Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-09-2017, 22:40   #15
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Elsie rozstała się z Willem obok warsztatu pana Aybary. Do jej domu było już niedaleko, ale wcale nie była pewna, czy spotka ojca. Słońce było jeszcze wysoko, a tatko należał do ludzi pracowitych, nieraz cały dzień spędzał w lesie. Najwyżej poczeka albo porobi coś innego. Mama oczekiwała od kilku dni na połóg młodej Zimmermanowej, więc pewnie liczy, że Elsie w razie potrzeby pomoże jej przyjąć tego berbecia.

Nagle zatrzymała się przy drzwiach. Z domu dochodziły jakieś dziwne odgłosy… tam była jakaś kobieta, oddychała głośno.
"Może poród się już zaczął?" - przemknęło Elsie przez myśl, ale po chwili uznała, że to bez sensu - każdy woli przecież rodzić u siebie w domu, prawda? Może mamie się coś stało?

Zaniepokojona, pchnęła drzwi i zajrzała do środka.
- Mamo? - zawołała.
Ale to nie była mama. Ani nawet tata. Na pryczy rodziców, przy przeciwległej ścianie, leżały dwie postacie, splątane w namiętnym uścisku. Jej pytaniem przerwała czynność, której właśnie się oddawali.
- Ehm… Elsie? - zapytał znajomy głos Ulrika. - Elsie, wyjdź proszę, na chwilę. Zaraz wszystko ci wyjaśnię.
Osłupiała Elsie zobaczyła też, kto był towarzyszką jej brata - i tu zdziwiła się chyba jeszcze bardziej, bo była to Freyja Holzmann, siostra Siga, aktualnie narzeczona jednego z młodych flisaków. Nietypowości tej sytuacji dodawał fakt, że Ulrik i Freyja rozstali się przed dwoma laty w dość głośny sposób. Między innymi to popchnęło Ulrika do częstszego opuszczania Zweufalten.
Elsie nie urodziła się wczoraj. Doskonale wiedziała, skąd się biorą dzieci. Trudno, żeby nie wiedziała, skoro zupełnie samodzielnie wyciągnęła jedno, zanim skończyła 11 lat. Dlatego wyszłaby od razu, gdyby nie dwie rzeczy, które ją zaskoczyły : brata nie powinno być we wsi, niedawno wypłynął. A jeśli by nawet był, to Freya była ostatnią, którą spodziewała się zastać z nim na pryczy rodziców. No a przede wszystkim - To było łóżko rodziców! Tylko oni mogli się tam zajmować… potrząsnęła głową, odganiając nachalny obraz. Oni w ogóle nie powinni się tym zajmować. Znaczy wiedziała.. Dość.
Cześć Ulrik. Cześć Freyja - rzuciła lekko. - Poczekam.
Wycofała się na podwórze. Serio nie mogli iść normalnie do lasu?

Ale niespodziewani goście nie opuścili domostwa ot tak. Potrwało kilka dobrych chwil, zanim drzwi z trzaskiem otworzył ubrany już Ulrik, przeciągając się i mrucząc z zadowoleniem. Elsie odczuła coś w rodzaju zażenowania.
- Witaj, siostro! - objął ją ramieniem. Zażenowanie natychmiast się ulotniło, Elsie ubóstwiała brata. Miał nieodparty urok, który działał też na nią, choć oczywiście nie w taki sposób jak na Freyję, czy inne dziewczyny. - No co jest, nie cieszysz się, że wróciłem wcześniej?
- Bardzo się cieszę - odpowiedziała, przytulając się do niego.
W międzyczasie drzwi się lekko uchyliły i wyszła z nich Freyja cicho niczym mysz, cala spłoniona ze wstydu. Nie odezwała się ani słowem i odeszła pospiesznie w kierunku chaty Holzmannów.
- Ale w łóżku rodziców? To tak jakoś.. nie przystoi. Kiedy wróciłeś?
- Rano. Najpierw przyszedłem do Freyji, musieliśmy wyjaśnić sobie kilka spraw. Do domu przyszedłem w sumie przed chwilą. - Na jego twarzy zagościł łobuzerski uśmieszek.- A że w łożu rodziców… wygrzaliśmy je tylko trochę z Freyją, to wszystko. Przynajmniej tacie, biedakowi, w kościach na starość łupać nie będzie. Ale co my tak tutaj będziemy stać na progu, zajdźmy do domu, tam pogadamy.
Weszli więc do chaty. Ulrik sięgnął pod łóżko rodziców i wyjął spod niego nieduży gąsiorek. Łyknął zdrowo.
- Ach, dobra jest, psiajucha. Też chcesz?

