Romero do sali wszedł sam, z wigorem depcząc przed strażnikami. Na szczęście oddano mu już jego rzeczy i nie musiał występować tutaj tak jak go złapano - w samych pantalonach. Zamiast tego występował tu jako zwykły mieszczuch-cwaniak z gorszej dzielnicy. W całym brunatno-zielonym ubiorze niewiele rzeczy zwracało na siebie uwagę, ale jedną z takich rzeczy z całą pewnością był egzotycznie wyglądający worek z wystającymi rurami.
- Na ile mnie wyceniono? Nie przepłaciłeś ty aby? Bo panienki z nas będą słabe. - wypalił. Wysoki, chudy mężczyzna kokieteryjnie zarzucił bujną fryzurą do tyłu. Zebrane towarzystwo nijak nie wyglądało na zniewieściałe. Na szczęście tym razem nie wylądował w towarzystwie bezmózgich obijmordów, co było znaczącym złagodzeniem wyroku.