Żelazna strzałka w ręku Wolfganga rozpaliła się do czerwoności przewodząc i skupiając magiczną energię. Potem rozbłysła i znikła, a eteryczny pocisk pomknął ku demonowi, uderzając go w klatkę piersiową. Skóra natychmiast pociemniała w miejscu trafienia, a ciało rozerwało się tworząc niewielki, pulsujący wielobarwną aurą krater. Demon zaskrzeczał, i już miał skakać w kierunku maga, gdy znów uderzył o ścianę. Z lewego ramienia wystawał mu bełt wystrzelony przez Zinggera. Kolejna rana ostudziła nieco jego zamiary, ale tylko na tyle, że nie zdecydował się na atak wręcz. Wysyczał jakieś tajemne słowa i wprost z jego głowy w kierunku Techlera popłynął strumień demonicznego błękitno-pomarańczowego ognia. Płomień objął młodego maga, jednak nic na nim się nie zapaliło. A mimo to Wolfgang odczuł potworny ból, tak silny, że przez chwilę nie był w stanie normalnie funkcjonować.
Woźnica powozu już ruszył. Szkiełko odskoczył na bok, a Axel zdołał odkuśtykać. Kątem oka dostrzegł wracających z magazynu oprychów, którzy już zorientowali się, że na górze nikogo nie ma, nie licząc nieprzytomnego Steinhagera. Konie już szły naprzód, a Leopold skoczył na kozioł, uniemożliwiając woźnicy uderzenie batem Axela. Ten z kolei złapał się kozła i podciągnął na tyle, że drugą wolną ręką, zdołał chwycić woźnicę. Mocne szarpnięcie wystarczyło, aby tamten znalazł się na ziemi. Szkiełko wciągnął Axela na górę, a ten złapał lejce. Powóz zdołał już odjechać sprzed magazynu numer trzynaście.
-
Zatrzymajcie się! Co to ma znaczyć? STOP! - krzyczał ktoś znajdujący się wewnątrz.
Tymczasem Lothar odbiegł w kierunku zbliżających się mężczyzn. Ci, widząc nieznajomą osobę przed magazynem numer trzynaście i walkę woźnicy powozu z dwoma innymi nieznajomymi w tle, nie za bardzo słuchali tego co woła Lothar. A jako, że byli uzbrojeni, to zwolnili i rozproszyli się, chcąc zajść pojedynczego przeciwnika z boków. Nim jednak dopadli do szlachcica, ten zobaczył trzech strażników miejskich, którzy szybko podążali śladami grupki czterech robotników. Gdy zobaczyli sytuację, w jakiej znalazł się Lothar, przyspieszyli.
-
Łapać ich! Straż! To oni! Podpalacze! Heretycy! - Von Essing usłyszał za plecami głos Teugena.