Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-09-2017, 18:43   #7
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Sigfried Holzman, bo tak zwał się młodzik nigdy nie znał matki, która zmarła przy chorobie. Wróżba Babki jednak się spełniła, a dzień jego narodzin położył kres epidemii ospy. Stąd wzięło się jego imię Sigfried od słów Zwycięstwo i Pokój. Nazwisko z kolei było dużo prostrze bo nawiązywało do fachu który wykonywali z ojca na syna. Holzmann... Drewno i Człowiek.

Z natury cechował go młodzieńczy optymizm, ale od czasu kiedy piętnastoletni Sigfried zaczął pływać z ojcem sześć lat temu różnymi krokami wkradał się ojcowski pragmatyzm życiowy. Nie był złym człowiekiem. Ot, tylko trzeźwo patrzał na pieniądze. Wiedział, że potrzebne były dwie monety, by zrobiło się z nich trzy, a pasja do targowania i handlu na stałe zagościła w jego sercu. Bardziej zresztą niż płeć piękna, ale był jeszcze młody i po prostu nie miał czasu na inwestycję w coś czego do końca nie rozumiał. Zawsze wolał dobrze się zorientować w temacie nim coś kupi, a potem odsprzeda...

Był najmłodszym w rodzinie, a najstarsi z rodzeństwa byli jego bracia bliźniacy. Horst obrał ojcowską ścieżkę, a Hans przystąpił do flisaków. Jego starsza siostra Freya natomiast była gospodynią domu, choć już w narzeczeństwie. Z braku innej opcji widział w swojej siostrze na swój sposób archetyp matki, choć nie do końca.

Podróże z ojcem w dół Delb'u zawsze była wielką przygodą. Zwykle pływał też z bratem swoim i Elsie, którego to lubiał, i podpatrywując, i podsłuchując poznawał jak to się z dziewczynami rozmawia. Co zarezultowało w jego nietypowym podejściu do płci pięknej. Ot, dziewczyny były zabawne... bo można było rozmawiać z nimi o głupich rzeczach i nie wyjść na durnia. Nie lubił jednak jak ktoś im dokuczał, po prostu tego nie rozumiał. Przecież to tylko dziewczyny... prawda?

Tak czy inaczej, miał chwilę wolnego, a że uwielbiał odkrywać nieznane tak i tym razem z ferajną zapuścili się na bagna. Co prawda nie znał się na roślinach, ani zwierzętach, ale ganiać za wiewiórkami mógł, aż na drzewo... no... powiedzmy, bo wspinaczka nie była jego mocną stroną. Tym razem jednak dostrzegł starego starszaka i... trupa.

Trup jak trup każdy widzi, ale młody Holzmann miał wątpliwości czy ten umrzyk nie wstanie i ich nie zje, albo czy Heindel ich nie powyrzyna nożykiem, bo go przyłapali na morderstwie. Jednak nic takiego się nie stało i niedługo potem obudziła się w nim ta praktyczna cecha człowieka interesów...

* * *

Elsie poszła przodem, a młody Sig przeszedł raz jeszcze do pośpiesznych oględzin truposzczaka. Po dłuższej chwili zdecydował się zabrać małe co nieco i zdeponować w swoim pokoju. Potem odsprzeda, albo przehandluje. Trzeba było tylko się podowiadywać kto co potrzebuje, co kto ma i co kogo z tego co zdobył interesuje.

Tak, to była prosta podstawa handlu której nauczył się od ojca. Wpleć jak najwięcej osób w targowanie i każdego delikatnie obskub, ale tak by stracili niewiele. Będą myśleć, że dobili dobrego targu, a to drobne podskubywanie wielu osób przyniesie ci większy zysk i wszyscy będą zadowoleni! Nie było nic tak ważnego jak zadowolony kontakt handlowy.

Kto wie? Może nawet uda mu się utargować coś ekstra, albo wymienić na coś co sprzeda z zyskiem w Wilheimsdorf, lub Gemünden? Marne szanse, ale co tam, warto próbować! W końcu trzeba się starać co najmniej raz dziennie coś zyskać, by Handrich był zadowolony, nie?
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!

Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 16-09-2017 o 20:54. Powód: korekta nazwy jednej z postaci graczy
Dhratlach jest offline