Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-10-2017, 19:08   #6
Satrius
 
Satrius's Avatar
 
Reputacja: 1 Satrius ma wspaniałą reputacjęSatrius ma wspaniałą reputacjęSatrius ma wspaniałą reputacjęSatrius ma wspaniałą reputacjęSatrius ma wspaniałą reputacjęSatrius ma wspaniałą reputacjęSatrius ma wspaniałą reputacjęSatrius ma wspaniałą reputacjęSatrius ma wspaniałą reputacjęSatrius ma wspaniałą reputacjęSatrius ma wspaniałą reputację
Osiągnięcie konsensusu nie było prostym zadaniem. Część z was była gotowa odpocząć w tej głuszy, inni natomiast liczyli na ciepłe powitanie w tajemniczym zamczysku. Choć minęło sporo czasu, mgła wydawała się być nieugięta i w żaden sposób nie mogliście ocenić głębokości urwiska. Zaczęło wam się wydawać, że owe nieprzeniknione obłoki stawały się coraz bardziej gęstsze i powoli zbliżały się do was. Choć nie chcieliście przyznać, to ta niezwykła atmosferyczna anomalia wzbudziła w was złe przeczucia. Na szczęście mieliście czarodziejkę w drużynie. Angella dzięki swej mocy przywołała trzy iskrzącę się kulę światła oraz kamień, który nasycony został zaklęciem dźwiękowym.


Cała wasza czwórka z zaciekawieniem podeszła do skraju przepaści, przyglądając się jak efekty magicznej sztuczki zanurzają się w złowrogą mgłę. Intensywne światło nie podołało zadaniu, w ciągu kilku chwil straciliście z oczu jakiekolwiek jego przebłyski. Następnie Angella posłużyła się kamieniem, na jego efekt dane wam było czekać prawie pół minuty. Kiedy kawałek skały zderzył się z podłożem powinien wywołać charakterystyczny odgłos przypominający kaskadę dzwoneczków, a jego echo nieść się powinno po całym wzniesieniu. Szare obłoki skutecznie ten pogłos zablokowały a do waszych uszu dotarł jedynie ledwie słyszalny brzęk. Po gruntownym sprawdzeniu inwentarza okazało się, że każdy z was posiada linię. Niestety po oszacowaniu głębokości ich długość nie była wystarczająca. Musieliście przeczekać niesprzyjające warunki, potrzeba odpoczynku stawała się faktem. Skaza zdecydował się opuścić na moment resztę drużyny w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca by rozbić obóz. Czekaliście na niego w milczeniu, wpisując się w ciszę krajobrazu. Niewiele dźwięków mogliście usłyszeć, jedynie pojedyncze krakania wron bądź szelest leśnego runa. Sekundy zamieniły się w minuty, minuty w godzinę, zaczęliście martwić się o współtowarzysza i wyobrażać sobie najczarniejsze scenariusze. Na szczęście Diablę wkrótce potem wyłonił się pośród powykręcanych pniów.

- Dobre wieści! - Zaczął wyraźnie dumny z rezultatu podróży. - Na wschód stąd w dół wzniesienia znalazłem grotę z płynącym obok niej strumykiem.

Nie pozostało wam nic innego niż udać się we wskazanym kierunku, względne bezpieczeństwo jaskini wydawało się być odpowiednim rozwiązaniem. Droga okazała się bardzo stroma i po chwili każdy kolejny krok kosztował was większy wysiłek, na szczęście wędrówka nie była długa. Szybko dotarliście do jamy.


Farlon zapalił pochodnie w momencie wkroczenia do jaskini, której ciemność wydawała się kpić z niepewnego płomienia. Poczuliście dreszcz. Wilgotne stalaktyty wyglądały jak monstrualne kły pradawnej bestii, czekającej aby pożreć wasze ciała. Cała kraina wydawała się pobudzać waszą wyobraźnię i to w nie najmilszy sposób. Postanowiliście rozpalić ognisko z przezornie zebranego podczas marszu chrustu. Rozłożyliście śpiwory i podzieliliście warty, pierwsza przypadał Rodrikowi.

