Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-09-2017, 09:20   #11
Ardel
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Ardel i Avdima

- Heike… - Niziołka pociągnęła chłopaka za nogawkę. - Może pójdziemy nad rzekę? Może nie widać tego tak bardzo, ale jestem calutka roztrzęsionka. Chyba się troszeńkę bojam.

Heinrich skinął głową, chwytając dziewczynę za dłoń. Z nią, jako jedyną osobą w całym Zweufalten, nie miał problemów. Traktował Troć trochę jak młodszą siostrę, chociaż wiekiem nie odstawali od siebie nadto. Była taka malutka, urocza i bezbronna, że chyba każdy w osadzie ją lubił.

- Chodźmy w takim razie.

- Wspaniale, Heinhein. - Troć dała się prowadzić za rączkę, wiedziała wszak, że Heinrich jest lepszym od niej rybakiem - on robił to zawodowo, ona dla rozrywki. Więc niech on wybierze dobre miejsce na połów. - A ty jak tam w serduszku po spotkaniu na bagnach? Myślisz, że wojna idzie? - zapytała z trwogą w głosie.

- Dalej jest dobre miejsce, ryby biorą, co nie wpadły w sieci w górze rzeki.

Z początku niechętnie odpowiedział. Martwił go trup, ale nie miał pojęcia, co to mogło oznaczać dla miejscowych.

- Wiesz… Nie sądzę. To pewnie jakiś dezerter, starsi wyjaśnią sprawę i problem zniknie. Nie ma się czym przejmować.

Machnął ręką, odwracając jednak głowę, niby patrząc na kierunek w który szli. Nie był pewien tego, co mówi, chciał po prostu uspokoić dziewczynę.

Niziołka mamrotała przez chwilę pod nosem jakieś niezrozumiałe słowa, by po chwili uśmiechnąć się do Heikego.

- Dzięki!

Nie rozmawiali wiele, kiedy już dotarli nad łowisko. Woleli posiedzieć w ciszy i odprężyć, nie myśląc o niczym ważnym. Czas w Zweufalten płynął powoli, a tutaj, za osadą, przy spokojnym nurcie Delbu - jeszcze wolniej. Rozkoszowali się tym spokojem niedługo.

- Hej, Henrike! - usłyszeli za sobą kpiący głos.

Taffy odwróciła się z ciekawości. Heike nie musiał, dobrze wiedział, kto jest największym kretynem we wsi.

- Henrike, mówię do ciebie! - Przybiegł do nich Friedrich, czternastoletni syn węglarza. - Co robicie, dziewczyny? Jakieś babskie zajęcia, co?

- Chcesz się dołączyć, Fryderyko? Właśnie parzymy herbatkę, kochaniutka. No, chodź! Siadaj, siadaj. Opowiedz, co tam słychać u twoich koleżaneczek - zaprosiła słodziutkim głosem chłopaka, wskazując kępę situ tak, jakby wskazywała na najpiękniejsze krzesło.

- Zamknij się, mała, bo ci nakopię - zignorował uwagę Taffy. - Nie przyszedłem do ciebie tylko do Henrike. Co tam Henrike? Zostaniesz moją dziewczyną? - zachichotał Friedrich.

- Cóż za straszak! Pamiętaj, że gryzę, a jestem na odpowiedniej wysokości… - Po ciężkim dniu nie miała ochoty być miła. Bo, co wiedziało niewiele osób, czasami nie była słodziutka.

Chłopak zacisnął pięści. Już chciał odreagować złość na Taffy, ale postanowił uderzyć w inne tony.

- Co z tobą, Henrike? Ta mała cię broni? Sam nie umiesz gęby otworzyć, czy jak? Pytam cię, cioto!

W Heike gotowało się, kiedy tylko słyszał głos Friedricha. Nie rozumiał, dlaczego młodziak się do niego przyczepił, ale celował w czułą strunę. Młody rybak mógł mu po prostu spróbować przywalić, ale pierwsza odezwała się Taffy i… rozbawiła Heike. Podśmiewał się cicho, zakrywając twarz, do czasu, aż agresor nie stał się bardziej bezpośredni i bez ogródek zaczął obrażać również niziołkę. Słowo “ciota” przelało szalę goryczy, która była pełna jeszcze od spotkania z trupem.

- Odszczekaj to! - wykrzyczał rozzłoszczony i zaczął zbliżać się do Friedricha - Odszczekaj w tej chwili! - powtórzył, robiąc się cały czerwony na twarzy.

Był gotowy uderzyć młodego węglarza, czekał tylko na pretekst. Chciał sprać go na kwaśne jabłko za Taffy, za wszystkie obelgi, za tamtego martwego żołnierza na bagnie, za cokolwiek, byle zebrało się wystarczająco siniaków, żeby ten przynajmniej do Sommerzeit wspominał nauczkę. Friedrich zawahał się, postąpił krok do tyłu, by zachować odpowiednią odległość.

- Uuu.. Henrike, tylko ostrożnie, bo ci krew poleci. Wiesz skąd!

Dalej postępował do tyłu. Śmiałość Heikego widać odebrała mu kontenans.

-Chyba wiem, czemu ty taki jesteś Heike. Że wyglądasz jak baba. Bo ty jesteś babą i pewnie wolisz chłopaków! Zaraz wszystkim powiem!

Ale zanim zrealizował tę obietnicę, nabrał szybko błota między dłonie i ulepił z niego niedużą bryłkę. Nie wahając się ani chwili rzucił nią w Heikego.

Rzut na US: 10 (udany)

Co by nie powiedzieć - trafnie. Błoto plasnęło Heinricha prosto między oczy i wytrąciło na chwilę z równowagi, co musiało spowodować komiczne wrażenie, bo jego przeciwnik zaczął śmiać się do rozpuku. Heike w złości zrzucił błoto z twarzy.

- Głupek! - krzyknął Friedrich i zaczął uciekać w stronę osady.

- Zostaw kretyna - rzuciła Taffy, zanim Heike ruszył w pościg. - Jak mu się chce ganiać i gadać głupoty, to niech gada. A jakby mieli uwierzyć w te bzdury, to ci dam na oczach wszystkich buziaka, chcesz?

Zatriumfował rozsądek małej Troci, chociaż jej mogło być łatwiej gadać. To nie ona została dosłownie i w przenośni obrzucona błotem. Heike powstrzymał się, pomimo chęci pobiegnięcia za gnojkiem, przy przyjaciółce gniewać się długo nie mógł, była jak balsam na rany i jakby rozumiała go, nawet, gdy temu wydawało się, że z nikim w Zweufalten dogadać się nie idzie.

- Może teraz? - uśmiechnął się zaczepnie, wycierając palcem błoto z kącika oka. Wciąż całą twarz miał umorusaną.

- Takiego brudasa? Ha! Poza tym jak się nie schylisz, to cię w kolano mogę cmoknąć najwyżej, o. - Taffy znów mówiła nieco szybciej niż zwykle. - Wracamy do ryb? - zapytała zmieniając temat i rozglądając się w poszukiwaniu jakiejś ładnej ważki na przynętę.

Siedzieli nad rzeką aż do późnego wieczora, łowiąc ryby i rozmawiając na ważniejsze i mniej ważne tematy. Kiedy było już ciemno, Heike odprowadził mieszkającą bliżej Taffy pod dom i sam udał się do siebie.
 
__________________
Prowadzę: ...
Jestem prowadzon: ...

Ardel jest offline