Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-09-2017, 10:15   #8
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację


Dökkálfar


- Elin o czas na przekonanie Welanda poprosiła, by przekonać go do przyznania się bez thingu - afterganger wrócił do tłumu który sprowadził przed Bjarkiego - A że życie mi ocaliła i dla dobra wyprawy prosi, tom głupi by był gdybym odmówił. Ale jakby rozsądku mu nie stało, to rzeknij mi, Bjarki, kto na taki althing w Aros przybędzie? Których aftergangerów się spodziewać, ulfadnarów, innych?

Wielki jednooki godi w ramionach trzymał ciemnowłosą kobietę, którą wcześniej Dokkalfar ujrzał w obozie Grzmotu Burzy. Ta pocieszającym gestem gładziła jego zapadnięty policzek. Wokół nich panowała jakaś delikatna otoczka intymności i spokoju, gdy kobieta szeptała coś powoli.
Odsunęli się od siebie, słysząc pytanie aftergangera. Ciemne oko spojrzało bystro na Dokkalfara, a zabliźniony paskudnie pusty oczodół tym razem nie poddawał się nerwowemu tikowi.
- Dobrze, że poszła. Sprawy mediacji volvie powierzyć każdy by chciał - górował godi nad aftergangerem znacznie i wzrostem i posturą - A co zebrania, to nie widzę potrzeby by wzywać na sprawy związane z aftergangerami zmiennokształtnych. Wartałoby jednakoż kogoś z was wyznaczyć do zapewnienia poprawności sądu. By żaden z was nie mógł ludzi zmamiać mocami waszymi. - słowa padały wolno, z zastanowieniem i powoli.
- Ja faktami walczyć będę, nie mocą Canarla. Dość ich mam w zasobie. Ale za mądrą myśl dziękuję, kogoś takiego znaleźć trzeba. I dlategom o ulfendar pomyślał, z czujności i niechęci do takich rzeczy słyną. Głupcem byłby ktoś kto tego by użył wobec nich -
- Nie warto wprowadzać kolejnych, którym brak może być niezawisłości - na słowa godiego kobieta skrzywiła się lekko. - Znaleźć kogoś kto nie skorzysta na waszym zatargu i jego ustanowić obserwatorem. - brunetka bez lęku i wściekłości wpatrywała się w Dokkalfara.
- My sami na nim stracimy, ale miarodajni być nie możemy. Volva - nie, bo jeżeli wskórać coś potrafi to zrobi to teraz, a jeżeli nie potrafi to i wtedy potrafić nie będzie. Ale wyżej celując…Gudrunn z Jelling, jeżeli ktoś wie gdzie jest, a znaleziona się zgodzi. Albo Hakon z Truso. Co na to rzekniecie?
- Można jarla poprosić by posłańców puścił do Gudrunn - Bjarki pokiwał głową - i po Hakona. Pomówić z nimi i się przekonać. Bez tego więcej nie powiem wiele. - mruknął.
- Tako zrobię, zaraz do jarla pójdę, i tak mi spotkanie z nimi polecał już ostatnio - pokiwał potakująco głową - Ale widzę że coś cię frapuje, a że i mnie coś martwi, to myślę że to rzecz podobna - spojrzał w oczy mówcy praw, szukając potwierdzenia że nie pomylił się przychodząc do niego. I takie potwierdzenie w jego spokojnych oczach znalazł.

- A ty Trygve, zbieraj się, i posłańcom jarla Gudrunn znaleźć pomóż. Rzeknę że ode mnie jesteś. W twoje talenty wierzę, że dobry użytek z nich zrobisz. Gdyby pytali, opisz całą sprawę tak jak teraz jest: czyli że volva o zawieszenie broni poprosiła. Gdyby nie pytali, nie mów i rzeknij tylko że jarl Jensen spotkanie mi z nią zalecił i kiedy i jak się wywiedz - zostawił na chwilę Bjarkiego i kobietę na rzecz także obecnego w hali jarla. Sługa skinął jeno głową i wmieszał się w tłum niczym łasica.