Sen Angelli

Zjadliwe szczekanie psów. Zbliżały się. Ogarnęło cię przerażenie, gdzie podział się twój brat? Dlaczego zostawił cię samą? Nie miałaś czasu o tym rozmyślać, musiałaś pokonać płot. Wydawał się być ogromny, sięgał chmur. Zaczęłaś się wspinać, ale za każdym razem kiedy prawie sięgnęłaś szczytu, płot wydłużał się. Udręka. Zaczęłaś spadać. Ból, przeraźliwy, promieniujący na całe ciało. Ciemność. Sanifin tam była, uśmiechała się zawiadacko i wskazując oburącz na Ciebie. Z każdym spojrzeniem jej twarz zmieniała się, skóra gniła i odchodziła od twarzy odsłaniając kostuszy uśmiech.
Podejdź, podejdź kruszno, no chodź…


Czarodziejko wszystko w porządku? - zapytał Rodrik szturchając tą lekko. - Jesteś cała mokra, ogarnij się bo nadeszła twoja kolej.
C-co? - Angella zapytała, choć początkowo ledwo powstrzymała krzyk. - Tak, jasne, daj mi moment.

Sen Skazy

Okrzyki przerażenia i krew. Wszystko wokół wydawało się być takie duże, rzeczy, postaci. W oczach zebranych przy Tobie osób widziałeś obrzydzenie i pogardę, które szybko zamieniły się w wrogość i nienawiść. Chciałeś zapytać o co chodzi, jednak byłeś w stanie wydać z siebie piskliwy krzyk. Próbowałeś wstać, jednak ograniczona władza nad twoim ciałem na to nie pozwala. Byłeś niemowlęciem.

To Demon! - Krzyknęła jedna z bliżej nieokreślonych postaci. - Zabijcie to!


Zobaczyłeś zmierzający w twoją stronę sztylet, wszystko inne rozpłynęło się nicości. Tylko ty i ostrze, które zbliżało się nieuchronnie. Nie mogłeś się poruszyć, nie mogłeś krzyczeć…

Skaza! Wstawaj! - Koszmar przerwała Angella, która wyglądała na zatroskaną. - Rzucałeś się jakbyś stanął w ogniu...

Sen Farlona

Znajdowałeś się na dziedzińcu rodzinnej posiadłości. Tak przynajmniej ci się wydawało. W oknach dostrzegałeś znajome twarze. Jednak bliscy nie widzieli Ciebie. Przestrzeń wokół zmieniała się bardzo dynamicznie: dzień, noc, wiosna, lato, jesień, zima. Dom starzał się jak również postaci go zamieszkujące, wkrótce pozostały jedynie zbutwiałe drewno i powybijane szyby. Na ganku pojawiły się nagrobki, najpierw jeden zaraz po nim kilkanaście. Podszedłeś do najbliższego aby przeczytać inskrypcję.

Farlon. Zakała rodziny. Zmarł haniebnie i młodo. Niech spłonie w piekle.



Koniec snów półelfie. - powiedział Skaza z ledwo otwartymi powiekami. - Daj też innym się odpocząć.

Sen Rodrika

Leżałeś przywiązany do łoża, miałeś również zakryte oczy. Sytuacja była co najmniej mało komfortowa. Usłyszałeś rozmowę, jedną z osób ją prowadzącą był twój zmarły brat.
Nie przesadzajmy z dawką. - Stwierdził ucieszony. - Przecież nie chcemy żeby umarł, przynajmniej nie teraz, cierpienie na początek wystarczy.
Jak sobie Panicz życzy. - Odpowiedział rzeczowo drugi głos. - Wstrzykuje jad.
Ból zaczął rozprzestrzeniać się po twoim ciele, paraliżując kolejno każdą jego komórkę. Byłeś zdany na pastwę żądnej zemsty jednostki, która nie musiała hamować się przed niczym.



***

Promienie wznoszącego się na nieboskłon słońca, przerwały tą koszmarną noc. Nie czuliście się wypoczęci, wręcz odwrotnie. Koszmary, które was nawiedziły nie pozwoliły w pełni odzyskać sił. Zatarliście ślady ogniska i zwinęliście śpiwory z zamiarem opuszczenia jaskini. Na zewnątrz było przeraźliwie zimno, z tęsknotą zaczęliście wspominać czas spędzony w karczmie przy kominku. Na szczęście mgła ustąpiła, dzięki czemu mogliście zauważyć, że kontynuowanie podróży na wschód w dół wzniesienia pozwoli ominąć nieszczęsną przepaść.
 

Ostatnio edytowane przez Satrius : 08-10-2017 o 19:12.
Satrius jest offline