Gnom wybałuszywszy oczy patrzył na koboldzicę, zastanawiając się, jak przedstawicielka tej egzotycznej rasy trafiła na targ niewolników. -A niech mnie....- mruknął a potem potrząsnął głową, koncentrując się na Zooku.
-Ładna...cóż, zawsze to jakaś wskazówka.Widziałem już ładne, ludzkie kobiety. Brzydkie też, ale to kwestia światła. Albo wina jak mawiają - gnom zachichotał i westchnął -No dobra, bierzmy się do roboty- gnom wziął do ręki mieszek, odliczył dziesięć złotych monet po czym przekazał go dalej.
-Wyślę chowańca nad miasto, może wypatrzy sembijkę z góry, o ile opis jest właściwy i będzie do kogoś pasował. Mogę iść z tobą młodzieńcze od faktorii. Nie lubię włóczyć się po karczmach a duzi mają w zwyczaju dokuczać niskim mojego rodzaju, a nie mam ochoty płacić za szkody które niewątpliwie zrobię w takim przypadku w lokalu.mamy chyba ograniczone.....fundusze - gnom zaczął grzebać w swoich rzeczach, szukając odpowiednich składników do rytuału.
-Zechcesz chwilkę poczekać? Dziękuję - gnom rozłożył się z utensyliami na podłodze, rysując na deskach tajemnicze kręgi kawałkiem kredy, podpalił też ziółka w mosiężnej kadzielnicy, mrucząc jednocześnie inkantacje w staromulhorandyjskim dialekcie. Kilka chwil później, w smużce dymu wydobywającego się z kadzielnicy pojawił się pierzasty chowaniec pod postacią jastrzębia, który zakwilił przeciągle i usiadł gnomowi na ramieniu. -Ostrożnie....- syknął czarodziej z bólu, kiedy ostre pazury chowańca wbiły mu się w ramię, po czym zebrawszy swoje klamoty z podłogi uśmiechnął się do Romero -Idziemy? - |