Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-11-2017, 11:50   #8
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację


- Nie wiem kim jestem. - Ona mruknęła w słuchawkę - Dzisiejszy ranek to pierwsze wspomnienia jakie mam. - frustracja wzięła górę - Ale myślę, że jeśli faktycznie jesteśmy przyjaciółmi to nie powinieneś mnie szukać. Przykro mi za Anielę, chciała mnie zaatakować.

Ona skończyła mówić. Nie wiedziała jakiej reakcji się spodziewać po Zaarze o ciepłym głosie. Odczepiła się od motocykla i ruszyła do środka galerii.

Po drugiej stronie słuchawki ktoś wyraźnie analizował to co powiedziała. Aż w końcu siarczyste przekleństwo przerwało milczenie.
- O kurwa. Oni mogli wyprać Ci mózg. Ale skąd? Jak się domyślili? - te pytania Zaar zadawał bardziej samemu sobie niż Onej.

- Widzę, że jesteś w King Crossie. Mógłbym tam być za... - chwila ciszy - myślę, że za jakieś pół godziny. Od początku miałem złe przeczucie z tą akcją. Poczekasz na mnie? Czy rozbijesz mi głowę plecakiem?

Znowu nabrała podejrzeń. Choć ton Zaara złagodniał, to jednak jego słowa kłuły w głowie te obszary, które wzbudziły nieufność. “Widzę, że jesteś…” “Rozbijesz głowę plecakiem”. Adela, czy tam Zapalniczka raczej jeszcze nie zameldowała co się stało. A jednak ów Zaar wszystko wiedział. Czy można mu zaufać? Z drugiej strony, jeżeli nie, to czy można uciec?

- Dlaczego miałabym Ci zaufać? Może to wy wypraliście mi mózg - zacytowała słowa Zaara - Skąd mam wiedzieć, że skoro mnie szpiegujesz, nie jesteś częścią ‘onych’, Zaar? - brunetka maszerowała w kierunku najbliższego sklepu elektronicznego, smakując głośno wypowiedzianą ksywkę rozmówcy.

- Wiesz, Zapalniczka wystraszyła się, że jesteś podstawiona. Że chcesz nas wypytać o to kim jesteśmy. Może nawet pozabijać. To tak naprawdę od ciebie zależy czy nam zaufasz. Przemyśl alternatywy. Bo uciekanie przed policją aż cię złapią nie wydaje się rozsądne.

Media Markt do którego się zbliżała był spory. Zajmował całe piętro centrum handlowego, toteż podjechała w jego stronę ruchomymi schodami. Największy taki obiekt w mieście. Ona od razu dojrzała czujne oko kamery skierowane w stronę wchodzących. Coś mówiło jej, że Zaar właśnie teraz patrzy na nią z owej kamery.

Spojrzała bezpośrednio w nią, zatrzymując się.
- A na spotkaniu Ty mi ładnie wszystko opowiesz? Oddasz mi pamięć? - dopiero gdy powiedziała to głośno walnęła ją świadomość, że jest czystą, białą kartką. Jak te pieprzone lakierki. Po ułamku sekundy rozbawienie zdmuchnął strach i panika, które aż ścisnęły jej gardło i żołądek. Odpuściła kontakt wzrokowy z kamerą, chcąc ukryć te uczucia przed podglądaczem - Czy może spróbujesz odwrócić uwagę bo Czarny, Burak, Nowa i Zapalniczka już się zebrali by zastawiać pułapkę? - zaironizowała - Czego wy chcecie? I czego chcą ‘oni’? - dopytując się desperacko, weszła do sklepu.

Znowu przeciągające się milczenie. Jakby ważył każde słowo. Choć raczej tym razem analizował treść tego co powiedziała Ona. Gdy ponownie się odezwał zdawał się być rozbawiony.
- Tomek nie lubi być nazywany Burakiem. Nie nazywaj go tak gdy będziecie twarzą w twarz.
Głęboki wdech i kolejne zdanie. Nadal zabarwione tonem rozbawienia.
- Nowa to jesteś ty. I sądzę, że Zapalniczka tak zapisała twój numer. Swoją drogą nie podejrzewałbym jej, żeby Tomka wpisała jako Buraka. Jednak ma większy dystans do tego wszystkiego niż może się wydawać.

Po chwili kolejna zmiana tonu. Powaga i profesjonalizm, choć nie zimny profesjonalizm. Głos nadal wydawał się opiekuńczy i koił ucho.
- Przyjadę na spotkanie z Czarnym. To dlatego, że on będzie mógł jednoznacznie ocenić, czy nie jesteś podstawiona. Wiesz, trochę się boję, że mnie zaatakujesz. Spotkajmy się w takim razie za półtorej godziny. W centrum handlowym będzie więcej ludzi. To da ci poczucie bezpieczeństwa?

