Rodrik próbował opanować ogarniające go uczucie zgrozy. Jeszcze wczoraj on i grupa awanturników do której dołączył czyniła plany zdobycia bogactwa i chwały, a teraz zostali z niewiadomych przyczyn przeniesieni do krainy rodem z koszmarów, czy mógł to być jeden z tych obcych planów egzystencji, o których opowiadano historie? Na myśl że mogła to być kara za jego czyny wobec brata młodego rycerza oblał zimny pot, nie, musiał odrzucić od siebie te zabobonne myśli, żył przecież, a pozostali zostali przeniesieni wraz z nim..
Przeszył spojrzeniem Angelę, tak jak on Cormyrską szlachciankę, co do której zdrowych zmysłów miał momentami wątpliwości.
-Właściwym jest byśmy się na zamku pokazali Panu tych ziem, lecz tam musielibyśmy całą noc iść. Znajdźmy przez zmrokiem jakieś miejsce by obóz rozbić. - Stwierdził dobitnie i pewnym głosem, w końcu on, szlachcic szkolony w dowodzeniu, powinien tu mieć decydujący głos.