Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-11-2017, 21:42   #1
Tabasa
 
Tabasa's Avatar
 
Reputacja: 1 Tabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputację
[WFRP 2ed.] Noc Krwi


Wielkie Księstwo Reiklandu, Imperium,
17 Brauzeit, Czas Warzenia,
2527 rok według KI,
trakt między Grunburgiem a Bögenhafen, Nova,



Jesień tego roku pokazywała swoje kapryśne oblicze, przeplatając słoneczne, przyjemne dni z ulewnymi i wietrznymi w "spichlerzu Imperium", jak nazywano Reikland. Szóstka podróżnych pokonująca szeroki, piaszczysty trakt, wokół którego rozciągały się gęste lasy Reikwaldu, przekonała się o tym na własnej skórze w ciągu kilku ostatnich dni. Dziś nie było jednak najgorzej. Chmury co prawda wisiały nisko, ale nie padało. Jedynie mgła dawała się nieco we znaki, ale nie była zbyt gęsta, przez co widoczność nie była aż taka tragiczna.

Po prawej stronie szlaku, od czasu do czasu ukazywało im się między drzewami skąpane w mlecznym oparze wzgórze Hagerkrybs, które według legend krążących w okolicach nawiedzały duchy i upiory. Wielu podróżników nie zwracało jednak na to uwagi, uważając te opowieści za majaczenie pijanych pastuchów, wypasających tam w okresie letnim swoje owce. Po lewej szumiał im Reik, czyli główna droga handlowa Reiklandu, skryty gdzieś za gęstwiną drzew.

Od czterech dni podróżowali z Grunburga, gdzie podczas bijatyki w karczmie "Pod Łapserdakiem" połączył ich ze sobą los, do Bögenhafen, w poszukiwaniu kolejnej roboty, choć nie dla wszystkich w tej zbieraninie pieniądze były najważniejsze. Jak na razie nie napotkali w trasie żadnych problemów i podróż przebiegała spokojnie. Od czasu do czasu mijali jedynie spieszące gdzieś wozy kupieckie z obstawą, dwa razy natrafili również na odzianych w biało-czerwone barwy księstwa strażników dróg, którzy wyminęli ich, przyglądając się podejrzliwie zwłaszcza Maud.

Nadchodził czas drugiego posiłku, więc Nils, znający te tereny jak własną kieszeń, skierował ich na boczną ścieżkę, którą dotarli do leżącej przy brzegu Reiku niewielkiej, rybackiej osady, w której mieli zatrzymać się na strawę.


Zdziwili się nieco, gdyż miejsce okazało się być zupełnie wyludnione. Między kilkunastoma zbitymi z drewna domkami nie dostrzegli żadnej żywej duszy, a przy niewielkim molo wychodzącym na rzekę nie cumowała ani jedna barka. Całą okolicę spowijała ponura cisza, rozrywana jedynie co jakiś krakaniem wrony, czy jakiegoś innego ptaszyska. Krótkie oględziny miejsca pozwoliły stwierdzić, że rybacy musieli opuścić swoje domy dość dawno, gdyż w niektórych z nich podróżni znaleźli resztki zupełnie zepsutego jedzenia i przedmiotów użytku codziennego. Dlaczego jednak zostawili miejsce, które dawało im chleb, tego nowi goście nie potrafili rozstrzygnąć. Co prawda w okolicy na pewno czyhała masa niebezpieczeństw, jednak chłopi często potrafili sobie poradzić z napadami banitów, czy goblinów.

Mgła powoli opadała, odkrywając ciężkie, napęczniałe chmury. Zbierało się na solidną ulewę.

 

Ostatnio edytowane przez Tabasa : 09-11-2017 o 08:30. Powód: barwy Reiklandu, bo się Hakon "przyczepił", o! ;)
Tabasa jest offline