- Wiecznie tylko jakiś Ichor i Ichor, krew, flaki, i dupa blaszana - Warknęła pod nosem V - Wszyscy tu macie nieźle narąbane, nażarliście się zepsutego syfu z automatu? - Powiedziała, niby to do Cotisa, niby do tego nieznajomego świrusa obok nich.
Violet wpatrywała się w milczeniu w konsolę i napisy. Awaria turbiny, inspekcja, jej restart. Tak to trzeba było zrobić, komputer sam dał wytyczne krok po kroku... coś gdzieś za nimi!
Nie, tam nic nie było... a jednak! V mocniej pochwyciła karabin, świecąc jego latarką w poszukiwaniu kogoś lub czegoś, co tam gdzieś przemknęło w półmroku.
- Cotis, pilnuj go - Szepnęła do towarzysza, mając oczywiście na myśli wciąż kiwającą się niedojdę na podłodze - A jak się ruszy to mu strzel w łeb.
- Hej, Ty tam! - Dodała już głośniej - Wyłaź, albo zacznę strzelać! No już! Kim do cholery jesteś i co tu się dzieje?
__________________ "Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD |