Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-10-2017, 16:22   #7
TomBurgle
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Mercy znała wody równie dobrze jak i Michael, chociaż z innej strony, nieosiągalnej dla młodego mężczyzny, a jednak to właśnie ten jacht był jego towarzyszem każdej podróży w tonie Wielkich Jezior, które od zawsze posiadały nutkę magicznej tajemniczości. Nieważne jak zostaną zbadane - nigdy nie staną się poznane w każdym calu, chociaż z upływającym czasem coraz mniej pozostawało ten niesamowitości, a nigdy nie wiadomo w końcu co nowego wymyśli nauka, aby spróbować obedrzeć wody z całej ich baśniowej natury. Czy było to dobre?

Mercy nie mogła narzekać na brak wolności, jak i nie mógł narzekać Michael, jednak przyziemność wywierała nacisk także na tej dwójce. Michael przygotowywał jacht na jutrzejsze wypłynięcie, które jednak było nastawione w całości na odpracowanie zobowiązania. Musiał tak żyć jeszcze rok, ale później... później...

Czy on w ogóle był w stanie wyobrazić sobie tak naprawdę co będzie za rok?

Ciężkie chmury nad Chicago napłynęły od strony lądu, ale pierwsze krople deszczu zaczęły już uderzać w pokład Mercy. Nie zapowiadało się na nic poważniejszego, ale niedocenianie natury nie było czymś rozsądnym dla ludzi złączonych z wodami. Michael chciał już udać się do środka jachtu, nie tyle z powodu niechęci do zmoknięcia, ale mając zamiar sprawdzić jeszcze mechaniczną część samej Mercy, gdy jego spojrzenie przyciągnęło poruszenie na wodzie oddalone od niego jakieś sześćset metrów, o ile nie więcej. W tamtym miejscu ciemne chmury były rzadsze, ale to nie ten fakt wzbudził zadziwienie mężczyzny.

Na tafli wody stał człowiek, podtrzymujący się jedynie na rękach.

Michael nie był w stanie określić czy to mężczyzna, czy kobieta, ale fakt pozostawał faktem - osoba uskuteczniała tę akrobację, mając za podparcie nie grunt, a wodę, która falowała silniej niż zwykle dzięki podmuchom wiatru gnającego chmury.

Przez dobrą chwilę stał wyprostowany jak chorągiewka, łapiąc mokre podmuchy wprost na twarz.Pierwszą myśl która mu przeszła przez głowę - włączyć silnik i podpłynąć bliżej - odrzucił jako bluźnierczą. Nie, to nie brzmiało dobrze, to nie była jedna z tych rzeczy które wspomina się później latami w czasie długich nocnych wacht. Nagle rozebrał się, z niejakim entuzjazmem wystawiając ciało na chłodne powietrze, złapał kapok, i ruszył biegiem na dziób.
Wynurzył się po skoku kilka metrów dalej i powoli, nie tracąc już z oczu osoby która dalej uskuteczniała akrobacje.
Michael widział jak osoba stojąca na wodzie, ostrożnie odsuwa na bok jedną z rąk, aby utrzymywać się tylko na jednej z nich. Nie miał pojęcia jak to możliwe, ale jakie to miało znaczenie? Zaczął płynąć w stronę tego nieoczekiwanego zjawiska, gdy w jednym momencie zrozumiał swój błąd. Może i osoba stojąca na wodzie nie męczyła się ani nie wyglądało, aby cierpiaĺa z powodu zimna, ale...

Woda w jakiej znalazł się Michael okazała się być okrutnie zimna, a ciepłe ciało mężczyzny nie przyjęło z dziką radością tego szoku, na kilka chwil odmawiając chłopakowi sił, gdy zalała go ta fala zimna.

Krótka, nagła fala strachu przeszyła żeglarza. Nie ważne że pływał nawet dłużej niż żył na tym jeziorze, że kapok sam był w stanie go utrzymać na powierzchni, nieważne jaka faktycznie mogła być temperatura w jeziorze w tym dniu. Świat zawęził się do jego własnego ciała, usuwając z głowy wszystkie inne myśli. Jedyne co się liczyło to czy będzie w stanie ruszyć, popłynąć - czy raczej skostniały i przegrany wróci na łódkę.

