- Na rogi Taala - warknął ten na górze, zupełnie zaskoczony tym, co zobaczył na dole. Nie spodziewał się chyba jakichkolwiek intruzów, a poza tym nie został w porę ostrzeżony przez śpiącego smacznie kompana. Niemal natychmiast zniknął z pola widzenia. Ze stryszku dały się słyszeć jakieś odgłosy, prawdopodobnie szamotaniny.
- Dobra! Ani kroku dalej, bo dziewucha zginie - warknął ten sam głos. - Gówno mnie obchodzi, czy rzeczywiście chcecie kupić tą ruderę czy przyszliście po aptekarkę. Mój przyjaciel trzyma właśnie nóż na jej gardle, ale wy tego nie zobaczycie. Musicie uwierzyć mi na słowo...
Mężczyzna rozgadał się, prawdopodobnie starając się zyskać na czasie. Słychać było jęk poruszanych zawiasów i na stryszku zapanowała jasność.