Elsie pokiwała energicznie głową, w końcu nie była już dzieckiem, prawda? W towarzystwie Ulrika zawsze ogarniał ją dobry nastrój. To było cudowne tak niczym się nie przejmować jak on i zawsze brać, co się chce! Miała nadzieję, że kiedyś też się tego nauczy. Dla jej brata wszystko było proste.
Podniosła gąsiorek, przystawiła do ust i też pociągnęła spory łyk, podobnie jak brat. Oczywiście, pijała już wcześniej słabe piwo, a nawet kiedyś rozwodnione wino. Ale tego się nie spodziewała.. Zapiekło ją w buzi i gardle, zakrztusiła się, z oczu poszły jej łzy.
- Do.. dobre - wydusiła z siebie w końcu, kiedy już udało się jej odzyskać oddech. - Myślałam, że się pokłóciliście z Freyją? Ona ma już nowego chłopaka, flisaka, wiesz? Znaczy miała, skoro teraz jest z tobą.. Będziecie brali ślub? Kiedy? - dopytywała podekscytowana perspektywą zbliżającej się uroczystości.
- Co, jaki ślub? - zaśmiał się Ulrik. - Droga Elsie, to że ludzie ze sobą śpią, nie znaczy, że będą brali ślub. Na południu to norma, tylko w tej dziurze nikt o tym nie słyszał. A jej chłopak po prawdzie łajno mnie obchodzi. Powiedzmy, że chcieliśmy z Freyją… hm, powspominać stare dzieje. - puścił do niej oczko.

Elsie była zupełnie skołowana.
- No nie wiem… - powiedziała po chwili. - Ja to bym chciała, żeby mój chłopak tylko ze mną się kochał, nie z różnymi. No i dziecko - pragmatyzm był mocną stroną dziewczyny - Jakby Freyja zaciążyła, to skąd wiadomo, kto jest ojcem?
Nie chciała się jednak spierać z bratem.
- Zjesz coś? Opowiedz, co widziałeś.. A potem ja ci powiem, też coś widziałam,acha! - pochwaliła się.
Uwagi Elsie na temat monogamizmu nie przejęły nazbyt Ulrika. Drugi temat zaciekawił go bardziej.
- Zjem, pewnie. Jestem głodny jak wilk, podróż na tej starej szkucie dała mi się we znaki. - Rozciągnął się na łóżku rodziców. - Ha, tylko szybko, zanim ojciec przyjdzie i zobaczy, że leżę na jego pryczy. Stary maruda miałby pewnie coś przeciw. A jeśli chodzi o moje przygody… hm, różnie bywało. Dużo się na południu ostatnio dzieje, wiesz? Ale zarobić coraz trudniej. A ty co widziałaś? Bo jakoś nie wierzę, że ta wiocha może zaoferować cokolwiek ciekawego.

Elsie szybko nakroiła chleba i sera, i ułożyła na stole. Potem zabrała się za rozpalanie ognia.
- Zaraz będzie zupa… - dodała. - Możesz nie wierzyć,ale się dzieje, ale nie tu, na bagnach. Ale nie powiem! Ty pierwszy musisz mi coś opowiedzieć, bo to ty wyjeżdżałeś . Co mi przywiozłeś? - zajrzała bratu w oczy.
Mina Ulrika zrzedła.
-[i] Ja…[/] - przygryzł wargę - jasne, że tak! Nie zapomniałbym o mojej kochanej siostrzyczce!
Podszedł do niej, trzymając coś w ręce za plecami.
- Zamknij oczy - Usłuchała. - I otwórz. Tadam!
Elsie spojrzała w dół. Na szyi miała malutki, posrebrzany wisiorek.
Zarzuciła bratu ręce na szyję.
- Dziękuję! Jest śliczny!