Woda opływała ciało Michaela zimnymi uderzeniami, ale to nie było teraz tak ważne. Chłopak próbował płynąć, na przekór jezioru, na przekór własnemu ciału. Być może to siła woli, być może coś zgoła innego, ale Michael poczuł, iż jego trud może się udać, że jest w stanie dopłynąć do celu.

A osoba stojąca na wodzie, zaczęła tańczyć lekko, stanąwszy w końcu na nogach.

Po kilkudziesięciu metrach świat zaczął się zamykać; było juz tylko jego ciało, lodowata woda i tańczący na wodzie osobnik. Osobinik którego płeć być może wkrótce uda się określić. Do którego miał coraz bliżej. A coraz dalej od bezpiecznej, ciepłej Mercy.
Michael był już blisko, był tuż tuż. Obraz przedziwnego tancerza zdawał się go przyciągać, zupełnie jakby do niego mówił językiem, którego nie rozumiał, ale podświadomie czuł jego sens. Tak blisko, tak blisko, na wyciągnięcie ręki...
Taniec jak śpiew.
Tancerz obrócił twarz ku Michaelowi jednak ten wciąż nie był pewien czy ma do czynienia z mężczyzną, czy może z kobietą. Oblicze tancerza wydawało się jakby zakryte mgłą.
Ten słodki śpiew.
Ale kiedy był już blisko, kiedy nieznajomy wydawał się być na wyciągnięcie ręki, Michael zapatrzony w ten piękny taniec poczuł lodowate dłonie zaciskające się na kostkach nóg, próbujące ściągnąć go pod taflę wody.
Ten syreni śpiew.
Odruchowo rzucił się w wodzie i złapał jedynej rzeczy na powierzchni którą widział: nóg tancerza. Tak jak jego ciągnęto za kostki tak i on trzymał. Nie mówił - ciężko mówić płynąć a tym bardziej kiedy próbują cię utopić - ale w zalewanych wodą oczach była i nadzieja i zawód.

Michael czuł jednak, że długo nie będzie w stanie walczyć z tym, co próbuje ściągnąć go wprost w otchłań wody. Tancerz natomiast ani drgnął, zupełnie jakby nie zauważył ciężaru tonącego, wciąż stojąc pewnie niczym na stałym gruncie, a nieufne spojrzenie miał wlepione nie w Michaela, a we wzburzoną taflę wody...

...spod której zdawał się dochodzić drażniący uszy śpiew rozbawionych syren
- Może byś ... pomógł? - krzyknął, zachłystując się wodą i panicznie podciągając się oburącz za nogi tancerza. Przez chwilę próbował złapać się tafli wody, stanąć na niej jak on.
Tancerz zwrócił spojrzenie na chłopaka walczącego z wodą i tym, co ściągało go na dno.
- W czym mam pomóc? - odparł spokojnym głosem wciąż młodziutkiego nastolatka - Przecież sam próbujesz się utopić.

A mimo prób Michael nie czuł pod stopami nic co dałoby mu jakiekolwiek wsparcie, nic co byłoby chociaż minimalnie stałe.
Mężczyzna z całej siły wierzgnął, kopiąc ciągnące go w dół ręce. Ale kiedy noga kolejny raz nie natrafiła na żaden opór, zanurzył głowę w lodowatą toń, szukając tego co chciało go utopić, ale zobaczył jedynie pustkę toni, w jakiej się unosił, w której nie było nikogo czy niczego, co próbowałoby go ściągnąć pod wodę.

- Nie ma tam lustra. - usłyszał ponownie głos tancerza, gdy wynurzył głowę dla zaczerpnięcia powietrza - Czemu więc szukasz tego, który chce cię utopić? - westchnęła dziwna osoba - Pozwól, że ci pomogę, bo ci coś nie idzie.

Tancerz skierował otwartą dłoń wprost na twarz Michaela, a gdy ten spojrzał na nią... zobaczył lustrzane odbicie swej twarzy, jakby to nie skóra oplatała ową dłoń, a gładka powierzchnia lustra.

- Powodzenia. - poważny ton głosu tancerza nie dostawał do jego młodzieńczego dźwięku, jednak Michael nie miał czasu ni chęci się nad tym zastanawiać, gdy nieznajomy ową otwartą dłonią pchnął silnie twarz chłopaka, a tymże niespodziewanym działaniem pozbawił go uchwytu i zrzucił wprost w pozbawioną dna wodną toń... z której żadne szarpanie nie pomagało się wydostać.

A jedynie ściągało niżej.
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
TomBurgle jest offline