Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-09-2017, 19:29   #1
Kenshi
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
[Horror] Cukierek albo psikus



o była jedna z tych ponurych nocy, podczas których wiatr uderzał nachalnie o okiennice i wył posępnie między framugami, jakby próbował wedrzeć się do środka bezpiecznej przystani, jaką okazywało się łóżko i kołdra. Jakby konary drzew zmieniły się w szponiaste dłonie, chcące pochwycić ukrytego w pieleszach chłopca, którego wyobraźnia zaczynała podszeptywać straszne historie, gdy tylko mama wyłączyła lampkę nocną i zamknęła drzwi do pokoju. Toby Gardner, jedenastolatek o zbyt wybujałej wyobraźni, starał się nie wychylać spod kołdry i nie patrzeć w stronę okna. Odwrócony do ściany w końcu zasnął, jednak nawet sen nie przyniósł spokoju.

Otworzył oczy, czując przenikliwe zimno i aż stężał w sobie. Był na głównej ulicy Hollow Creek, owiewany przejmującym wiatrem. W żadnym z budynków po obu stronach ulicy nie paliło się światło, jedynie księżyc rzucał swój blady, mdły blask. I dopiero wtedy Toby zauważył, że coś jest nie tak. Wszystkie domy i sklepy pokryte były jakimś dziwnym, ciemnym pyłem, wyglądały na niezdrowe. Gnijące. Gardner czuł, jak zaciska mu się gardło i choć chciał zawołać rodziców, nie był w stanie. Przeszył go dreszcz przerażenia, gdy gdzieś w mroku usłyszał podzwanianie łańcuchów. Dźwięk z każdą chwilą zdawał się zbliżać, więc Toby począł się cofać, mając nadzieję, że uda mu się gdzieś schować. Niestety, obserwując miejsce, z którego potencjalnie miał wyjść posiadacz łańcucha, stawiał kroki bez rozwagi, przez co potknął się o coś i upadł na zimny beton.

Próbował się podnieść, jednak gdy tylko zerknął w stronę, z którego dochodziło brzęczenie, strach zupełnie go sparaliżował. Kilka metrów dalej, w księżycowej poświacie, dostrzegł stracha na wróble z metalową tabliczką na łańcuchu zwisającą mu z szyi. Poczwara poruszała się szybko i w dłoni dzierżyła ogromną kosę. Największą, jaką Toby widział w życiu. Chłopiec doskonale wiedział, jaki napis widnieje na tabliczce. Jack. To był strach na wróble pana Winstona, właściciela pola z dyniami, u którego zaopatrywało się całe miasteczko. Toby bał się go od dziecka i rzadko w ogóle przychodził na pole Winstona z przyjaciółmi. Teraz jego największy koszmar zmierzał ku niemu, a on nie mógł nic zrobić. Raz jeszcze spróbował się podnieść, jednak zamknięte w przerażeniu ciało nie słuchało umysłu.

Krzyczał. W końcu krzyczał najgłośniej, jak potrafił, ale nikt nie przychodził mu z pomocą. Jack natomiast był już zaledwie kilka kroków od niego. Uniósł swoją kosę, zamachnął się a Toby zdążył tylko unieść rękę, nim ostrze zamaszystym cięciem opadło na jego szyję. I wtedy się obudził. Zlany potem, jeszcze dłuższą chwilę siedział na łóżku, wpatrując się w skryte w mroku drzwi swego pokoju. To był tylko sen. Tylko sen, powtarzał sobie, dysząc ciężko. Opadł w końcu na poduszkę, biorąc głęboki wdech i przecierając mokre czoło przedramieniem. Będzie musiał opowiedzieć o tym koszmarze przyjaciołom, tak, jak opowiadał o każdym, które ostatnio często mu się śniły. Zerknął przelotnie na budzik stojący na biurku pod oknem - dochodziła trzecia rano.

Dziś Halloween, pomyślał. Będzie świetna zabawa.

 
__________________
[i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i]
Kenshi jest offline