Kurwa, kurwa, kurwa!
Tak brzmiała pierwsza myśl Veronici kiedy skutki feralnego skoku opuściły jej ciało i umysł na tyle, że mogła odzyskać częściowe nad nimi panowanie. Dryfowała za burtą w bezkresnych połaciach kosmosu przyglądając się zniszczeniom jakich doznał statek. Jej sytuacja malowała się w ponurych barwach, załoga najprawdopodobniej również odczuwała silne skutki uboczne podróży a dodatkowo musiała opanować rozpadającą się korwetę. Na szczęście ubrany przed skokiem kombinezon był w jednym kawałku co dawało jej zasoby cennego czasu.
-
Veronica do mostku! Veronica do mostku! Słyszycie mnie?!- zaczęła nadawać z nadzieją, że komunikator głosowy nie uległ uszkodzeniu. -
Na Boga przyślijcie tu kogoś po mnie, bo jeżeli umrę to was ZABIJĘ!