Ulrik uśmiechnął się. Tak do niej, jak do siebie - wiedział, że kiedyś przyda mu się ten podarunek od rudej, namiętnej dziewczyny z Gemunden, której imienia zapomniał.
- Uwielbiam, kiedy się uśmiechasz, siostrzyczko. A! Miałem ci coś przekazać. Mama kazała powiedzieć, że Zimmermanowa zaczęła rodzić i idzie odebrać poród. Miałaś się tam stawić, żeby jej pomóc. Ale nie ma co się zrywać, zupa już prawie gotowa!
Mimo to Elsie zerwała się na równe nogi.Szybko nalała gorącej zupy do miski i wybiegła, tak jak stała - czasem dzieci czekały, zeby przyjśc na świat, a czasem nie. Pobiegła do chaty Zimmermanów.
- Hej, czekaj! Elsie! Zupa ci wystygnie!

###

Ale Elsie nie słuchała, tylko leciała na złamanie karku w kierunku chaty Zimmermanów. Była już pod drzwiami, kiedy z domu wyszła jej mama. Minę miała nieciekawą.
- Elsie. Gdzie ty się podziewasz, dziewczyno? - Według taty obie wyglądały tak samo, gdy były rozeźlone.
- Przepraszam mamo, byliśmy na bagnach, potem u sołtysa, potem Ulrik.. - relacjonowała zasapana, aby zręcznie zmienić temat: - a dzidziuś już jest?
- Jest, owszem - odpowiedziała i westchnęła. - ale matki już nie ma. Jutro będzie pogrzeb koło wieczora. Trzeba zawiadomić Babkę, żeby rytuałów dokonała dla Morra.
Nastała chwila ciszy, Elsie nie była pewna, co powinna odpowiedzieć.
- Muszę też ci coś powiedzieć, Elsie. Przy połogu była Frieda Aybara i doszliśmy wspólnie do pewnych wniosków. Myślałyśmy o tym od dłuższego czasu, ale… ale dziś uznałyśmy, że powinniście wiedzieć. Chodź, pójdziemy do domu.
Kobiety skierowały się do domu.
- Elsie, jesteś już prawie dorosła. Ja w twoim wieku wyszłam za mąż. Czas najwyższy, byś i ty to zrobiła. Razem z ojcem wybraliśmy dla ciebie Willa. - Mama zawsze była konkretną kobietą, nie lubiła owijać w bawełnę.
Elsie zamurowało. W przenośni i dosłownie. Nieczęsto zdarzało się jej tracić głos, ale tym razem tak się właśnie stało. Choć nie na długo.
- Ale mamo! - wybuchła w końcu. - Ja nie chcę! Will jest miły i pewnie bardzo mądry, skoro umie czytać,i nawet go raczej lubię, choć mi się nie podoba ... ale mamo! Ani za Willa nie pójdę, ani za nikogo!- przez chwilę zbierała myśli, aby znaleźć argument, który ostatecznie przekona matkę: - Ja go nie kocham!!
- Skończ, Elsie. Nie bądź dzieckiem. Will to mądry, dobry chłopak z solidnym fachem w ręku. Lepszego w Zweufalten nie znajdziesz. - popatrzyła na córkę, złagodniała nieco. - Elsie, kochanie, nie przeżywaj tak. My z ojcem chcemy tylko twojego dobra. A miłość przyjdzie sama, z czasem. Zobaczysz.
Matka otworzyła drzwi ich domu.
- Nie będziesz miała z nim źle, jestem pewna.
- Ale mamo.. - łzy podeszły Elsie do oczu. Przytuliła się do kobiety. Wiedziała, że matka ją kocha i chce dla niej jak najlepiej. Tyle, że “najlepiej “ dziewczyny było zupełnie inne. - Przecież to nie chodzi o Willa.. Po prostu ja jeszcze nie chcę, wcale. Chciałabym zobaczyć miasto, popłynąć w dół Debu z flisakami, poznać jakiś innych ludzi.. Zakochać się tak naprawdę. . a potem dopiero. - pociągnęła nosem - Poza tym, to Ulrik powinien pierwszy się żenić. Jest starszy, no i teraz, jak się zeszli z Freyją.. - utrwala, niepewna czy faktycznie się zeszli i czy nie wypaplała za dużo.
- Co? - matka szybko odnotowała najważniejszą wiadomość. - Ulrik zszedł się z Freyją?
Mówiąc to przekroczyła próg. Biedny Ulrik zachłysnął się drugą porcją zupy.
- Dlaczego ja nic o tym nie wiem, Ulrik?
- Bo mamo… - zaczął się jąkać, spojrzał z wyrzutem na Elsie - bo to nie jest tak do końca. My tylko tak sobie wspominaliśmy z Freyją stare czasy, to tyle.
Starał się brzmieć przekonująco. Starał się.
- Kręcisz coś, Ulrik. Wiesz, że ona ma nowego narzeczonego? Niech ci do tego pustego łba nie przychodzi mieszać się w to!
- O-oczywiście - wybąkał - mnie ona w ogóle nie interesuje, mamo. Ja jestem artystą, samotnikiem, podróżującym po świecie. Gdzie mi tam do ożenku.
Spojrzała na niego karcąco.
- Twoja siostra wkrótce będzie miała zapowiedzi. Zostaniesz, jak rozumiem, na weselu. - stwierdziła, nie zapytała.
- Co? Z kim?
- Z nikim! - warknęła Elsie - Nie będzie żadnego ślubu! Chyba że twój i Freyji, bo innych kandydatów nie ma! - nakręcała się coraz bardziej - Chłopaki mogą sypiać , z kim chcą, a dziewczyny mają się słuchać rodziców i wychodzić pokornie za mąż?! Na pewno nie!
- Elsie! - głos podniosła także matka - zachowuj się! Nie jesteś już dzieckiem, musisz zrozumieć pewne sprawy. A sprawą podstawową jest małżeństwo! Nie rób takich min, jakbyś miała wyjść za niego za karę. Przynajmniej daj mu szansę.
Ulrik z zaciekawieniem obserwował rozwój wydarzeń.

