemie Kisleva a następnie Imperium pokochał także lasy i te nieprzebrane pola złotym żytem obsiane czy inną roślinnością.
Niestety nigdzie nie zagrzał długo miejsca. Wszędzie znajdowali się ludzie szydzący z niego lub po prostu bojący się jego aparycji. Fakt, że nie pomagał w zmianie tego wizerunku dbając o swój tradycyjny jak na koczownika wygląd to był także małomówny i zamknięty w sobie.

Na polecenie Barona wyruszył z grupą śmiałków na tą wyprawę. Akmat zastanawiał się tylko czemu w tak cywilizowanym świecie takie rzeczy się dzieją. Przecież to domena dzikich, północnych terenów. No, ale innej pracy nie było a ta złotem płatna wydawała się spokojnym zadaniem.

Podczas podróży z dziwną grupą ochotników Ungoł często wybywał ku przodowi w celu rozpoznania szlaku. Niezbyt lubił towarzystwo, przynajmniej przez dłuższy czas. Kompania do tego była dość dziwną. Poza trzema czy czterema osobami, które mogłyby dać zbrojne ramię do walki to pozostali nijak wyglądali na wojowników, których to miasteczko potrzebowało.

Czanbars jeździł, jak na standardy Imperium na śmiesznym koniku. Mniejszy od tutejszych, ale wytrzymalszy i zwinniejszy wyglądał na mieszaninę kuca i konia. Ludzie często wyśmiewali Tuchida. Bo tak wołał na niego Akmat.
Młody ungoł bo mający około 20-25 lat większośc czasu w towarzystwie poswięcał na obserwację. Przyglądał się każdemu z uwagą i w jego wzroku było widać, że oszukać go czy ukryć coś przed nim jest rzeczą niewykonalną. Nie było na to poparcia bo nawet próby sprawdzenia jego czujnego spojrzenia nie przynosiły efektu. Jedyne co mogli usłyszeć po podejściu do niego to krótkie: - Słucham Efendi. Tak Efendi- i prawie zawsze stawał na baczność i prawie do ziemi się kłaniał. Jedynie przy dzieciach i kobietach jego postawa się zmieniała. Przy mężczyznach zagajony przez kobietę odpowiadał wpierw mężczyźnie a jeśli kobieta pytała to zerkał pytająco na faceta i odpowiadał. Zawsze był uprzejmy, czy to do dzieci czy kobiet. Po prostu taka hierarchia u niego była w rodzinie i stosował ją także na tych ziemiach.

Podczas wędrówki z grupą prawie zawsze wracał z jakąś upolowaną zwierzyną. Czy to zającami czy raz nawet się zdarzyło z sarną. Ci co wiedzieli, że w Pańskich lasach polowanie na taką zwierzynę jest karane śmiercią mogli mu o tym powiedzieć bo Czanbars takiego prawa nie znał.

Głównymi zajęciami Akmata było czyszczenie i dbanie o konia oraz o rynsztunek. Czyszczenie czy ostrzenie broni było standardowym zajęciem wojownika.

Gdy wjeżdżali do miasteczka ungoł siedział wyprostowany. przy boku przy siodle widać było jego łuk oraz kilkadziesiąt strzał gibających się przy każdym ruchu wierzchowca. Zakrzywiony miecz wisiał przy pasie a strój jeźdźca składający się ze skórzanych i płóciennych materiałów nie spotykanych w tych stronach. Wojownik zerkał to na lewo to na prawo na otaczających go ludzi.
Dojechali w końcu przed oblicze starca. Młodzian nie schodził z wierzchowca póki nie proszono ich do gospody. Tam przywiązał wałacha, ściągnął kołczan i łuk przewieszając przez ramię i wszedł do przybytku.
Usiadł z boku tak by widzieć całą gospodę. Plecami przy ścianie. Siedząc wyciągnął jedną ze strzał i dyskretnie sprawdzał jej upierzenie i czy nie ma żadnych uszkodzeń.

Gdy odezwał się młodzieniaszek przerwał oglądanie pocisku i wsłuchał się w rozmowę bacznie obserwując to starca to każdego co miał coś do powiedzenia. Nie wtrącał się póki co bo i tak mądrzejsi niech się wypowiedzą. Na słowa Edgara tylko się uśmiechnął. Jak zwykle Czanbars był traktowany jak powietrze.

W pewnym momencie zszedł młodzieniec, który pomagał starcowi kiedy przybyli. Oznajmił o przygotowanych pokojach. Większość męskiego grona spojrzało na Rózie. Ungoł tylko pokiwał głową delikatnie i podniósł wzrok na ostrzegającego starca Juliena. Młodzik mu się podobał. Nie tylko z wyglądu ale i z języka. Ciekawiło tylko Czanbarsa czy ktoś wie coś więcej o młodziaku.

Wypowiedź Rózi niezbyt się podobała Akmatowi, ale może w tym kraju kobiety mogą sobie pozwolić na więcej. Zastanawiała go przy tym czemu skoro jest taka swoboda poglądów to niektóre dziewki kryją się pod męską odzieżą.
 
Hakon jest offline