Przeciskając się między ludźmi, powtarzał im co we czworo ustalili, dbając żeby nastroje nie opadały. W końcu znalazł i jego i oparł się ciężko o ścianę obok niego
- Jeszcze jedną sprawę mam, jarlu, choć musem już wiesz - zaczął, korzystając z chwili bez tłoku i hałasu na rozluźnienie.
- Wolę nie bawić się w zgadywanki w taki czas - blondyn założył ramiona i spojrzał na aftergangera wyczekująco. Wokół kręciło się sporo ludzi bo Jelling ostatnio przepełnione było
- Tako jak radziłeś, z Gudrunn , Hakonem i Svenem spotkać bym się chciał. I o posłańca z dobrym słowem coby temu dopomógł cię proszę. Do Gudrunn pierwszej, bo jeżeli Weland rozsądku nie nabierze to o przewód nad althingiem ją poproszę.
- Z posłaniem po nią trudności nie widzę. A i reszta gdzieś po osadzie się kręci. - Jens skinął głową chociaż minę miał frasobliwą.
- Zrób to teraz, proszę, a i człowieka swego dam coby drogę poznał.
Jens gwizdnął przez zęby i do nogi przybiegły mu dwa psy co w kłębie niemal młodemu cielakowi dorównywały.
- Człowiek twój da radę kroku utrzymać? - podał psom kawałek wyciągniętego futra do powąchania a Dokkalfar miał wrażenie, że bestie się uśmiechnęły. Wywaliły jęzory ukazując spore zębiska i szczeknęły jeden przez drugiego. I na cmoknięcie Jensa ruszyły z halli.
- Musi, jak chce sławną personę poznać, to biegiem mu trzeba - nakierował swojego towarzysza na właściwego posłańca Po Hakona i Svena jarl posłał już posłańców dwunożnych: dwóch chłopców kilkunastoletnich, którym wąs jeszcze się nie sypnął.
- Coś jeszcze Ci potrzeba?
- Øyarr mi radę dał, dobrą jak to zwykle, by zawczasu udział w łupach ustalić a nie kłócić się nad trupami franków. Do ciebie to z tym czy do kogo innego?
- Później dokończymy - Jens uniósł dłoń wskazując na zbliżającego się Welanda.
- Widzę właśnie. Chodźmy im więc na spotkanie, na środek.

Wraz z volvą do langhusu wkoczył skald rozglądając się i wnet zauważył jarla i stojącego obok Dokkalfara, wedle wilków: “Nosiciela Ciemności”. Zwrócił się w ich stronę i zbliżać począł, ale napięcia ni gniewu jaki miał w sobie w uprzedniej rozmowie z blondynem nie było po nim znać.
- Jarlu. - Kiwnął głową witając się, Jens odpowiedział skinieniem.
- Dokkalfar… - rzekł spoglądając w oczy aftergangerowi. Nie wyglądało to jak zaczątego do czegoś więcej, a raczej coś między powitaniem (powtórnym) i stwierdzeniem oczywistego faktu.
- Elin rzekła że porozmawiać z tobą chce; więcej czasu potrzebowała, a jednak już tu jesteście - afterganger z dalekiej północy mijał ich lekko po łuku, idąc pod miejsce Bjarki. Spojrzał na niego uważnie, szukając śladów wpływu mocy Elin
- Rozmawiała - Frey skinął głową. - Jako wcześniej z tobą. - Spojrzał ku volvie. - Dziw to... Nawet miesiąca jej nie znam, wiesz Mroczny Elfie? A przeszliśmy tyle, że nie wiem zaali kto jest komu bym więcej zawierzył. Rzekła, że pewna, żeś nie krześcijanin, prawy eiinherjar, nie szpiegować przybyłeś i z Segovią nic wspólnego nie masz. Jak ona tak rzekła, mi to starczy.
Elin z napięciem przyglądała się i jednem i drugiemu, lekko wargę zagryzając.
Dökkálfar potaknął parę razy głową w czasie mowy skalda...i milczał, wyraźnie czekając na dalszą część
- Elin mówiła, że ubodło cię to. I dziwić się nie mogę. Obraza to dla dzieci Odyna. Rzekła, że przeprosin oczekujesz - Skald skinął głową - i rację w tym masz. Przepraszam, żem pochopnie osądził. Jeśli jednak jak Segovia nad mrokiem władzę masz… Wiedz, że dwa razy gasiła światło mrok spuszczała nieprzenikniony, utkanymi z tejże lepkiej ciemności mackami mnie pętając. Więc tacy jak ona czy ty nigdy bezbronni, a jam ryzykować nie mógł, że jeśliś wróg, to w ciemność umkniesz bez choćby próby przebicia cię nawet na oślep. Elin rzekła też, że publicznie przeprosin chcesz. Nie wadzi mi to.
- Całej wyprawie będziesz przewodził. Od wyruszenia, to ty praw będziesz pilnował i waśnie rozstrzygał - to że skald zostanie wodzem i wyprawa wyruszy, zostało podkreślone jako pewnik - Czyż nie tak będzie? -
- Tak i nie. - Freyvind uśmiechnął się. - Przewodzić tak, alem w prawie nie tak biegły. Uważam, że ten kto się na czym zna, winien to czynić. W sądach i sporach Bjarki będzie decydował i rozstrzygał. Ot czasem jeno po przywilej sięgnę.
Elin westchnęła cichutko i dłonie zacisnęła za plecami jakby chcąc swą siłą woli zmusić obydwu do rozstrzygnęcia sporu.
- Gdy wymazać u wszystkich coś błędnie rzekł przyobiecujesz i godnie zadośćuczynić całej krzywdzie takowoż, to zwoływać althingu nam nie trza, bo prawdy nikt nie podważa. A żeby prawem nie kupczyć i nie targować się jak Żydzi w przeddzień łupów po które nas poprowadzisz, to na Bjarkiego zdałbym się w drugiej z tych kwestii i jego decyzję przyjmę, jaka by nie była. Cóż na to rzekniesz?
- Zadośćuczynić? - Skald zdziwił się wyraźnie. - Nie o zadośćuczynieniu mowy żadnej nie ma i nie będzie. Ale Przeproszę. Publicznie. Ale i ty to uczynisz przed wszystkimi. Przeprosisz, żeś rzekł przed ludźmi iże bez honoru jestem. Elin obiecałem, że tym się zadowolę i nie ubiję. Dla dobra wyprawy.
- Mądrześ rzekł, że Bjarki bieglejszy w prawie jest. I zawierz mu w tym.
- Nie.
Elin dłoń na ramieniu skalda zacisnęła lekko.
- W pogardzie masz prawo? -
- Logmadur karę i zadośćuczynienie określi - Frey zbliżył się do Dokkalfara, a spojrzenie mu stwardniało - gdy thing winę orzecze. Jeżeli bez thingu się układamy, to zadośćuczynienie wolą jeno ktorejś ze stron. Może i thing za obmówienie cię winę mą wskaże. Może logmadur zadośćuczynienie określi. Wiem to. Ale ty już żyć nie będziesz, albo tym zadośćuczynieniem nie nacieszysz się. Bo wiem, że za obmówienie mnie o brak honoru, to mogę ubić. Czy to po wyroku thingu, czy bez niego.
Dökkálfar spojrzał po zebranych. Na twarz jarla, w halli którego takie groźby padły. Na logmadura, bacząc na jego minę gdy tak bezcnie gwałt na prawie obiecywano. Wreszcie na Elin, której wysiłki w niwecz się obróciły.
Volva między nimi stanęła i spokojnymi słowy do Freyvinda się zwróciła.
- Aleś przecie Welandzie mówił, iż Dokkalfar miejscy przy Tobie i na naszym statku mieć będzie, a także pozycję tłumacza dostanie. Gdy więcej Twych zalet poznamy będziemy mogli zdecydować do dalej… Co do ostraszenia… - Patrzyła teraz na młodego aftergangera. - Ponieważ, to mnie Bogowie powiedzieli, że jedność w naszych szeregach potrzebna by sługi Chrysta pokonać, zatem na swoje barki to wezmę.
- A więc althing, skoroś tak nieroztropny. - cienie rzucane przez pochodnie zadrgały, i jakby ściemniało, choć światło świeciło tak samo. Jedynie pod nogami Lasombry cień był wyraźnie gęstszy...żywszy?
 
corax jest offline