Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-09-2017, 23:10   #5
Pan Elf
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
April leżała na swoim łóżku i wpatrywała się w lśniące gwiazdy porozrzucane po jej suficie. Za oknem już było ciemno i zupełnie cicho, słychać było tylko szum liści drzew poruszanych przez wiatr.
Nie pamiętam, kiedy te gwiazdki zostały przyklejone. Myślę, że tata z mamą zrobili to zanim się urodziłam lub kiedy miałam zaledwie kilka lat. Niektóre z nich już poodpadały”.
April westchnęła, po czym przekręciła się na bok i naciągnęła miękką kołdrę pod samą szyję. Wciąż nie mogła zasnąć, więc zaczęła wpatrywać się w mały stos książek leżący na szafce tuż przy jej łóżku.
Wszystkie już przeczytałam. Muszę wybrać się niedługo do biblioteki po nowy zapas. Z drugiej strony, jak tak dalej pójdzie, wkrótce przeczytam wszystkie pozycje jakimi dysponuje nasza szkolna biblioteka”.
Spojrzenie jej dużych, niebieskich oczu powędrowało na kalendarz wiszący na ścianie naprzeciwko, przez który przewieszony był łapacz snów.
Jutro Halloween. Jeszcze kilka lat temu pewnie nie mogłabym się doczekać”. April zamknęła powieki i spróbowała zasnąć, co wcale nie było takie łatwe. Wciąż przed oczami miała zapamiętane obrazy z tamtego feralnego dnia. W końcu jednak udało jej się oddać w objęcia Morfeusza i choć sen miała niespokojny, udało jej się przetrwać do poranka.

Rankiem przebudził ją niski, ale ciepły głos jej ojca, Colina Wintersa, szeryfa Hollow Creek, który usiadł na skraju jej łóżka i delikatnie chwycił za ramię swojej córki.
- Wstawaj, księżniczko, mamy nowy dzień - powiedział, nachylając się i całując córkę w głowę. Odgarnął blond kosmyki włosów z jej policzka i uśmiechnął się, widząc, że powoli otwiera oczy.
- Cześć, tato - odparła April zaspanym głosem, wychylając się bardziej spod kołdry, by w końcu usiąść na łóżku. Ziewnęła, przeciągnęła się i w końcu zlustrowała swojego ojca.
Ubrany był już w ciemne spodnie, koszulę, a przez ramiona przerzuconą miał kaburę. Na kolanach spoczywała skórzana kurtka z lśniącą odznaką szeryfa Hollow Creek.
- Już musisz iść? - April spojrzała na ojca zawiedzionym wzrokiem.
- Nie chciałem cię budzić wcześniej. Zdążę jeszcze wypić szybką kawę, jeśli zbierzesz się w tej chwili na śniadanie - odparł Colin Winters, puszczając córce oczko. - No, dawaj, dawaj!
April uśmiechnęła się szeroko do ojca, a w jej oczach błysnęły iskierki. Cieszyła się, że będzie miała okazję chwilę z nim posiedzieć, bo tak rzadko mieli dla siebie czas. Szczególnie w ten dzień, jakim był ostatni dzień października.
Szybko więc podniosła się z łóżka, ucałowała ojca w policzek i zbiegła czym prędzej na parter domu, gdzie znajdowała się przestronna kuchnia z jadalnią.
Zaraz za nią zszedł roześmiany Colin. Zawiesił kurtkę na oparciu krzesła, poczochrał już i tak zmierzwione włosy swojej córki, po czym otworzył lodówkę i chwilę się zastanowił.
- Masz jakieś specjalne życzenia? - spytał, spoglądając na April zza ramienia.
- Mogą być płatki. Przy okazji zagrzejesz sobie mleko do kawy.
- Sprytnie! Zatem płatki dla April i kawa z mlekiem dla Colina. - Mężczyzna wyciągnął butelkę mleka z lodówki i pudełko płatków kukurydzianych z szafki nad zlewem.
April natomiast przyglądała się całemu procesowi przygotowywania śniadania. “Mój ojciec, Colin Winters, najlepszy tato na całym świecie. Nikt nie przygotowuje tak pysznych płatków jak on. Szkoda, że tak rzadko mamy okazję spędzić razem czas dłużej niż przy śniadaniu i bardzo późnej kolacji”.
Colin miał takie same odczucia, choć nie mógł na to zbyt wiele zaradzić. Mimo że Hollow Creek wielką miejscowością nie było, to jako szeryf tego miasteczka miał zawsze ręce pełne roboty. Przekładało się to niestety na to, że całymi dniami był poza domem, a z córką widywał się wczesnymi rankami i późnymi wieczorami. Bolało go to szczególnie dlatego, że pozostała mu tylko ona.
- Dzisiaj idę do Toby’ego - oznajmiła April, kiedy Colin postawił przed nią miskę z płatkami i mlekiem oraz talerzyk z ulubionymi ciastkami Oreo.
Toby Gardner był jednym z przyjaciół April, który mieszkał przy tej samej ulicy, kilka domów dalej. Dom Wintersów bowiem znajdował się na samym końcu, tuż przy zakręcie i był “ostatnim przyjaznym domem”, jak to April lubiła zawsze mówić, nawiązując do twórczości Tolkiena.
Znali się od dziecka, ale tak naprawdę przyjaźnić zaczęli się całkiem niedawno, kiedy to spotkali się w bibliotece i oboje chcieli wypożyczyć ostatni egzemplarz jakiejś sztampowej powieści fantasy. Okazało się, że mają wiele wspólnych zainteresowań i oboje posiadają niewiarygodnie wielką wyobraźnię. Potem April dołączyła do jego paczki, do której należały również bliźniaczki Mouser i Jimmy Keetle i od tego czasu spędzali ze sobą niemalże każde wolne popołudnie.

Przed domem Toby’ego spotkała się z pozostałą trójką przyjaciół. Pomachała im już z oddali i podbiegła, by nie musieli dłużej czekać.
- Fajne przebrania - powiedziała, choć nie miała zielonego pojęcia za kogo przebrały się bliźniaczki.
W domu Wintersów nigdy nie było telewizora. Nie chodzili też do kina. Rodzice April uważali bowiem, że media ogłupiają człowieka i że jest masa przyjemniejszych rozrywek, niż bezmyślne wpatrywanie się w ruszające się obrazki. Matka April, która była pisarką, zaraziła swoją córkę zamiłowaniem do wszelakiego rodzaju powieści. Kiedy jeszcze żyła Elena Winters, a Colin miał nieco więcej czasu, wszyscy razem spędzali bardzo aktywnie czas. Nigdy nie czuli potrzeby, by usiąść na kanapie przed telewizorem i marnować swój czas na wpatrywaniu się w ekran. Teraz też tak było, chociaż z innych powodów. Colin spędzał całe dni w pracy, natomiast April spotykała się z przyjaciółmi lub zaczytywała się w kolejnych tomach z biblioteki.
- Miałam się przebrać, ale… - zaczęła, kiedy minęli próg domu Toby’ego.
Nie miała wcale ochoty na przebieranki. W ogóle nie lubiła Halloween, chyba jako jedyna w całym miasteczku (poza swoim ojcem). I było to całkiem zrozumiałe - dokładnie pięć lat temu, 31 października, jechała ze swoją mamą na zakupy. Elena w pewnym momencie straciła kontrolę nad swoim samochodem i zjechały z drogi. Pojazd dachował i w końcu zatrzymał się na drzewie. Elena Winters zginęła na miejscu, natomiast April ma dwie pamiątki po tamtym zdarzeniu - bliznę na lewym obojczyku i nad prawym uchem.
April wzruszyła ramionami, nie kończąc swojej odpowiedzi. Ubrana była w białą sukienkę, na którą narzuconą miała jeansową kurtkę. Włosy natomiast miała splecione w luźny warkocz.

April przyglądała się w milczeniu starszemu bratu Toby’ego oraz przysłuchiwała się ich wymianie zdań. James był książkowym przykładem starszego rodzeństwa. Już nie raz w przeczytanych powieściach April spotkała się z takim typem. Nie było żadnego złotego środka na to, by pogodzić ze sobą tych dwoje. Musieli przeczekać ten okres, aż w końcu oboje docenią to, że siebie mają - albo się zabiją. Tej ostatniej myśli April szybko postarała się pozbyć. Ostatecznie nic nie powiedziała. Nie wiedziała, jak to jest mieć rodzeństwo, była jedynaczką, więc stwierdziła, że najlepiej będzie, jeśli po prostu nie będzie się wtrącać. Toby w końcu był bardzo roztropnym chłopcem, sam potrafił sobie poradzić ze starszym bratem.
Przejechała dłonią po medalionie, który zawieszony miała na szyi. W środku kryło się zdjęcie Eleny Winters. Nie rozstawała się z tym wisiorkiem od pięciu lat. Dzięki niemu miała wrażenie, że jej matka wciąż przy niej była, jakby nigdy nie odeszła.
Uśmiechnęła się do Toby’ego, kiedy mijała go w drzwiach i ruszyła za resztą na dół. Zastanawiała się, czego mogła chcieć od nich mama Toby’ego. Czy to był już czas wyruszyć na polowanie na cukierki? Zaczęła też trochę żałować, że nie przygotowała żadnego stroju, ale z drugiej strony wcale nie miała na to ochoty. Postanowiła jednak, że dzień ten i tak spędzi w towarzystwie przyjaciół, nawet jeśli miałaby się za nimi tylko włóczyć niczym piąte koło u wozu.
 

Ostatnio edytowane przez Pan Elf : 20-09-2017 o 23:14.
Pan Elf jest offline