Elsie spojrzała na rozbawionego brata a potem na rozzłoszczoną matkę. Nigdy w życiu nie czuła się tak upokorzona. Wciągnęła haust powietrza, żeby coś jeszcze powiedzieć a potem powoli je wypuściła. Nie była głupia i znała swoją matkę. Jej “nie” zawsze znaczyło “nie”. Elsie wiedziała, że małżeństwo rodziców też było ustawione. Ale dziś mieli przekonanie że nie mogli trafić lepiej. Do tego naprawdę wydawali się kochać wzajemnie. Ojciec nigdy nie bił matki, nie miał innych kobiet a skrzypienie ich pryczy dziewczyna często słyszała nocami.
Elsie opuściła głowę.
- Pójdę podzielić się z Heter.. - urwala na moment “dobrymi “, mimo kilku prób, nie chciało jej przejść przez zaciśnięte gardło -... wieściami.
Elsie wyszła. Matka aprobatywnie skinęła głową i uśmiechnęła się lekko do dziewczyny.
- Z Tobą - zwróciła się do Ulrika - też muszę sobie porozmawiać.
Biedny chłopak westchnął ze zrezygnowaniem.

###

Elsie nie wybierała się do Heter. Użyła imienia swojej najlepszej przyjaciółki, żeby matka się nie czepiała. Nadrobiła spory kawał drogi skrajem lasu, aby ominąć kuźnię. Była pewna, że jeśli przypadkiem wpadnie na Willa - a on będzie już wiedział - to natychmiast umrze ze wstydu. Zresztą, jeśli nawet nie będzie wiedział, to Elsie też umrze. Uświadomiła sobie, że niedługo wszyscy się dowiedzą. Policzki jej płonęły. Przyśpieszyła kroku. Nie miała dużo czasu.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.

Ostatnio edytowane przez kanna : 27-09-2017 o 22:56.
kanna jest offline