Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-10-2017, 14:47   #6
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Czym całe życie? Szaleństwem?
Czym życie? Iluzji tłem,
Snem cieniów, nicości dnem.
Cóż szczęście dać może nietrwałe,
Skoro snem życie jest całe
I nawet sny są tylko snem!*
[MEDIA]https://media.giphy.com/media/3gS2b4eWCuPTO/giphy.gif[/MEDIA]

Co to było za zwierzę? Jakiś... mutant? Dla kochającej zwierzęta wolontariuszki schroniska nie miało to takiego znaczenia. Ważne było, że zwierzę znalazło się poza swoim... ekosystemem i że wyglądało na wyczerpane.

- Już dobrze, zaraz sobie odpoczniesz - powiedziała zadziwiająco łagodnym głosem. Do nikogo tak nie mówiła - tylko do zwierząt.
- Spróbujemy cię też nakarmić...

Ostrożnym ruchem, by nie przestraszyć stworzenia ciemnoskóra dziewczyna przesunęła ogon, który opadł na jej twarz, na bok, by mogła lepiej widzieć dokąd zmierza. Rozejrzała się też ciekawie na ile jej zachowanie i pojawienie niezwykłej ptako-ryby (albo rybo-ptaka) zainteresowało pozostałych przechodniów.

Zobaczyła śpieszącego gdzieś mężczyznę w garniturze, najpewniej chcącego prześcignąć deszcz nim ten się nasili. Widziała matkę z dzieckiem w wózku, zapewne wracającą do domu z podobnym zamiarem co pan w garniaku, ale żadne z nich nawet nie spojrzało w stronę tej dziwacznej dwójki, zbyt zajęte swoimi sprawami.

Dopiero, gdy zobaczyła ich starsza pani z wnuczkiem, kryjący się pod parasolem w fioletowe kwiatki, w oczekiwaniu na autobus, kobieta zobaczyła pierwszą reakcję... a nawet ją usłyszała.
- Dziewczyno, opamiętaj się! - krzyknęła do niej oburzona staruszka - To ma być jakiś żart? Zdejmijże tą martwą rybę z głowy, na Boga!

“Martwą rybę?
” - Shaya zaniepokoiła się. Nie tyle jednak tym, że poniosła ją wyobraźnia, a że stworzenie faktycznie może potrzebować pomocy. Pędem rzuciła się do budynku, gdzie miał mieszkać fotograf. Może uda się to zwierze włożyć do wody? Jeśli to naprawdę ryba... W windzie odważyła się lekko dotknąć stworzenia na swojej głowie.

Czymkolwiek było to stworzenie, jedyne co kobieta wyczuła pod palcami to zimne, oślizgłe rybie ciało pokryte łuską. Ten stwór leżący na jej głowie nie wydawał się poruszać. Nim zapukała do atelie, zdjęła ostrożnie zwierzę z głowy i przyjrzała mu się raz jeszcze.
Widziała już takie okazy wielokrotnie na obłożonych lodem stołach w sklepach, gdzie martwe ryby oczekiwały na przybycie brzucha, jaki posłuży za ich trumnę. Ta konkretna, jaką Shaya zdjęła z głowy była równie martwa co tamte, pozbawiona skrzydeł czy innych dziwnych części ciała. Ze śledzia odpadło trochę skruszonego lodu sklepowego, a kobieta poczuła lodowatą wodę na karku spływającą z włosòw.
- Ale przecież... - szepnęła sama do siebie.

Była pewna tego, co widziała. Nie piła alkoholu, ani nic nie brała... i to w sumie nigdy! Jak mogła się tak pomylić?

Przyglądała się z uwagą martwej rybie. Delikatnie szturchnęła palce. Martwa ryba jednak pozostawała martwa... z uporem martwej ryby.
Shaya westchnęła. Wyglądało na to, że ktoś jej zrobił kawał rzucając tę rybkę na głowę. Może to jakiś prank i jutro zobaczy swoje głupie zachowanie w internecie? Było to bardziej prawdopodobne niż skrzydlata rybka.
Trzeba było wrócić do rzeczywistości i nie spóźnić się na sesję. Ciemnoskóra modelka z westchnieniem żalu wrzuciła zwierzę do kosza na korytarzu budynku, po czym podeszła do drzwi pracowni fotografa.
Drzwi przed którymi stanęła nie różniły się niczym od reszty zainstalowanych w tym apartamentowcu... może prócz posiadania większej ilości zabezpieczeń. Ktoś tu chyba lubił czuć się bezpieczny.

