Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-09-2017, 21:40   #28
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Corday zrobiła współczującą minę. Mogła sobie tylko wyobrazić jak bardzo klientela tego biznesmena może się zrazić do przychodzenia w miejsce gdzie... Inspektor kątem oka spojrzała na sprzątających pobojowisko pracowników Collinsa... Można wrócić o 21 gram lżejszym. Bo tyle ponoć traciło ciało, gdy po śmierci opuszczała je dusza. Irya znów skupiła się na swoim rozmówcy, robiąc pełną powagi minę.

- Czyli przyjechał tu pan po tych wydarzeniach? - dopytała by mieć pewność. Jej wprawne oko detektywa śledczego nie zauważyło śladów krwi, ani choćby zagniecenia materiału jego kiczowatego garnituru. - Miło, że zaczęliście już robić porządki, ale niestety w takich sprawach się tego nie robi, tylko wzywa policję i czeka - powiedziała dobrotliwym głosem, w tonie pouczenia. - Cooper, dzwoń po techników, niech już się pakują na wyjazd - rzuciła do podwładnego. - Zechciałby pan oprowadzić nas po swoim przybytku i opowiedzieć co pan wie o wydarzeniach jakie miały tu miejsce? - zapytała właściciela budynku i zrobiła od razu krok w kierunku siłowni.
Collins przyspieszył kroku aby dopaść drzwi jako pierwszy i otworzyć je przed panią inspektor. Gdy Corday minęła próg wszedł zaraz za nią zmuszając Coopera do przytrzymania sobie drzwi.
- Niewiele jest tutaj do oglądania - zaczął z udawaną skromnością - Ot zwykła siłownia i sala do ćwiczeń. Za to uczymy tutaj mojej autorskiej sztuki walki. - Mówiąc to stanął pyszniąc się obok plakatu z jakichś mistrzostw i ewidentnie wyczekiwał entuzjastycznej reakcji.
Collins wyglądał na nim na dużo młodszego, ale o turnieju czy samej sztuce walki Irya nigdy nie słyszała. Cooper, niewidoczny dla mężczyzny, przewrócił znacząco oczami dając do zrozumienia, że poziom samozajebistości tego osobnika jest mocno ponadprzeciętny.
- Co do całego zajścia to nie uważałem za konieczne dzwonienia po policję. Żaden cywil nie ucierpiał, a moi chłopcy również nie doznali żadnej szkody. - W oczach mężczyzny była ewidentna buta. Corday zastanawiała się, czy celowo próbuje ich zdyskredytować, ale po chwili dotarło do niej to co przed chwilą pokazał Cooper. Collins to jakiś narcyz.
W tym momencie uwagę policjantki zwróciło kilka aspektów. Z jednego z worków wystawał rękaw skórzanej kurtki i ręka z tatuażem węża. Jeden z ochroniarzy miał przy pasku maskę gazową, a w powietrzu unosił się delikatny zapach pozostałości po gazie łzawiącym.

- Ilu było napastników? Został ujęci, czy zbiegli z miejsca zdarzenia? - pytała dalej Irya, zachowując pełen profesjonalizm i nawet przez chwilę nie dała po sobie poznać, że gość ją irytuje. Już sobie w myślach robiła zapewnienia, że wyżyje się na siłowni, choćby na tej na posterunku, ale zaraz przypomniała sobie że jeśli nie chce się z raną użerać dodatkowe dni to musiała sobie dać na wstrzymanie wysiłek fizyczny.
Inspektor zaraz podeszła do worków, po drodze wyciągając z kieszeni jednorazową rękawiczkę, którą założyła na dłoń. Pochyliła się nad workiem i rozsunęła go by przyjrzeć się trupowi.
- Napastników było ośmiu - powiedział Collins zerkając odruchowo na stertę worków.
- Piękno w tej tragicznej sytuacji właśnie polega na tym, że nie udało im się zbiec. Niestety z drugiej strony moi ludzie byli aż tak skuteczni, że żaden nie został ujęty żywy. - na jego twarzy pojawiło się autentyczne rozczarowanie. Corday mogła się jedynie zastanawiać co Collins zrobiłby gdyby jeden z nich wpadł żywy w jego ręce.
- Faktycznie szkoda - przyznała blondynka. Żywy sprawca napadu ją tym bardziej by ucieszył. - Zabieramy zwłoki do identyfikacji - dodała od razu. - Jakieś ofiary po stronie pana pracowników albo klientów?
- Żadnych - odparł z satysfakcją Collins.

Gdy przyjechali technicy właściciel i jego ludzie grzecznie schodzili funkcjonariuszom z drogi, ale widać było że Collins jest mocno niezadowolony z tego, że nie jest w centrum uwagi. Zwłoki sprawnie zostały zapakowane do furgonetki, miejsce zdarzenia zbadane i zabezpieczone żółta taśmą policyjną. Jeden z techników obiecał przedłożyć raport wstępny jeszcze tego samego dnia.
Corday w myślach zrobiła sobie szybki rachunek sumienia czy niczego nie przeoczyli i czy na pewno dopilnowała by wszystkie niezbędne procedury zostały spełnione.
Cooper częściowo z nudów, a częściowo kierowany chyba swoją naturą kręcił się w okolicach worków. Kucnął przy jednym, rozsunął go i zaglądnął do środka. Potem wyrywkowo do jeszcze kilku po czym wrócił do Collinsa.
- Ofiary nie posiadają przy sobie broni - zaczął stwierdzeniem sierżant. - Zakładam, że jest ona w pana posiadaniu. Sugeruję jej zwrot - dokończył ostrzej.
- Oczywiście. - Collinsowi widać było to bardzo nie na rękę, ale wydał dyspozycję jednemu ze swoich ludzi, który przyniósł torbę z ciężką zawartością i wręczył ją technikom.
- Nagrania zabezpieczyliście? - Corday w międzyczasie dopytała technika.

- Nie ma tutaj żadnych urządzeń rejestrujących. Możemy jedynie zbadać miejsce zdarzenia - usłyszała w odpowiedzi.
Irya przewróciła oczami.
“Takie oczywiste, przecież po co mieliby mieć monitoring akurat kiedy napad robi im przeciwna banda gangsterów” w sarkastycznym tonie przeszło przez myśl Inspektor. Przynajmniej mogła bardzo łatwo i bez większych skrupułów, zamknąć tą sprawę. Nie pozostawało jej więc nic innego jak skierować swoje kroki do samochodu, gdzie czekał już na nią Cooper. Ona sama już nie mogła się doczekać powrotu na posterunek, by zacząć z pełną premedytacją sterczeć nad ludźmi analizującymi dane z ataku na nią

***

Raport techników na podstawie wizyty Morgana w hotelu niewiele wniósł. Nagranie nie posiadało fonii. Ekran monitora pod tym kątem kamery był nie do odczytania. Wszystkie pozostałe informacje za to potwierdziły to co Corday już wyciągnęła od recepcjonistki.
Siedząc przy swoim biurku i popijając zimną kawę po raz kolejny czytała raport techników. Irya nie była zadowolona z efektów ich pracy. Skomentowała to jednak wyłącznie westchnięciem. Nie mogła przecież wykluczyć, że Morgan faktycznie nie miał powiązania z napadem na jej osobę. Czemu wogóle się tak sama jego upięła?
“Bo mi się nie spodobało pierwsze wrażenie” odpowiedziała sobie, wspominając tą chwilę kiedy poznała pana prawnika. W kościach czuła, że jest ciemnym typem, który po prostu świetnie prosperuje dzięki znajomości prawa i prześlizgiwania się w jego granicach.
Z tego wszystkiego zdecydowała, że musi się przewietrzyć. Wstała ze swojego stanowiska pracy i rzucając krótkie “idę na lunch” przez ramię, złapała za płaszcz i wyszła z biura.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline