14-10-2017, 15:22
|
#8 |
| Albrecht sprawiał wrażenie gotowego, żeby zgodzić się na ofertę nieznajomej. Mniej miłe były mu wyłapane kątem ucha mniej entuzjastyczne komentarze towarzyszy.
- Straży miejskiej - rzekł szybko - też nigdy zbytnio nie ufaliśmy. Ha! Nawet wyszynku się bajacie, jakbyście nie w sześciu byli. I pod mieczem. -
Pociągnął mało taktownie nosem.
- Chodźcie, chodźcie - ponaglił, zacierając dłonie. - Duje na szlaku jak w Kislevie. Wiktor, słyszę, rozsądny jak zwykle. Potem więc razem „Głowę” odwiedzimy. |
| |