Zachariasz przysłuchiwał się odźwiernemu i zastanawiał ile skurwiel dostaje od każdego klienta, który trafi do Minstrela. Mogło się okazać, że ów przybytek nie oferował niczego poza zarobaczałym siennikiem, rozwodnionym, gorzkim piwskiem i kawałkiem pieczeni, który bardziej nadałby się jako podeszwa do buta oficera reichsgwardii. No ale jego kompanionowie najwyraźniej uznali, że człowiek wie co mówi i bez zastanowienia skierowali do Minstrela. Na szczęście na ich drodze pojawiła się lokalna piękność.
Jablounec zatrzymał się i spojrzał w górę, gdy kobieta ich zaczepiła. Jego wzrok przez chwilę błądził po biuście, tak jak trzeba spiętym gorsetem i dopiero potem zatrzymał się na ślicznej buzi. Niziołek słuchał i drapał się po brzuchu.
- To samo żem sobie pomyślał, jak mi tamten o tym Minstrelu gadał - odezwał się wreszcie, gdy pozostali już zdecydowali, że i tak, mimo namów nadobnej białogłowy, która i tak pewnie w niedługim czasie okazałaby się sprzedajną murwą bądź zwyczajną naganiaczką, udadzą się do Minstrela. - A panna to przypadkiem nie Luisa Lutzen z Talabheim? - spytał, uchylając ronda kapelusza. - Albo może jej siostra, Daria? Bo okrutnie ma panienka do tamtych lico podobne. Jak moją mamusię, Brunhildę kocham, wykapana bliźniaczka. Owe dwie urocze panie poznałem swego czasu w zajeździe Pod Dorszem, gdzie miałem przyjemność bywać, gdym razem z cyrkiem obwoźnym Pana Iselora Hanuška po ziemiach Imperium podróżowałem. Ależ wtedy świata zwiedziłem...
- Nazwa też mi się podoba... Hoblinova hlava. Fikuśne to jakieś miano. A jakież usługi tam świadczone, że lepsza owa gospoda od Minstrela, ha? A panna to zatrudniona tamże? A czy pappendorfskie wursty z musztardą mają na kuchni? Bo musicie wiedzieć, że owe kiełbaski najlepsze na świecie. Mój ziomek, Alojz Cigl ich skład skomponował. Wielki z niego kuchmistrz. Twierdził, że na dworze Jaśnie Pana Elektora Todtbringera w Middenheim gotował, alem go tam nie widział, więc nie potwierdzę owej plotki.