"(...)Tak więc, wydawanie wyroków należy pozostawić Sędziom. Samosądy, zwłaszcza w dużych miastach, są niedopuszczalne. Należy wprowadzić całkowity zakaz linczów i sądów obywatelskich. Obywatele dopuszczjący się tego rodzaju uczynków powinni być taktowani i sądzeni na równi z przestępcami. Aby ukrócić takie postępowanie powinno się wydać kilka spektakularnych wyroków oraz przewidzieć wysoki wymiar kary.
Shannon O'Rourke"
Kursor przesunął się kawałek i dało się słyszeć wyraźne kliknięcie.
- Mmmmmmmm - cicho wymruczała Shy i przeciągnęła się rozkosznie.- Nareszcie koniec. Teraz tylko wysłać.
Kolejne kliknięcie i tekst poleciał w sieć. Shannon wstała powoli z tapczanu, na którym spędziła całą ostatnią noc pisząc tekst dla Sędziów i P.A.T.A. Minerwa również przeciągnęła się w drugim końcu kanapy.
- Chodź, kotko, dam ci coś smacznego.- To mówiąc wygrzebała się z betów i poszła do kuchni. Wyciągnęłą z szafki kocie chrupki, szczodrze sypnęłą na miseczkę.- Będziesz musiała zająć się dziś sama sobą, moja droga.
Shannon uśmiechnęła się i włączyła czajnik elektryczny.
Gdy się już ubrała, zeszła na dół i wypiła herbatę. Kubek i pozostałe brudne naczynia wepchnęła do małej zmywarki. Przeszła do drzwi, pogłaskała kotkę, chwyciła laptopa i żakiet. "Nie zapomnij o broni" pomyślała i wepchnęła glocka do kabury na pasku. Ostatnie spojrzenie- na zegarku 11:00, drzwi się zatrzaskują i słychać chrobot klucza w zamku.
Ford Mustang prowadzi się jak marzenie. Shy uwielbia jazdę samochodem. Z radia płynie "Figaro" Mozarta, zielone światło na każdym skrzyżowaniu, promienie słońca przebijają się przez przednią szybę. Laptop wesoło pisnął "Masz wiadomość". Shy uśmiechnęła się z zadowoleniem "Może przyjęli tekst?". Przejechała obok stalowego budynku Kwatery Głównej i zatrzymała się z poślizgiem na swoim ulubionym miejscu parkingowym.
Wchodząc przez szklane obrotowe drzwi do budynku poczuła niemiły skurcz w żołądku. Spojrzała w nieruchome soczewki kamery nad głową. Kiwnęłą głową strażnikom i przeszła całą procedurę bezpieczeństwa. Nie lubiła tego, ale cóż, dla kraju wszystko.
Podeszła do biurka portierów, położyła torbę z laptopem na ladzie i wyciągnęła rękę po identyfikator.
- Shannon O'Rourke, Sędzia - mówiła monotonnym głosem i patrzyła beznamiętnie na strażników - powołana do sekcji 606.
Gdy czarnoskóry strażnik podał jej plakietkę przyczepiła ją do klapy żakietu i uśmiechnęła się do niego promiennie. Jednak kiedy tylko odwróciła się do niego plecami, delikatnie dotknęła srebrnego krzyżyka na szyi.
W windzie nieco odetchnęła, ropięła guzik marynarki i przeczesała palcami włosy. W tym momencie drzwi otworzyły się z delikatnym sykiem. Shannon wyszła na piętro. Rozejrzała się i ruszyła przed siebie. Mijała sale, oglądała plakietki szukając pokoju swojej sekcji. Zatrzymała się nagle widząc nazwisko Moore.
- Interesujące. - Mruknęła cicho i uśmiechnęła się się do siebie szelmowsko.- Na prawdę interesujące.
Po chwili przeszła dalej i pchnęła drzwi z numerem 606. Zapach kiepsko konserwowanego drewna, kurzu i lonoleum uderzył ją zaraz po wejściu. Lekko zmarszczyła nos i rozejrzała się po małym pomieszczeniu.
- No tak. Oczywiście. Okna się nie otwierają.- Westchnęła i wzruszyła ramionami.- Ale widok godny pozazdroszczenia.
Spojrzła w lewo.
- Sala konferencyjna- przeczytała. "Ciekawe czy jestem pierwsza" pomyślała z zaciekawieniem i pchnęła drzwi.
- Och!- wykrzyknęła cicho i zakryła usta dłonią, bo istonie nie spodziewała się kogoś zobaczyć. W sali siedział mężczyzna ubrany na czarno, w skórę.- Nie spodziewałam się, że ktoś będzie tu przede mną.
Shy delikatnie opadła na fotel naprzeciwko mężczyzny. Położyła torbę z laptopem na stole, obrzuciła salę jednym spojrzeniem. Westchnęła cicho.
- Nie jest tu za ciekawie.- Powiedziała cicho do siebie.Spojrzała na mężczyznę po drugiej stronie stołu. Było jej gorąco, krzesła był niezbyt wygodne, brakowało jej Mozarta i czegoś do picia. Denerwowała ją cisza.
- Nazywam się O'Rourke, Shannon O'Rourke. Będziemy razem pracować, więc może poznajmy się choć trochę.- To mówiąc wstała, obeszła stół dookoła i stanęła obok krzesła mężczyzny.
- Nie będziemy podawać sobie ręki przez stół - uśmiechnęła się delikatnie wyciągając dłoń w jego kierunku.- Przy okazji, nie wiesz czy jest tu gdzieś ekspres do kawy?
__________________ Discordia (łac. niezgoda) - bogini zamętu, niezgody i chaosu.
P.S. Ja tylko wykonuję swój zawód. Di.
Ostatnio edytowane przez Discordia : 17-06-2007 o 21:46.
|