Dialog kanna & merill Po odejściu sołtysa, kiedy wszyscy zaczęli sie powoli rozchodzić, Elsie zatrzymała Willa.
- Patrzyłeś, co tam było napisane - stwierdziła. - Powiedz.
Will rozmyslal nad tym czy powinienem powiedzieć o tym co ich dzisiaj spotkało swojemu majstrowi. Tuż za progiem chaty sołtysa poczuł szarpniecie za rękaw koszuli i pytanie Elsie. Mała miała dar obserwacji, to jej musiał przyznać : - Patrzyłem - przyznał po chwili.
Córka łowcy zawsze wydawała mu się miła dziewczyną, więc postanowił podzielić się informacja: - Gdyby nie Heike to doczytalbym więcej - w jego głosie znać było wyrzut pod adresem podobnego do dziewczyny syna rybaka. - To chyba było coś jak jakiś pisemny rozkaz, widziałem niewiele, ale na tyle na ile zdążyłem zauważyć, jakiś graf rozkazuje piechocie dokonać karnej… - tu urwał. - Tylko tyle udało mi się zobaczyć, Elsie - trochę się zaciął pod koniec zdania. Rozmowy z dziewczynami zawsze przychodziły mu z trudnością, nie co jego przyjacielowi Cauchtonowi. Zawsze mu tego zazdrościł.
Elsie nie zauważyła potknięcia Willa. Miała dwóch starszych braci, więc potrafiła rozmawiać z chłopakami. Przez moment rozważała jego słowa. Rozumiała każde z nich, ale nie widziała sensu całości. Może coś źle pojęła? A może chłopak źle przeczytał? Mama twierdziła, że czytanie jest bardzo trudne, a tata - że szkoda tracić czas na uczenie się głupot. Elsie kiedyś próbowała sama, ale słabo jej szło. Pisała litery ze swojego imienia na piasku, w różnej kolejności, ale nie wychodziły słowa, które znała. Więc to czytanie naprawdę było trudne. Lub ona była za mało bystra, żeby je ogarnąć. W przeciwieństwie do Willa.
- Graf to pan, tak? - upewniła się. - Coś każe zrobić wojsku. Coś karnego. Karnego czyli za karę? Czy karnego, że grzecznie się zachowuje? - spojrzała na Willa pytająco.
Czeladnik kowalski przez chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią: - Tak, chyba tak. Graf to szlachcic jakowyś - nie orientował się specjalnie, bardziej wnioskował. - Myślę, Elsie, że to właśnie to wojsko ma raczej te karę wymierzyć… - sam się swoich słów wystarczył - Powiem Panu Aybarze tym. Jeśli ma zdarzyć się coś złego… lepiej być przygotowanym. Ostatnio skaveny nas zaskoczyły… - w głosie rosłego chłopaka dało się wyczuć nutkę smutku. - Wracasz domu? - zapytał dziewczyny, chata kowala była niedaleko domu Elsie. - Porozmawiamy po drodze? Chciałbym jak najszybciej powiadomić majstra. - On sam zamieszkiwał na poddaszu kuźni od czasu kiedy małżeństwo Aybarow się nim zaopiekowało.
- Wracam - potwierdziła dziewczyna. - Tatko znają się z sołtysem, sołtys go poważa, może mu powie, co w tych pismach było?
Przez chwilę szli w milczeniu. - Myślisz, że oni tu przyjdą? Z tą kara do nas? Nic złego nie zrobiliśmy. Ale chyba nie powinniśmy byli mu zabierać tych pism.. Choć jak zabraliśmy, to nikt już ich nie przeczyta, prawda? - zastanawiała się gorączkowo.
Will zastanawiał się krótki moment nad odpowiedzią: - Myślę, że to nie ma znaczenia czy zrobiliśmy coś złego czy nie. Myślę, że taki graf to pewnie nawet nie wie o naszym istnieniu. Pozostaje mieć nadzieję, że się mylimy, ale warto się przygotować na najgorsze… - podkręcił głową i powtórzył powiedzonko swojego mistrza kowalskiego: - Strzeżonego Ulryk strzeże, czy jakoś tak mawia Pan Aybara. Sama wiesz, że ciężko się do nas przez bagna dostać. Kto jak kto ale Ty powinnaś o tym wiedzieć najlepiej - uśmiechnął się nieśmiało, próbując podnieść dziewczynę na duchu.
- W sumie … - uśmiechnęła się i trochę odprężyła. - Tylko ja bym nie chciała.. no, normalnie wolę tu żyć . A ty? Zawsze tu będziesz , czy wyjedziesz, jak mój brat i inni?
- Nie wiem… - przyznał szczerze - kiedy skończę termin u kowala, nic mnie już tu nie będzie trzymać - doszło do niego, że w zasadzie prócz opiekujących się nim małżeństwa kowali nic go w wiosce na bagnach nie trzyma. W zasadzie nie rozmyślał o tym nigdy.
Pokiwała tylko głową. Znowu długą chwilę szli w milczeniu.
Chata rodziców dziewczyny stała nieco na uboczu, w niewielkim oddaleniu od reszty zabudowań. - Rodzice będą się złościć, że mnie nie ma tyle… Opowiem, co na bagnach znaleźliśmy, może tatko coś poradzi.
Chłopak przytaknął: - Też tak myślę, że Pan Aybara powinien wiedzieć co robić. Byłbym zapomniał - Willowi przypomniało się coś - przekaż ojcu, że zamówione groty do strzał są już gotowe.
Elsie pokiwała głowa i odeszła.
__________________ A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić. |