Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-10-2017, 22:40   #109
Ardel
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Brenton i Ragnar

Po nakłonieniu podróżników do zakupienia zapasów i zlecenia rzemieślnikowi naprawy ich ekwipunku (i przede wszystkim zgarnięciu błyszczących monet), właściciel karawany przestał interesować się podróżnymi, powiedział im jedynie, że mogą podróżować razem z nimi, jeżeli chcą.

Brenton uciął sobie pogawędkę z rzemieślnikiem, Franzem, który po skosztowaniu alkoholu nie miał oporów w dzieleniu się informacjami. Karawana wiozła przyprawy z Arabii oraz nasiona tamtejszych roślin, za gotówkę miała zakupić w Erengradzie futra i produkty z rybiej skóry, jednak niebezpieczeństwa skłoniły właściciela do szybkiego powrotu na południe. Stąd zakupili w Salkalten sól i kilka ksiąg i zawrócili. A strażnicy… Napadła ich banda jakichś dziwnych ludzi, którzy krzyczeli coś o Khornem. Tych udało się nawet odpędzić bez strat, ale potem pojawili się kolejni, którzy zaatakowali ich jaką plugawą magią! Ohyda! No i wtedy zginęli ostatni z ochroniarzy. Rozmawiali tak jeszcze przez chwilę, a potem karawana musiała ruszyć przed siebie.


Pierwszym z nieprzyjemnych widoków była spalona wioska, czy może raczej obóz, który mijali. Połamane ogrodzenia i zwęglone żerdzie z namiotów. Furbin skomentował to prychnięciem, członkowie karawany zbyli wzruszeniem ramion. Wiele osób starało się gdzieś osiedlić w obecnych, trudnych dla Ostlandu czasach, jednak większość z nich kończyła tak, jak ci tutaj.

Potem teren zaczął się coraz bardziej fałdować, las zaczął gęstnieć, aż zamienił się w iglastą gęstwinę. Konie zaczęły się dziwnie zachowywać. Wierzchowiec Brentona, cały czas patrzył na prawo i zbaczał w tamtą stronę. Rycerz musiał ciągle korygować jego chód. Widać było, że podobnie zachowują się także zwierzęta w karawanie. Wszystkie ciągnęło w prawo.

Na domiar wszystkiego w pewnym momencie Furbin, jak i jeden z ochroniarzy, stwierdzili, że dostrzegli coś dziwnego między drzewami.

Może to ci cholerni orkowie? – zasugerował kompanom. – Powinniśmy to zbadać, musimy!



Atanaj i Franz

Okutani w płaszcze Franz z Atanajem ruszyli do Ady. Zielarka siedziała przy kominku, popijając gorące mleko z miodem, okutana w owcze futro. W środku pachniało ziołami i śmierdziało mokrym psem.

Co tutaj dla mnie macie, chłoptasie? Stęskniłeś się, Atanasiu? A ty, Franz? Też się stęskniłeś za miłą zielarką?

Wzięła od niego kartkę, po zerknięciu na nią skrzywiła się i następnie przeczytała na głos:

„Koń zajebany, musiałem zostać za miastem. Jakby o mnie pytali, nie macie pojęcia o niczym. Matołow spierdolił się wódą, dlatego nie przyszedł. Janek.” – Ada westchnęła. – Ładne towarzystwo, ten wasz niższy przyjaciel, ładne. Aby mi się na oczy nie pokazywał, koniokradów by wszystkich najlepiej wytruć!

Zielarka wygrzebała się ze swojego legowiska i poszła do swej cudownej kuchni.

Fasolka i sadzone jajca? – zapytała przez ramię, zdejmując z haka miedzianą patelnię. – Chcecie czego jeszcze ode mnie? A ty, Chudasku, musisz wpaść na dłużej, to cię czytać nauczę. Przyda ci się. – Na ostatnie zdanie położyła silny nacisk.
 
__________________
Prowadzę: ...
Jestem prowadzon: ...

Ardel jest offline