Halucynacje i podszepty nieco odstąpiły, teraz Walter mógł się skupić na otoczeniu, a nie oszaleć myśląc o tym że szaleje. Niby masło maślane, ale nagromadzenie ciemnych myśli jakie miał w tej chwili w głowie, popchnęło by do szaleństwa prawie każdego. Ale nie Waltera, on musiał być przydatny, chciał tego. A więc wysłuchał w spokoju Li Wong i zbliżył się do drzwi.
Zastukał chwytem rewolweru we wrota. - Skoro to ich ostatni bastion, może by otworzyli… Poszukajmy tuneli serwisowych. O drodze poza statkiem raczej nie ma mowy w naszym stanie, z rozszczelnionymi kombinezonami.
Przy okazji Walter starał się określić z której strony nastąpił spaw. Zza drzwi, przez kogoś kto chciał przeżyć i tam się zamknął, czy przez kogoś kto chciał przeżyć i zamknął tam… cokolwiek. Być może nadal znajdowali się tam nie zarażeni, wysyłający w głąb arki, czasami, niczym w powieści z XX wieku autorstwa braci Strugackich stalkerów, poszukujący żywności, butli z czystym tlenem, leków i innych zapasów, by mogli tam egzystować.
__________________ Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być. |