Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-09-2017, 09:44   #102
Ardel
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Brenton i Ragnar

- Oczywiście panie. Z chęcią się zabierzemy. – Brenton popatrzył po towarzyszach. W końcu przez jakiś czas mieli po drodze. Po czym szepnął do Fubrina. - Razem bezpieczniej a potem pójdziemy na orków. Tylko powiedz jak chcemy ich zabić skoro mają przewagę liczebną dziesięć do jednego?

- To idźcie między drugim i pierwszym wozem - zakrzyknął woźnica i ruszył przed siebie. Mijając grupkę powiedział jeszcze: - Mamy ochroniarzy, więc nie róbcie nic głupiego.

Natomiast Furbin na pytanie Brentona odpowiedział:

- Trzeba będzie zobaczyć jak to wygląda. Jak się będą trzymać w grupie, to nic nie zrobimy. Możemy spróbować wykraść co się da i już. Ale może będą w rozsypce, to będziemy ich dopadać po kolei i mordować. Myśliwy byłby dobrą pomocą - pewnie zna lasy tak dobrze, jak my swoje kopalnie.

- Może jakiś jest w tej grupie. Podpytamy się na odpoczynku. Jakby był ponegocjujemy. - młody chłopak nie liczył specjalnie na sukces.

- Nawet jak się nie znajdzie to może będą inni chętni. - zauważył Ragnar. - Zawsze to zmniejszy przewagę orków nad nami. Popytać nie zawadzi.



Hex 0711

Niedługo potem malutka karawana zatrzymała się i Brenton i krasnoludy miały szansę poznać pozostałych jej członków. Woźnica, ten poznany jako pierwszy, nadzorował ustawianie wozów, które utworzyły nierówny trójkąt. Potem rozciągnięto markizy, które chroniły nieco przed deszczem, a pod nimi rozpalono trzy małe ogniska. Obozowy kucharz zajął szybko jedno z nich, rozstawiając nad nim prostą drewnianą konstrukcję, na której rozwiesił sporych rozmiarów gar, który wypełnił się parującą strawą.


Panowie! – odezwał się chudziutki jegomość, kiedy wszystko było już gotowe, a który dopiero co wyszedł z jednego z wozów. – Witam was pośród mojej karawany, karawany Marcela Cavalettiego, to jest mojej. Nie potrzebuję kolejnych ochroniarzy, bo moi są najlepsi, należą do Tileańskiej Kompanii Złotorożców. – Mężczyzna podrapał się po ogolonych policzkach i uśmiechnął się rozbrajająco. – Możecie dzisiaj przenocować pod wozami, bo pogoda tak okrutna, że nawet bym Strzyganów pod dach przygarnął. Chciałem jedynie ostrzec, żebyście nie rozrabiali, bo może się to dla was źle skończyć. Mario! Zupę grzybową mi do wozu przynieś! – krzyknął jeszcze do kucharza i zniknął w drewnianym pudle.

Karawana zdawała się składać głównie z Tileańczyków, tak się przynajmniej wydawało wędrowcom. W polu widzenia znajdowali się kucharz, dwójka woźniców oraz jakiś facet z kuszą i psem, który opierał różowy nos o jego nogę. Po chwili pojawiła się jeszcze dziewczynka, która stanęła nad garem, by raz na jakiś czas w nim zamieszać. Co jakiś czas zerkała w stronę krasnoludów.



Atanaj i Franz

Droga do Verborgenbucht nie należała do przyjemnych. Niebo zrobiło się ciemne okrutnie, kojarząc się Franzowi z mrokami, z którymi mierzył się w okręcie nieumarłych. I chwilę później zaczął padać deszcze, po którym zaczął napieprzać okrutny, okrutny grad. Droga nie była daleka, jednak podróż zdawała się trwać w nieskończoność. Lód obtłukł mężczyzn okrutnie, jednak nie były to obrażenia warte poświęcenia bliższej uwagi. Tuż przed miasteczkiem Atanaj i Franz odkryli, że Wędeczki nie ma z nimi. Zupełnie jak nieułożony pies! Znikał, znikał, by potem się w dziwnych momentach pojawiać. Nie myśląc wiele udali się do stajni, gdzie poprzednio nocowali i poszukali właściciela, który wziął od nich po sześć, sześć!, pensów za możliwość przenocowania i przechowania koni w tak paskudną noc. Może to nie było tak dużo? Niedługo potem grad zniknął, zastąpiony przez silną ulewę. Mężczyźni mieli jeszcze trochę sił, by coś w Verborgen coś zrobić, tylko czy był sens się przemaczać?
 
__________________
Prowadzę: ...
Jestem prowadzon: ...

Ardel jest offline