Alan William Abercup
- Dzień dobry - rzekł, po czym wstał i uśmiechnął się miło do kobiety, która właśnie weszła. Przez chwilę obserwował ją z wyraźnym zadowoleniem. - Miło mi Cię poznać Shannon, nazywam się Alan William Abercup, ale proszę mów mi po prostu Alan. Mówiąc to wyciągnął dłoń i uścisnął przyjaźnie nową partnerkę. - Mówiąc szczerze jestem mile zaskoczony, bo nie spodziewałem się, że przydzielą mi partnerkę. Zazwyczaj pracuję sam, no może czasem z niewielką pomocą przyjaciół.
Ach byłbym zapomniał, zaraz przyniosę nam obu coś do picia, wydaje mi się, że w pokoju obok widziałem ekspres do kawy, to zajmie moment. Alan wyszedł pozostawiając otwarte drzwi, zapukał do lekko uchylonych drzwi i nie czekając na zezwolenie pchnął je nieco do przodu – w końcu i tak były uchylone, gdyby komuś zależało na porywatności to by je chyba zamknął , co nie ? Widząc czarnoskórego mężczyznę, rzucił mu tylko krótkie pytanie "-przepraszam, czy mogę skorzystać z ekspresu ?” zanim zmroziło go lodowate spojrzenie sędziego. Alan nie bał się spojrzenia, wręcz traktował coś takiego jak wyzwanie, ale z pewnością czuł, że mężczyzna naprzeciw niego przeszedł już wiele, znacznie więcej niż Alan. W tej chwili Alan zastanawiał się czy wejście do pokoju koordynatora ( tabliczkę dostrzegł kątem oka gdy otwierał drzwi) było dobrym pomysłem... |