- Heretycy, kultyści, złodzieje i oszuści. Wszyscy tacy sami... skurwiesyny - skwitował Zingger krótko, acz dosadnie zdarzenie z dwoma hultajami, którzy ulotnili się niczym sen złoty na zachętę spotkania w uliczce sam na sam z Bernhardtem.
***
Zingger zajrzał przez okno. Dostrzegł bałagan, rozrzucone sprzęty domowe, porozbijane wazony.
- Nie ma co deliberować, Panowie - skinął Wolfowi, gdy ten skończył czarować.
- Wchodzimy drzwiami, a jak zamknięte to oknem spróbuję. Białogłowa w opałach! A przy okazji może znajdzie się okazja do pomyszkowania - dodał już ciszej wyjmując noż z bandoletu.