- Jak to niby zrobi? I kto ma mnie podstawić?! - burknęla dziewczyna, którą zirytował zarówno brak odpowiedzi i niejaka olewka Zaara. - Nie musisz udawać. - zaczęła przeglądać półki z ładowarkami.
- Do zobaczenia za półtorej godziny. - po tych słowach rozłączył się ignorując jej ostatnie pytania.

Ona zadrżała z bezsilnej złości, chciała kogoś walnąć albo coś kopnąć. Mocno.
Zamiast tego, nerwowo przesunęła dłonią po włosach i narzuciła sobie sama spokój. Wiedziała, że to jedynie pozory. Czuła się rozedrgana i na krawędzi wrzasku albo płaczu.

Z plecaka wyszarpała gwałownie laptopa albo raczej to co z niego zostało. Pęknięta obudowa, matryca rozwalona na pół… Ona zgrzytnęła zębami ze złości. Głupi łeb Zapalniczki!!!

Wciskając rzęcha do plecaka ruszyła na poszukiwania punktu, w którym mogłaby zakupić kabel do telefonu, przez który nie zbankrutowałaby w ułamku sekundy. Siedemdziesiąt złotych nie było majątkiem a zakup kabelka do iphone’a oznaczałby pusty żołądek.

Żołądek, który dopominał się coraz bardziej nachalnie o napełnienie go. Szła głodna i spragniona rozglądając się niemrawo ku Auchan.
Było jej doskonale obojętne co zje: bagietka i kilka plastrów szynki brzmiało jak uczta. Czuła w ustach ślinotok na samą myśl. Dorzuciła do koszyka butelkę wody, przy kasie dostrzegając karty pre-pay. Na ławce za kasami zrobiła pospieszną kanapkę i połknęła ją pazernie. Poczuła się nieco lepiej. Siedząc na ławce dostrzegła i stoisko reklamowe mBanku. mBank okazał się też bankiem ładowarek...


*


Mimo odczekania kilkunastu minut telefon nie współpracował. Nie włączył się mimo dostawy prądu. Włożenie nowej karty też nie pomogło. Za to żonglerka kartami spowodowała utratę iphone’a Anieli. Bez jej kodu dostępu, brunetka nie mogła za wiele zdziałać.

Zastanowiło ją jednak co innego. GPS Anieli na motorze, wykazywał ją jako ‘cel’.
Miała jakiś wszczep?


*


Nigdy nie lubiła miejsc takich jak centrum handlowe.
Duszne, przetwarzane wciąż i wciąż na nowo powietrze, za głośna i zbyt krzykliwa muzyka, niby spory tłum ludzi, a człowiek czuje się bardziej samotny niż gdziekolwiek indziej.
Szczególnie człowiek bez przeszłości, bez świadomości siebie samego.
Nie czuła się Oną Tetmeyer. Zastanawiała się kim była dziewczyna z litewskim paszportem, gnatem, nożem i kupą złomu w plecaku.
I białych lakierkach…

Zamknęła za sobą drzwi do toalety dla inwalidów i spojrzała na swoje odbicie w lustrze.
Ściągnęła bluzę stając naga przed samą sobą. Wysoka, smukła dziewczyna w lustrze obracała się wraz z nią. Nieco za chuda na gust Onej, z lekko wystającą linią żeber i pionowym załamaniem wzdłuż brzucha ciągnącym się aż do splotu słonecznego. Brunetka oglądała ciało Onej Tetmeyer centymetr po centymetrze, zastanawiając się jakim cudem przeskoczyła dwumetrowy żywopłot z miejsca.
Nie dostrzegła i nie wyczuła nic pod skórą. Nie było też żadnych skaleczeń ani siniaków.
Zniechęcona umyła się pobieżnie, zostawiając po sobie kłąb mokrych papierowych ręczników.
Ubrała na powrót powyciąganą bluzę i przyciasnawe lakierki chociaż najchętniej poszłaby boso.

Po obchodzie i ustaleniu wyjść z galerii, usiadła w okolicach MacDonald’s. Zapach fast foodów mdlił ją ale było tu najwięcej osób, a nieopodal znajdował się przelotowy H&M i dwoje schodów na niższe i wyższe piętro galerii. Obserwowała okolicę, zdając sobie sprawę, że Zaar i Czarny znają ją. Ona nie pamiętała żadnego z nich.
 

Ostatnio edytowane przez corax : 03-11-2017 o 11:56.
corax jest offline