Farlon, półelf o twarzy 'ozdobionej' paroma bliznami, przeniósł niezbyt wesołe spojrzenie z przepaści na widniejący w oddali zamek, po czym spojrzał na Angellę.
- Ja też mam linę - powiedział, w ostatniej chwili powstrzymując się od powtórzenia 'tak, tak'. - Nie wiemy jednak, jaka głęboka jest ta... przepaść, powoli zapada zmrok. Może lepiej by było zatrzymać się tutaj na noc i rankiem ruszyć w stronę zamku i tam zasięgnąć języka?
Otulił się płaszczem, nasunął kaptur na głowę.
Przygody to jedno, katar to całkiem inna 'przyjemność', a nie da się ukryć - robiło się coraz chłodniej.
- Nocni goście zwykle nie są zbyt mile widziani, chyba że w gospodzie - dodał - a to mi na gospodę nie wygląda.
Nie chciał tego mówić na głos, ale to miejsce w pewien sposób przypominało mu to rodzinny dom. I nie chodziło o to, że mieszkał w zamku, o nie. W jego domu panowała podobna, ponura, odstraszająca atmosfera. W każdym razie jego odstraszała. |