Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-10-2017, 18:40   #5
Ryo
 
Ryo's Avatar
 
Reputacja: 1 Ryo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputację
Ten post kawałkowo pewnie nadawałby się do rozdziału w książce pt. "150 technik samogwałtu i masochizmu".
Pozwólcie, że nie będę polaryzować swojej opinii stricte na +/-.



Sami swoi i nie

Większość frandzolenia rozbije się o to, że jednym z założeń w sesji było to, że nasze postaci się znają. Mniej lub bardziej.
No a twórcy tych postaci różnie się znali, a powyższe założenie, że postacie graczy się znają i dogadują świetnie się sprawdza... pod warunkiem, że gracze przynajmniej raz ze sobą porządnie pograli w cokolwiek. Albo przynajmniej się ugadują poza grą w sprawie relacji swoich postaci i akcji. A to tutaj to leżało, bo gracze różnie miewali ze swoimi żywotami, albo kontaktownością (czy może nie- oraz upierdliwość).
Tutaj równie dobrze można było założyć, że postaci po raz pierwszy spotkały się na statku i chyba wtedy naturalniej by wychodziłyby relacje między postaciami, albo zwyczajnie że ze znajomościami bywało różnie, jedne lepiej się znały, inne nie.
Ale i tak sporo rzeczy sprowadzi się do zaangażowania graczy, a to nie temat na takie pier~


Bo w sandboxy to trza umić

Nawiasem to, że był to sandbox-sandbox dawało spory potencjał, który dość, no, rozhuśtano. Dawało to nieprzewidywalność w grze, ale z drugiej strony wątki [poza paroma] były prowadzone chaotycznie, momentami nie wiadomo było, w którym kierunku sesja się toczy. W dodatku zanim jakiś wątek zaczał się rozwijać, to taki wątek potrafił się urwać.
Nie, to nie było dobre. Jednak trzeba wyhamować z ilością wątków, pójść w jakość, nie ilość.
Jednak prowadzenie sandboxów to trudniejsza sprawa niż prowadzenie sesji z pomocą ustalonego scenariusza, a jak się za dużo namiesza, to i uchodźcy nie przyjmą.


Pisiont twarzy Ryo

Cytat:
Napisał Anonim
Żadnych wątków osobistych, no bo postacie były wyrwane ze swojego naturalnego środowiska (no chyba że ktoś miał inaczej - Ryo?).
nope. Prawda jest straszniejsza.
U dzema grałam pierwszy raz.
Nawiasem mówiąc, to mnie wkręcono, bo pierwotnie nie miałam w planach grać. Ale wyszło jak wyszło. :P
Co mogę powiedzieć... Hmm.
Nie mam zamiaru tłumaczyć się specjalnie. Nie tworzę bowiem postaci na czyjeś widzimisię. Czasem wychodzą mi sympatyczne typy, a czasem [często] nie.
A co do R. nie ukrywam: od początku nie sprawiała wrażenia przyjemnego typa. I nie miała być przyjemniaczkiem, chociaż nie miała też w zamierzeniu być złem wcielonym. Wyszło co wyszło, momentami można było ją posądzić o dwulicowość (a nawet pisiont twarzy). Nie mam zamiaru usprawiedliwiać mojej postaci, niech sobie sądzi kto chce o niej jak chce.
Ostatecznie uważam, że gra wyszła przyzwoicie - nie znaczy bez jakichkolwiek potknięć. Momentami miałam wrażenie, że potencjał nie został wykorzystany w pełni, dokładniej ujmując parametry i skille bojowe, można było niektóre akcje rozegrać lepiej, zwłaszcza ostatnią, która skończyła się zgonem mojej postaci. Ale nie chcę się tutaj rozpisywać o mojej postaci, bo przecież nie prosi mnie nikt o jej biografię. :P
Co do tego, co pije Anonim: nie był to jakiś misternie zaplanowany wątek osobisty. Umówiłam się z dzemem, by R. mogła się wcześniej poznać z Yutealem niż reszta graczy - miałam taką możliwość, to skorzystałam z niej., nie mam zamiaru się tutaj nadmiernie rozpisywać.
Chodzi mi o to, że gracze w tej historii mieli naprawdę sporo do powiedzenia, mogli w naprawdę dużym stopniu wpływać na świat w grze, a to, że to, że gracze tego nie wykorzystali w dużym stopniu, nie jest już winą dzema. Jak wspomniałam, dzem dał graczom się wykazać.
Ale hej - co się stało w sesji, niech zostanie w sesji.


Lustereczko, powiedz przecie, kto największym hejterem jest w tym świecie?

Co do myślozbrodni - jeśli komuś takie rzeczy przeszkadzają, to, hmm, trudna sprawa, ale może trzeba to wyraźnie zakomunikować przed grą, w komentarzach, na PW, czy na czym tam?
Nie musi tego robić MG. Campo jakoś potrafił wyłuszczyć w komentarzach, że coś nie pasiło mu w mojej grze (czy nie pasi, nie wiem). Ale oznajmił i nie potrzebny był mu do tego MG.
Naprawdę, nie wszyscy mają wbudowany moduł domyślania się, co komu pasuje, co nie, co chce, czego nie chce. Przynajmniej ja nie mam. Warto więc zaznaczać na początku wymagania wobec graczy, nawet takie konkretne (np. nie kujemy się wzajemnie maczetami, nie podcinamy gardeł, nie zasadzamy sobie kopów w stylu fatality etc.). Bo może ja nie wiem, że jak ktoś mówi: "Nie gwałć mnie tym grafomaństwem", bo ja nie znam znaczenia słowa "nie"? Albo nie widzę u niego bransoletki z tym napisem.
Vice versa - gracze też mogą powiedzieć MG, czego oczekują, zwłaszcza w luźnych grach tego typu.
[Ech, bycie idealistą jest takie lamerskie. :<]


Przetwarzanie równoległe jest passe

Przykład: część załogi na pokładzie statku nudzi się i nie może sobie nawet ukradkiem wypić alkoholu albo polecieć na balety, bo cała akcja skupia się na grupce plądrującej piramidę. Ale z drugiej strony nie było takiego problemu podczas nawalania się z małpami (grupa na dole i grupa na statku).
Pewnie ktoś o tym wspomni przede mną albo po mnie. Tak, MG mógł trochę dopomóc tym poszkodowanym i wypłacić im jaką ciekawą scenę na statku. Bo miały być intrygi.


Spiseg, po prostu spiseg

Miała być intryga, ale przez nadmiar wątków i nie wiem przez co jeszcze, coś nie wyszło, cos nie siadło. Albo Yuteal krył swego prześladowcę, albo zmiennokształtny ucikł, ale za to pojawiła się piramida. Jakoś to nie bardzo pasowało to do sytuacji czy osób,;człek spodziewa się jakiejś bardziej żywotnej reakcji w tych sytuacjach. [Nawet jakby moja postać miała przy tym solidnie oberwać w łeb czy coś. Dobrze, że Yuteal nie olał sytuacji, kiedy by statek prawie odleciał w siną dal.]
Troszkę mniej wątków, ale dłużej i lepiej rozwijalnych. I będzie git.

Ja grania w sesji nie żałuję, mimo jej wad, dobrze się bawiłam. Czekam na kolejną odsłonę takich przygód.

 
__________________
Every time you abuse Schroedinger cat thought's experiment, God kills a kitten. And doesn't.

Na emeryturze od grania.
Ryo jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem