Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-10-2017, 10:43   #8
Asenat
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację
Gdy się obudziła, Etienne’a nie było, a Libor w samych portkach stał w wykuszu okiennym. Zza otwartych okiennic dobiegał gwar męskich głosów. Jakiś rumor trwał przed gospodą.
- Co się dzieje? - spytała nieprzytomnie jeszcze.
- Zdaje się, iż ktoś nocy wczorajszej w śnieżycy zaginął. Skrzykują się na poszukiwania. Spałaś dobrze?
Z uprzejmości zapytał, nie troski, i Anna wiedziała dobrze. Spała zaś zaskakująco głęboko i spokojnie. Widziała co prawda sinowargiego chłopca, ale ten trzymał się z daleka od niej.

Teraz narasta w niej niepokój, udziela jej się strach ludzi na dole. Rzuca szybkie spojrzenie na mężczyzn zebranych pomiędzy zajazdem a kościółkiem. Kmieci tutejszych, ale i pątników. W pochodnie zbrojnych, kosy sztorcem osadzone, siekiery i cepy, jeno przejezdni co poniektórzy broń prawdziwą mają u boku. W gwar się wsłuchuje, ale słowa zbyt prędkie i nie zawsze wyrozumieć potrafi.
- Co oni krzyczą, Libor?
- … wilki rozpanoszyły się, a owcę, panie, to z zamkniętej szopy potrafią porwać.
- … czartowska to robota!
- … nie w drodze. Doma przyszła, potem bydlęta nakarmić, i wtedy nie wróciła…
- Księdza nam trza, księdza prawdziwego!
- Relikwię Najświętszej Panienki trza nam wziąć, chronić nas będzie i prowadzić w ciemności!

W głównej izbie dostrzega Petrosa, ghula Nosferatowego. Pianę piwną z warg krzywych oblizywał i przysłuchiwał się rozmowom. Etienne przed jakowymś starszym, posępnym kmieciem relację składał z ich przybycia do Pilhrimova… jak się okazało, ostatnimi byli wczoraj przybyszami.
- Pani moja u stóp Panny Najświętszej modlić się zjechała, o łaskę poczęcia pierworodnego – łgał ghul z przejęciem. - A tu takie nieszczęście! Nie na jej serce to delikatne… Nie, nic żeśmy nie widzieli ni nikogo.

Jeszcze jeden mąż zwrócił uwagę Aniną, jeden z pątników, lecz widać, że sługa kogoś znacznego i możnego. Z włoska odziany, a choć strój miał podróżny, to zacny, dobrej jakości i niepozbawiony dyskretnej elegancji. Ze swego miejsca przy ławie wstał i z konfuzją na twarzy przyglądał się mijającym go w pędzie kmieciom i pątnikom.
 
Asenat jest offline