Gnom cierpliwie czekał, aż strażnik zdejmie mu knebel i kajdany na rękach, które w przemyślny sposób blokowały mu kciuki, uniemożliwiając korzystanie z jego mistycznej sztuki.
"Jeszcze chwileczkę....." zachichotał w duchu gnom po czym kiedy tylko ostatni szczęk klucza pozbawił go krępujących oków, czarodziej wyszczerzył się i zaczął mamrotać mistyczne sylaby, będące w istocie zbitkiem mulhorandyjskiego, okraszonego gnomim. Stażnik jednak zbielał na twarzy, prychnął niczym kot i zasłonił się rękoma, jednak po chwili uspokojony rechotem czarodzieja zmarszczył brew i mściwie sprzedał czarodziejowi kułaka w ucho. -Dobra, dobra, żartowałem...żaba byłaby z Ciebie żadna-mruknął Nakhte rozcierając obolałe ucho zebrał swoje rzeczy, sprawdził, czy niczego nie brakuje po czym poprawił i zaczesał swoją długaśną brodę, poprawił długą szatę o kolorze głębokiego granatu, wcisnął na głowę swoją czerwoną myckę i dał się odprowadzić do pomieszczenia w którym oczekiwał jego nowy pan. -Nakhte Rashidi, dawny wróżbita domu Abubakar. Obecnie podróżnik i badacz miejsc niezwykłych i jak zauważył ten wysoki drągal, nie panienka- Gnom ukłonił się głęboko, okazując szacunek -Co to za robota? - gnom przeszedł od razu do rzeczy notując w pamięci wszelkie informacje na temat magicznego kolczyka który służył za coś w rodzaju magicznej smyczy. Wydawało się, że ich właściciel poważnie myślał o ich uwolnieniu, i gnom zamiast poznać swoją cenę, wolał posłuchać ceny za swoją wolność. |