Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-09-2017, 12:01   #4
Flamedancer
Konto usunięte
 
Flamedancer's Avatar
 
Reputacja: 1 Flamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputację
Kiedy opuszczał Kamień Mędrów, akademię magiczną Magnimar, miał wrażenie, jakby po tych kilkunastu latach znowu wracał do świata żywych. Wyglądał tak, jakby miał już dobrą trzydziestkę na karku. Czy nauka aż tak postarza ludzi? Przynajmniej wyglądał całkiem przyzwoicie, nie jak niektórzy jego bogaci koledzy magowie.

Ale on był wtedy tylko biednym studentem.

Mimo to były to dobre czasy, w sumie najlepsze w jego życiu. A teraz, pożegnawszy się ze swoim mistrzem, ruszył w świat, aby odkrywać jego zaginione tajemnice. Po drodze jednak czekał go pewien przystanek - Sandpoint. Akurat trafił idealnie na festiwal organizowany ku czci Desny, aby spełnić jego ostatnią prośbę. Nie mógł się doczekać odwiedzin swojego dawnego domu oraz ujrzenia starych przyjaciół.
Lecz czy oni go rozpoznają?
Dowie się za niedługo.

***

- Każdy bóg ma swoje miejsce kultu, dom, jak to określiłeś - odezwał się Izambard tonem nauczyciela bądź filozofa, wystawiając wskazujący palec do góry. Prawdopodobnie jakiś nawyk ułatwiający myślenie - Ludzie potrzebują poczucia, że ktoś się nimi opiekuje i patrzy na ich działania w życiu codziennym. Stąd też wznoszą ów “domy” i składają ich “mieszkańcom” ofiary, by ich spojrzenie było przychylne, dzięki czemu plony będą dobre, a zima mniej surowa.
- A już normalniej rzecz ujmując - dodał, drapiąc się po krótkiej ciemnej bródce, w międzyczasie lustrując potężnego wojownika bystrymi niebieskimi oczami - Po prostu tak się już przyjęło w zamierzchłych czasach i tak pozostało. Miejsca zgromadzeń ludności złączonych wspólnym oddaniem wobec konkretnego bóstwa, ot co.
Ruchem dłoni czarodziej strząsnął kurz z ramienia swojej czarnej, dość wymyślnej szaty z kapturem i poprawił pas, na którym znajdowały się dziwne fetysze, sakiewki i butelki z komponentami magicznymi oraz wisząca dość luźno zwykła sakiewka z pieniędzmi. Zdecydowanie nie należał do bogaczy. Zamknął przecięte blizną prawe oko, poprawiając sobie widzenie w jasnym świetle dnia, kiedy oglądał się za siebie. Jego poważna mina nabrała na chwilę wyraz zastanowienia.
- Chyba… Może się warto z drogi usunąć, ponieważ pośpiech tamtych jeźdźców zwiastuje kłopoty - wskazał ruchem hebanowego kostura na zbliżający się tuman kurzu - O ile, dajcie bogowie, to jedynie jeźdźcy.
 
__________________
[FONT="Verdana"][I][SIZE="1"]W planach: [Starfinder RPG] ASF Vanguard: Tam gdzie oczy poniosą.[/SIZE][/I][/FONT]
Flamedancer jest offline