Kiedy jednak Shaya miała już zadzwonić do drzwi za jakimi czekał jej kolejny kontrakt...
- ...pani przyszła do kogoś?
...nagle za kobietą rozbrzmiało pytanie.

Nie widziała nikogo, nie spodziewała się niczyjej obecności, nikogo kto zwróciłby na nią uwagę.

A na pewno nie spodziewała się rosłego policjanta przyglądającego jej się uważnie, tym nieufnym spojrzeniem profesjonalisty, za jakiego zapewne chciał uchodzić.
- Owszem byłam umówiona. - wskazała drzwi fotografa - To jakiś problem panie władzo? - teraz ona przyjrzała mu się podejrzliwie. W końcu nie robiła niczego złego.
- Więc mówi pani, że była umówiona? -
podejrzliwość nie schodziła z wyrazu twarzy mężczyzny - Kiedy zostało umówione to spotkanie? - policjant spojrzał na włosy Shayi, marszcząc delikatnie brwi, jednak nic nie dodał, oczekując na odpowiedź.
Dziewczyna zirytowała się.
- Pan mnie o coś podejrzewa? Proszę się wylegitymować przede wszystkim, bo nie wiem czy nie rozmawiam z naciągaczem, a potem wytłumaczyć mi po co te wszystkie pytania, jeśli chce pan, bym odpowiedziała na nie bez obecności adwokata. - odparła ciemnoskóra dziewczyna zastanawiając się czy nie trafiła po prostu na jakiegoś rasistę-szowinistę.

- Nie, ale w tym momencie fakty są dość mętnie przedstawione. - wyciągnął legitymację policyjną, ukazując ją kobiecie, która miast ujrzeć typowe dane funkcjonariusza... - Kiedy zostało umówione to spotkanie?

...zobaczyła krzywo narysowane na niej kredkami drzwi w kolorze jasnego brązu ozdobione fioletowym serduszkiem.
- Jaja sobie ze mnie robisz, człowieku? - zmarszczyła brwi i zaczęła dobijać się do drzwi fotografa. Nie chciała być sama z tym czubkiem na korytarzu.

Nikt jednak nie odpowiadał na dobijanie się do drzwi zaś policjant wyglądał na jednocześnie znudzonego, poirytowanego i przywykłego do takiego zachowania.
- Omówimy sobie sprawę na komendzie. - mruknął, chowając legitymację - Proszę za mną.
- W takim razie proszę pokazać mi prawdziwą legitymację. Albo dzwonię na policję!
- zirytowała się.
- Przecież ją pani pokazałem... - mruknął policjant przysuwając legitymację bliżej kobiety, najwyraźniej sądząc, że ma ona problem z oczami - Czy teraz pani widzi już dobrze?

Shaya spodziewała się zapewne zobaczyć znowu narysowane krzywo drzwi, ale... zobaczyła zwykłą legitymację funkcjonariusza policji, na której to nie było ni śladu kredki, nie mówiąc już o rysunku.
- Przepraszam, ja widziałam taki program... - ściemniała na gorąco, jednocześnie zastanawiając się czy nie miał okazji ktoś jej dziś dosypać czegoś do picia, ale nie przypominała sobie - W tym programie mówili po czym poznać podróbki i mi się wydawało... Nazywam się Shaya Mardock. Jestem aktorką i modelką, byłam umówiona na sesję zdjęciową. Grałam w serialu “Czy wierzysz w duchy”, zła królowa, może pan oglądał? - zmieniła ton na bardziej polubowny.
Policjant wyraźnie nie był pewien prawdziwości jej słów, ale w końcu zrezygnował z dociekania... Kto inny się tym zajmie.
- Chciałbym, aby pani, pani Mardock, udała się komendę. Tam zostanie wszystko wyjaśnione. Nie jest pani aresztowana, oczywiście ani podejrzana o nic - dodał szybko - ale rozmowa na komendzie jest konieczna i dobrze widziana na pewno. - dodał trochę znużonym głosem - Mogę zawieźć panią teraz albo jutro pani się stawi sama. Wybór należy do pani.
Shaya zastanowiła się. Wciąż nieufnie przyglądała się funkcjonariuszowi, zastanawiając się czy nie robi sobie z niej żartów. Facet wyglądał jednak bardzo poważnie.
- Jeśli sprawa dotyczy tego fotografa, możemy teraz, choć z góry mówię, że go nie znałam. To agencja umówiła mi to spotkanie. - odpowiedziała. Była jednak gotowa pojechać wraz z policjantem, skoro plany związane z sesją zdjęciową nie wypaliły.



*Pedro Calderón de la Barca
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline